Po 5 koszach które rzuciłam z pomcą 3 innych dziewczyn czekajac na Roslie wiedziałam że zapyta Melani czy chce grac. Widząc jak zaraz skończe.Tylko 15 punktow maja przewagi.
-Nie chce...? dasz rade?
-Ależ oczywiście *powiedziałam kłamiąc jak z nut czy ja zdąże razem z dziewczynami zdobyc 15 puntów?.. Jednak próbowałyśmy nasz cele ciagle było trafianie za 3punkty i zabieranie im piłke. Widziałam że widzowie nie będą mogli usiedzieć na miejscu.
-SŁODKIE KOCIEC DZIS WYGRAJA WYGRAJA WYGRAJA~!!! *krzyczeli widzowie jednak nie słuchałam ich, czułam że coś jest ze mna nie tak. W koncu wyprzedziłyśmy rywalki było 70 do 55. Sedzia zagwizdał.
-WYGRALIŚMY!!! *zapiszczała Rosa, ja wyglodalam jak śmierc ledwo trzymałam się na nogach
-Ros złap mnie proszę *chwycila mnie i w tej samej chwili wylodowałam komuś w ramiona. Spojrzałam w jego kolorowe tęczówki po czym zemdlałam.
Perspektywa Lysandra
-Lili Kapitan 2minut na ławce!!! *powiedzial a ona spojrzała się na niego bardzo wkurzona.
-LILI DZIĘKUJEMY DZIEKUJEM DZIĘKUJEMY!!! *Zaczeliśmy krzyczec do Lili.. Oglodsaliśmy mecz prawie już nie siedząc miejscu. Ja wstawałem i siadałem. Kastiel zastopowal kiedy Lili usiadla na ławce. Rosalia też oberwała w brzuch, trzymała się za brzuch jednak pociągnęła laske za wlosy i podłożyła
Urocza Rosa, w chwili kiedy podłożyła nogę dziewczynie. |
-Slodki Amoris Rosalia 2minuty kary!! I rzut wolny dla America grils !!! *krzyknal sędzia czego efektem był głośen.
-UUUUUU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! *Gra jednak toczyła się przeciwko 5 na 3. Dziewczyny starały się jednak walczyc dalej. Po 2 minutach wróciła Lili biała jak kreda. Jednak walczyła spojrzałem na wynik Było 50 do 30. Podbiegła do niej Kim i zaczeła się pytac pogadały troche po czym zaczeły biegac i zdobywac te stracone punkty. Udalo mi się, ale wiedziałem że długo nie wytrzyma na tym boisku żadna z tej piatki.
-Chodz na dół *powiedziałem do Kastiela
-Po co?
-Zobacz jak wygloda Lili albo Rosalia to rozumiesz *powiedziałem idąc na dół. Jeszcze tylko 5minut i gra miała się skończyc.
-SŁODKIE KOCIEC DZIS WYGRAJA WYGRAJA WYGRAJA~!!! *krzyczeli widzowie . My usiedliśmy obok trenera.
-Trenerze, dlaczego Pan nie zmienia Lili z Melani?
-Lili tego nie potrzebuje
-Jak umrze na boisku to będzie pana wina *powiedziałem spoglodajac na moja przyjaciółke była blada tak że nie wiem jak jeszcze trzymała się na nogach. W końcu usłyszeliśmy gwizdek. Pobiegłem na boisko.
-WYGRALIŚMY!!! *zapiszczała Rosa, jednak złapała się za boki
-Ros złap mnie proszę *Powiedziała to Lil , podbiegłem do niej i złapałem ją, nie mal w ostatniej chwili.
Wpadła w me ramiona * Ah to ty.
Lys łapie w ramiona Lili |
-Tak spokojnie, nie musisz mi skopac tyłka * uśmiechnęła się po czym na normalniej w świecie zemdlała. Iris nie była zazdrosna. Spoglodałem jej w oczy a ona mnie. Po chwili i ona upadła. Złapał ją jednak Kastiel widząc że trzymam Lili i nic jej nie jest, pobiegł do przyjaciółkim. Wszyscy zaczeli biec do niej lekarze uczniowie. Położylem ja delikatnie na podłoge, lekarz zaczał sprawdzac. Rosalia pochwili również zemdlała. Podbiegł do niej Leo i ją złapał przed upadkiem. Wszyscy pojechaliśmy do szpitalu. Tak skończylo się świetowanie nasze i dziewczyn. 3 dziewczyny z drużyny wylodowaly w szpitalu. Wszystkie leżały a lekarze je sprawdzali.
-Witajcie *powiedziała jej ciocia. *Ocknela się jednak jest strasznie zmeczona, pojedynczo możecie ją odwiedzac. Co do Rosali i Iris są nadal. Badane *powiedziala znikając nam z oczu. Pierwsze które weszły to Melani, Kim i Nina.
Perspektywa Lili
Do mojej sali szpitalnej weszła ciocia. Usiadła obok mnie i pobłaskala po policzku.
-Tym razem nic złego Ci się nie stało, zebra w dobrym stanie. Jednak został uszkodzony twój narząd dotyczący dzieci. Na chwile obecną pozbawiono Cie go przez mocniejsze uderzenie.
-Wiec jestem pozbawiona bycia matka?
-Na chwile obecna tak, ale już znalazłam świetnego ginekologa który Ci pomoze to leczyc kochanie, jesteś młodziutka poki co wiec dzieci to nie problem. Jednak życze sobie byś miała dzieciaki *powiedziała całując mnie w głowe *Bardzo mocno Ciew kocham
-Ja ciebie tez*powiedzialam uśmiechając się do niej. Chwie pozniej do mojego pokoju weszła Kim, Melani i Nina.
-Hej *powiedzialam a one podeszły bliżej Nina usiadła w moich nogach. Kim stanela po lewej stornie a Melani usiadla ciskając mnie za reke.
-Jak się czujesz? *zapytała Melani
-Dobrze, dobrze *powiedziałam * A jak mecz/..>?
-Wygralyśmy~!!!! dzięki twoim ostatnim minuta, tak nas zmotywowałaś że przepędziłyśmy je *powiedziala dumna z siegie Kim. *Co powiedział lekarz?
-Na chwile obecną straciłam zdolności do robienia dzieci *powiedziałam a one wzdrygały się.*Agdzie Iris i Roslaia/
-Rosalia jak i Iris leża w łóżku obie zemdlały zaraz po tobie. Nie wiadomo co im jest *powiedzialy a ja już wyskakiwałam z łóżka
-Lili!!! *krzkyneła cala trójka na korytarzu zobaczyłam chłopców. Lysandra, Nataniela, Armina, Alexa i Leo.
-Gdzie leży Iris i Rosalia? *zapytała żaden nie chciał m ipowiedziec *GDZIE LEŻY DO CHOLERY ROSALIA!! *Powiedziałam i w koncu odpowiedzial mi Leo.
-Sala 140 Rosalia, sala 260 Iris. *powiedziała a ja już leciałam do bliższej sali. Żadna pielegniarka mnie nie zauważyła wiec byłam spokojna. Zajrzałam przez okno czy są lekarze u Rosali poczym weszłam.
-Lili !, nic Ci nie jest? *zapytała leżac i nie ruszając się , podbiegłam do jej łóżka i złapałam ją za dłoń* Przepraszam przepraszam *powiedziałam do niej.
-Spokojnie to tylko 3 rzebra złamane, boli jak cholera ale przeżyje a co z Toba?
-Pozbawiły mnie bycia matką, jakis narząd szlak trafił *powiedziała a ta zaczeła się śmiac.
-Nie przejmujesz się tym?
-Ciocia powiedziala że znalazła jakiegos dobrego ginekologa który mnie będzie leczyc. A poki co nie mam nawet z kim spłodzic tego bachora *powiedziałam co jeszcze bardziej ją rozśieszylo, po chwili jednak się uspokoiła.
-Widziałam jak Kastiel się na ciebie patrzy. Sądze ze biedak się zakochał w Tobie…
-Co ty mówisz wiesz dobrze że nie
-Tak, myślałam do czasu aż wrócił i zobaczyłam jak na ciebie patrzy. Sądze że on tego nie rozumie ale nie chce wiedziec.
-Daj spokój, planuje się zemścic na nim za to że zrobił ze mnie zabawke
-O to mi się podoba *zaśmiała się do mnie.
-A ile tutaj będziesz siedziec?
-Tydzień
-Tylko,,,>?
-Tak, twoja ciocia dzwoniła do mojej mamy i taty powiedizala ze zaopiekuje się mną, czyli pewnie…
-Wprowadzasz się do mnie!! *zaśmiałam się uradowana
-Po za tym nakrzyczała na lekarza bo powiedział że powinnam około miesiąca, a ona przecież jest w 2 klasie. Ciagle jakieś egzaminy jak sobie poradzi!
-Cała ciocia. A powiedz mi co z Iris?
-Również zemdlała, jedna dotego czasu nie mogę Si ruszyx z tego łózka *wstałam
-Idę do niej ,ucaluję ją od ciebie *powiedziała wychodzac i idac do lózka Iris. Uśmeichnela się na mój widok a potem się skrzywiła.
-Hej jak się czujesz?
-Bywało lepiej a ty?
-A zostałam pozbawiona bycia matka tak mnie uderzyła *zaczełam…
-Mnie też oberwalam po bokach okazało się zemam coś nie tak z nerkami. Jestem pobadazowana, nawet cycki *zaśmiałam się razem z nią.
-Zawołam lysia zajmie się Toba.
-lili.?
-Tak *powiedziałam wstając z lózka
-Sadzisz ze Lysander coś do ciebie czuje? *kurde boj się że jej go odbiore.
-Pewnie, przecież jest moim braciszkiem *powiedzialam całujac ją w głowe *spokojnie kocham go ale jak brata. Dam Ci znac jak zjawi się mój ideal *powiedziałam i w tej samej chwili wszedł do sali Lysnader. *O twój już się pojawił *zasmiałam się wychodząc i im nie przeszkadzając zmierzałam już do swojj sali. Kiedy wpadłam na Nataniela.
-Czesc..? *powiedziała pytającym tonem
-No hej *uśmiechnał się *Jak się czujesz?
-W porządku a co? *powiedział idąc w strone swojej sali.
-Martwiłem się o ciebie.
Nat & Lili |
-Martwiłem się o ciebie.
-Kurcze to nie możliwe….
-O czym myślisz/ *zapytał przybliżając się do mnie…
-Kiedz mnie zostawisz w spokoju? *powiedzialam zostawiając go samego i idąc droga. Do swojego łóżka. Kiedy weszłam do pokoju byłam wolna i sama nareście pomyślałam uśmiechając się do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz