Archiwum bloga

piątek, 7 października 2016

Rozdział 29 No to kto zagra pierwszy..? (07.10.2016r)




Po przerwie z Kentinem. Chwile spokoju, namietnym pocałunku no i... Zdecydowanie mi odbiło. A moja wyobraźnia. Właściwie to uczucia to jedna głupia głupota. Szczerze powiedziawszy to czarna dziura. Którą nie potrafie wyjaśnic. Przecież Kentin jest fajny prawda?. Przecież mogłam sie w nim zakochac?. Prawda mogłam?. Wiec dlaczego nie moge?. Przecież moje serce nie zajmuje jakaś szczególna osoba oprócz Iris, Rosali no i Lysi?. tak wiec czemu..? No i tak zeszły wszystkie moje lekcje na zastanawianiu sie. Jak i Geografia....

Po denerwującej geografi, oraz spokojnej chemi bo napisaliśmy egzamin i ona od razu sprawdziła i powiedziała kto poprawia a kto ma spokój czekałam w szatni razem z dziewczynami na początek. W tym roku wszystkie 11 drużyn i ich przedstawiciele mieli przyjechac do nas. Oczywiście drużyna która miała z nami grac została już dawno wyluzowana. Ale przedstawiciele druzyn mieli się pojawic.

-Zobaczymy co dalej będzie *powiedziałam zerkając na drużynę. W tedy usłyszałam jak ktos zaczał mówic do mikrofonu, okazało się ze Pani dyrektor.

Lili!!!!
-Witam bardzo serdecznie 11 drużyn *uśmiechnęłam się **1. America damskie panny przestawicielska Nina Lon, 2 America męskie chłopy przedstawiciel Mark Nuuu *Ktoś krzyknął gwizdajac, jednak z naszej szkoły byli prawie wszyscy. **3 Hot grils przedstawicielka Mendy Ciut *wyskoczyła dziewczyna w staniku przez co chłopcy zaczeli gwizdac popatrzyłam z pogardą na naszych 4 Hot Men przedstawiciel Kolon Mars...... *Zaczeła tak wymieniac. Ja zaczełam się zastanawiac czy sama wyjdę kiedy usłyszałam numer 11
11 Słodkie kocice przedstawicielka Lili Scruut *wyszłam na środek.. Spoglodałam przerażona na tłum ludzi. W pierwszym odruchu nie chciałam wychodzic jednak zrobiłam to.Wyszłam na środek rozejrzałam sie.

-LILI LILI LILI LILI !!!! *usłyszałam meskie grono widzów. Spojrzałam w górę i pomachałam do nich. Od razu przesłali mi buziaki. Stanelam jednak, obok dziewczyny z która zaraz będę grac. Zrobiłam kamienna twarz. Jako przedstawiciele i to że my zaczynamy truniej zaraz pojawi sieLyusander.  Wiec się nie denerwołam. A przynajmiej tak sobie to tłumaczyłam. Jednak doznałam szoku kiedy dyrektorka wymuwiła te slowa…

-Dzikie koty przedstawiciel Kastiel Cassas *zaczełam się rozglodac, czułam potworną panikę i wtedy go ujrzałam. Może jednak zejdę..?
Kastiel..>?


-Kastiel kocham cie!!! *Zaczełam się rozglodac, usłyszałam darcie się jego tradycyjnych fanek, zmierzał w moim kierunku. Ja jednak byłam w takim szoku że ciągle kreciłam głową na nie z niedowierzenia.

-Witaj kochana *powiedział . Spoglodajac na mnie. Ja jednak nadal miałam wrażenie że dyrektorka się pomyliła, a moja na domiar złego wyobraźnia znów robi sobie jaja tak jak z Kentinem. Jednak to nie były jaja, podszedł do mnie obok, czułam jego mocno ale boski zapach po goleniu. Ten co zawsze nic się nie zmieniło.  Spoglodał na mnie lecz przez chwile badał pewnie czy rzucę mu się na szyję. O nie nie ma mowy. I wtedy właśnie pzypomniało mi się, pzypomniał mi się nasz ostatni dzień bycia razem, kiedy wyznałam co do niego czuje....

Wspomnienie :   * < włącz i czytaj dalej >

(Piosenka w tle )



 To było na lotnisku dogoniłam go krzycząc. 


-KASTIEL!!! *krzyknęłam  a on spojrzał na mnie. Rzuciłam mu się na ręce on mnie zlapał. Przytuliłam się mocno do niego. *Przepraszam, przepraszam Kastiel, dowiedziałam sie od dziewczyn że byłeś u kolegów. A potem jeszcze Su przyszła to znaczy ostatniego dnia, kiedy byłeś u mnie, mówiła że z nią byłeś iiii…

-Oj cicho cicho histeryczko *
powiedział dotykając mojego podbródka. I odchodząc dalej by inny mogli sprawdzic bilety.

-To znaczy że mi wybaczasz?

-Oczywiście ze tak chodz *
powiedziałam , ale zatrzymałam go spoglodajac na drzwi do tunelu.

-Po drugiej stornie stoi twój samolot. Musisz tam wsiąść.

-Lili…

-Kastiel wiedz że nie zmieniło się nic u mnie nadal jestem w Tobie zakochana

-tak wiem *
dotknał mojego policzka * Tak bardzo chciałbym sie w Tobie zakochac * Moje łzy świadczyły wiele na pewno wiele

-nie musisz, na pewno kocham bardzo mocno za nas oboje * zaśmiał sie, ale nie z tego jak o tym mówię tylko z tego że tak to pojmuje.

-Lili nigdy nie będe twój.

-Tak wiem, słyszałam to milion razy

-Dlatego powtarzam milion pierwszy raz DAJ SOBIE SPOKÓJ!

-Dobrze *
powiedziałam przeyłkając silnę. * Tak wiec, tutaj nasze drogi sie rozchodzą Kastiel. Kiedy się spotkamy będziesz już tylko moim znajomym nikim wiecej obiecuje Ci a teraz idz!, tam jest twoja przyszłośc!


-Ewentualnie pójde na medycyne.


-A ic * powiedziałam spoglodajac na niego * Zrób coś dla mnie?

-Co takiego? *
zapytał

-Pocałuj mnie, pocałuj ale tak jakby to miał byc nasz koniec, nasz ostatni pocałunek. Nie początowy, nie środkowy lecz ostatni. Jakbym byłam dla Ciebie kimś najwazniejszym

-lili *
powiedział zakłopotany.


Pocałunek Lili & Kastiela 
-proszę, a ja obiecuję Ci że od dzisiaj naucze sie życ w świecie w ktorym nie bujam sie w kimś takim jak ty * spojrzal na mnie po czym ujał moją twarz w swoich dłoniach. Stanełam na palcach, wiedząc że jest *Żegnaj Kastiel Cassas


-Żegnaj Lilany Scruutt*
Powiedział po czym po prostu znikł za zasłoną drzwi do lepszego świata. Uśmiechnełam sie. Wiedziałam że długo nie zapomne tego pocałunku jednak obiecałam obiecałam mu że ten pocałunek będzie moim ostatnim wspomnieniem tego uczucia do niego które nie udało mi się nigdy schowac. dla mnie za wysoki. Cmoknał mnie najpierw z lekkim zawachaniem ale potem kiedy odzajemniłam pocalunek był czymś najlepszych czymś co moglo byc ksiażkowe. Jego usta nacierały na moje, toczyły spór który lepiej całuje. Ale to ja musiałam się oderwac od jego cudownych ust, to ja musiałam powiedziec pierwsza te słowa które zaraz potem wypowiedziała. Spojrzałam na niego będąc jeszcze w jego ramionach i szepnełam chociaż było cieżko



Teraz :

To wydarzyło się tak nie dawno a czułam jakby to było było wczoraj. Spojrzałam na niego mając ten sam wyaz twazy wystraszona, rozpłaczona. Widział to i wiedziałam że również pamiętał nasz ostatni dzień ostatnią chwile. W końcu wyciągnał dłoń w moją strone. Spoglodałam na niego dalej myślac o tym co wydarzyło się w Maju.  Teraz mamy październik. Teraz to wszystko znikneło. A ja nie nawidzę go z całego seca. Spojrzałam na jego dłoń, a potem na swoją. Po chwili jednak  przyjełam jego dłoń,  co roku ponoc wszyscy ze słodkiego Amorisa pokazywali że męskie jak i żeńskie drużyny są sobie
Podaj dłoń... 
równe. Objeliśmy się dłońmi po czym podniesiliśmy je w góre na znak jedności. Wszyscy nasi ze szkoły wstali i zaczeli bic brawo ja jednak czekałam na moment aż mnie puści. Odsnunełam sie od niego puszczając jego dłoń. Coś chciał powiedziec jednak na moje szczęście przyszedł sędzia. No i o to chwila prawdy. Gramy my laski czy oni. Z nowym jakże starym kapitanem.

-Orzeł czy reszka? * zapytał

-orzeł!! *powiedzieliśmy razem co tylko rozśmieszyło sędziego.

-Orzeł pierwsze grają dziewczyn reszka Graja chłopaki *rzucił wypadła reszka.*Poddajecie sobie dłonie *Jednak tego nie zrobiliśmy.

-nie życzysz mi szczęścia skarbie * powiedział usmiechając się do mnie łobuzersko. Machnełam głową tylko z zdecydowanym załamaniem. Po czym porzuciłam go idąc z dziewczynami na trybuny, a on z piłką do drużyny chłopców. Kiedy weszłam na trybuny, zobaczyłam mase koszulek ,,Kastiel’’. Usiadłam obok dziewczyn dalej będac w szoku.

-Wiedzialyscie że on wraca? *zapytałam…. Zbyt długo brak odpowiedz. * Omg wszyscy wiedzieliście!!! *wydarłam się

 -Spokojnie Lili!!!  *Próbowała mnie uspokoic no ja Ci dam!

-Spokojne?, od kiedy on tutaj jest?

 -Od rana, załatwiał papierkową robotę kiedy ty wściekałaś się na babeczkę z geografi. *Powiedziała Iris zerkając ukratkniem na swojego mena.

 -Czemu do cholery nie powiedziałyscie mi o nim?

 -Wiemy jak wariujesz kiedy on… * zaczeła Iris wiedząc że mi się naraża.

-Kiedy on jest obok?, a zdajecie sobie sprawe z tego że cierpiałam?, że miałam trzymac się od niego z dala. *nie sama sobie zaprzeczam,miałam trzymac się od niego z dala. Teraz liczył się tylko mecz nic więcej. Zobaczyłam  że czerwono  włosy spogloda prawie w naszym kierunku. Odwracajac wzrok i  udając że go nie widzę wkurzałam się jeszcze bardziej. Chłopcy rozpoczęli rozgrzewkę. Rozgrzewka trwała 30 minut. Obok mnie usiadły wszystkie dziewczyny które grały.

 -Wykorzystamy każdy postep, każda dzisiaj zagra zgoda? *powiedziałam do nich a one się uśmiechnęły. *spróbujemy zobaczymy jak jeszcze mój dzień się podłozy. Wybacz  mi jak przegramy *powiedizalam do nich. A chłopcy zaczeli po mału szykowac się do meczu. Do Czerwonowłosego podleciała brunetka.

-Czy to nie Su? *zapytała Rosa

 -Nie wiem? *powiedizalam spoglodajac dopiero na te sytuacje.
Su & Kastiel
Prychłam jakie to natrualne. Jest w szkole może z 2 h zważając na to że jemu nigdy nie chciało sie wcześnie wstawac a już cała szkoła szaleje. Bo Pan Castiel Cassas postanowił sobie wrócic. Czyżby Cie wyrzuli z tej szkoły lotników?. A może goni Cię jakaś laska której zrobiłeś bachora?. Oj nie moja wyobraźnia mnie dzisiaj za bardzo wkurza. Takiej chistroyjki że zrobił bachora i zwiał do ojczystego domu nie wyrobię. Spojrzałam na Kentina. Czy on dzisiaj cholera wogule zagra?. No i co z jego uczuciami?. Tyle razy tłumaczyłam mu że nigdy sie w nim nie zakocham. Powód był prosty, nie mogłam znieści tego że inny nie chciał byc ze mną, a ten biedak ponosił winę za to. Mimo że nie był kompletnie winny. Śwnia ze mnie i tyle. Kiedy skonczyli sie w końcu całowac a ja nagle zrozumiałam że on jest prawdziwy rozpoznałam Su tak ona nie mogła sie pomylic co do niego. Co ciekawe jakby wyglodało to kiedy to ja wyskoczyłabym bym sobie na boisku iiii......?



Wyobraźnia Lili :


-Oj nie ładnie Kastiel nie ładnie

-Co nie ładnie?


Lili & Kastiel nowy początrk..>?
-Tyle kazałeś mi na siebie czekac, dlatego nie ładnie * prychnał po czym podszedł do mnie i zlożył pocałunek na moich wyschnietych z tesknoty ust. Nie wiedziałam że tyle osób sie patrzy na ten pocałunek, nagle usłyszałam gwizdy. A nawet pisk jednego i drugiego bliźniaka

-No w końcu!! * krzyknał Alex

-Kastiel pokaż jej kto tu rządzi. !!*  Nie Kastiel i ja nie to jakiś śmieszne dowcip nie możliwe. Ale jestem beznadziejna.



 Powrót : 

Po skonczonym pocałunku Su gdzieś znikneła przez mój idiotyczny pomysł z pocałunkiem nie dostrzegłam gdzie. To była ona, ale to nic po pierwsze to jej facet, po drugie to nie mój facet, po trzecie nigdy nie był mój a po czwarte nigdy nie będe jego.   Spoglodaliśmy na gra facetów z pasją, żeby coś podłapac zanim to my zaczniemy grac.

-Faulują ! *powiedziala Nina

-dokładnie, wiec laski będą tym bardziej faulowac. Nie są trudni z tego co widze łatwo ich przechytrzyc i jeśli….. *I w tej samej chwili Kastiel chyba wpadł na ten sam pomysł zaczał ich wymieniac, podszedł ich taktyką która kiedyś ja wykorzystałam. Spoglodałam na to nie co zaskoczona.

 -kiedy Kastiel zacznie myslec… 

 -Tak mamy punkt!!! *pisła Iris


Perspektywa Kastiel

Kiedy weszłem na bojsko dziewczyny zaczeły klaskac bic brawa i krzyeczec

-KASTILE KOCHAM CIE!! *ale ja tylko spoglodalem na moją zabawkę. Dzwinie było patrzec na taką

Mała blodyneczka
 która ma mnie gdzies.  Była tak zdzwiona, sszokowana że myślałem że zaraz zemdleje i wpadnie w moje ramiona. Dotknełem opatruszkiem dloni jej dłoń, oddaliła ją. Przypomniała sobie chyba ze jesteśmy jednościa, bo jej licha ale śliczna dłoń zacisneła moją.  Dzwigneliśmy dłonie złączone w górę. Uśmiechnełem się a ona oddalała się do mnie. W końcu podeszedł do nas sędzia.

-Orzeł czy reszka?

-orzeł!! *powiedzieliśmy razem co tylko gościa rozśmieszyło..

-Orzeł pierwsze grają dziewczyn reszka Graja chłopaki *rzucił wypadła reszka.*Poddajecie sobie dłonie *Jednak ona tego nie chciała. Odwróciła sie kiedy znów zagadnełem.

-nie życzysz mi szczęścia skarbie * Powiedziałem uśmiechajac się do niej, jednak znów mnie olała machając tylko głową z rezygnacją. Poszła sobie zostawiając mnie z piłka na boisku. Spoglodałem jak odchodzi troche śmiejąc się trochę bedąc złym. Tak szybko się we mnie odkochala?, to nie sprawiedliwe, bardzo nie sprawiedliwe tym bardziej że to była fajna zabawka. Łatwa w manerwach. Jakbym siedział w Brazyli na pewno wylodowala by w moi łózku. Jednak nie dalo rady. Rozpoczeliśmy rozgrzekę.

-Co z moją zabawką? *zapytałem Lysandra a on tylko spojrzał na mnie zdziwiony

-Która?

-Jak kto która?, nie było mnie tylko 4 miesiące co ty nie pamiętasz kim się bawiłem przed wyjazdem?

-A bawiłeś się czy zakochałeś *powiedział poddając piłke Arminowi , o co mu do cholery chodzi?!!, pomyślałem zabawka jak zabawka. Widząc moją mine zrozumial.

-Taka dziewczyna jak ona nie powinna była zakochac się w kimś takim jak ty * powiedział machając głową. Nadal nie rozumiałem o co może mu chodzic. Spojrzałem na trybuny na 4 z rzędu krześle siedziała ona. Blondynka o ciemnych oczach, spokojna. Zawsze robiąca za moją zabawke. Wtedy w tej samej chwili wpadła do mnie Su która dotkajac mojego tyłka ,,szczypiac go ‘’pocałowala moje usta.

-Ohm Kastiel tyle na ciebie czekalam! *powiedziala uśmiechając się do mnie, nic jej nie odpowiedziałem. Lubiałem ją, oczywiście jako zabawkę, nie czepiała się, nie miała problemu że z nia sypiam a nastepnego dnia traktuje jak powietrze. Postanowiłem noc powrotną spędzić właśnie z nią. Po tych cudownych myślach wróciłem do rozgrzewki. Nie długo musimy tylko wygrac. Zaczoł się mecz wyskoczyłem wysoko po czym schwytałem piłke. Po 15 minutach gry zorientowałem się że powinienem zastosowac techniki dzięki ktorej Lili i dziewczyny wygrały pod koniec pierwszej klasy z nami. Zaczełem tak robic, mijac ich przelatując podawajac osobie której by się nie spodziewali zaczęło to działac. Na pasku było wypisane GOSPODARZE 30 GOŚCIE 10 bardzo mi się to podobało. Spojrzałem na zegarek. A potem dostałem piłke rzuciłem do kosz wieszając się pieknie na koszu. O to chodzi.!! Usłyszeliśmy gwizdek sędziego rywale chcą męskiej rozmowy ze swoimi zawodnikami. Podbiegliśmy do swoich  szatni od razu dostaliśmy reczniki, otarłem twarz..

-Dzikie koty dziekie koty!!! *ktoś krzyczał z trybuny, byłem pewny że to nie ona nie blondnyka ktorej nie potrafiłem rozszyfrowac,  dlatego nie zwracałem żadnej uwagi na to co się tam dzieje. Po przerwie znów zaczeliśmy ostro 2 puntky pod rząd potem jechaliśmy 3. Nie wiem ile razy wylodowałem na boisku jednak to nic musimy wygrac. Faul był po faulu jednak wiedziałem że się teraz nie poddamy. Było 40 dla nas do 30. Walczyliśmy. Mimo że było strasznie cieżko. No i ostatnia minuta. Podbiegłem do kosza i znów rzucając się na kosz trafiłem. Usłyszelismy gwizdek. Uśmiechnełem się dziewczynyn ze Słodkeigo Amorisa piszczały z zachwytu. My śmialiśmy sie wygłupialiśmy. W końcu nam się udalo wygrac. Wbiegliśmy do łazienki. Rozebraliśmy się po czym wzieliśmy prysznic by nie śmierdziec potem. Kiedy tylko wykonałem te czynność a z włosów kapała mi woda. Złapałem przyjaciela w szatni jak byliśmy jeszcz sami i wprost zapytałem.

-Powiec mi jaki ty masz problem z ta blondynka?

-A czy ja mam jakis problem?

-No chyba masz powiedziałeś.....

-A bawiłeś się czy zakochałeś * powiedział powtarzając to zdanie jeszcze raz.

-Ja mam Iris, jestem zakochany, nie bawie się w ranienie dziewczyn co ty ubóstwiasz najwidoczniej. Odpowiedz sobie sam na pytanie czy Lili Scruut podoba Ci się?, czy poczułeś co kol wiek do niej? *powiedział spoglodajac na mnie po czym zaczał się ubierac *Sory ale moja ukochana zacznie za raz mecz życia, nie chce tego przegapic. *Stałem jak sparaliżowany przez moment ,, Lili czy mi się podoba/, czy poczułem coś do niej?'' co on pierdoli. Jednak sam ubrałem się dośc szybko i poleciałem na doł do dziewczyn. Spoglodałem na ruchy blondynki. Zmieniła się w ciągu tych 4/5 miesięcy nie wyglądała już jak nie winiątko. Jej piłka poleciala w moja strone. Złapałem ja jednak jej nie poddałem, byłem ciekaw co zrobi. Poza tym nikt nas nie widzial.

-Oddaj mi piłke.

-A magiczne słowo?

-Spierdalaj, może byc *no to mnie zdziwiła mój uśmieszek znikł z mej twarzy.

-Co tak nie ładnie?, mama nie uczyła Cię że tak brzydko się nie mówi *zaśmiałem się ona przybliżyła
Teraz Kastiel pobaw się w moją zabawę. 
się do mnie bardzo blisko. Staneła na moich nogach i na nich na swoich palcach. Puściłem jej piłke. Chwyciła mnie za koszulke by sie podczymac czegoś.  Czułem jej oddech na moich wargach. Nagle moje serce zaczeło bic dziwnie mocno.  Mimo że dzieliła nas od siebie piłka. Jednak nie pocałowała mnie cisnęła mojego przyjaciela.

-a teraz Kastiel pobaw sie w moją zabawę.











Będę grać w tę grę, lecz nie zatrzymam się*
Trzymam głowę prosto
I nie zamierzam się zmienić
Nie zamierzam się zmienić

Wygram ten wyścig*
Nadążę za tempem
Dziś jest dzień
W którym zaczynam się modlić
Nie staniesz mi na drodze, nie




-Oddaj mi piłke, albo tego sprzętu już nigdy nie użyjesz w żadnej swojej zabawce *powiedziała, to nie ona pomyślałem. Stała się taka taka kurwa zajebista. Pomyślałem uśmiechnąłem się do niej i oddałem jej piłke. *Grzeczny chłopiec a teraz pozwól by twoja zabawka... Eks zabawka mogła się w końcu zabawic *powiedziała zostawiając mnie samego a ona ruszyła na kosz trafiła za jeden punkt, doskoczyla do kosza wrzuciła i powiesiła się na nim jak ja w czasie meczu. .

-Lili , Lili, Lili!!! !!! *słyszałem grupkę mężczyzn i to na pewno nie naszej 5 z drużyny ktoś inny był bardzo za blondyną…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz