Archiwum bloga

sobota, 5 listopada 2016

Rozdział 33 Powrót kłotnia!!, Oblewanie zwycieństwa! (05.11.2016r)

Perspektywa Lili

Rosalia mieszkała ze mną, Cioci  dali wolne by pilnowala jej a ja chodzilam do szkoły. Weszłam na dziedziniec i ujrzałam Kastiela. Wiec jednak wrócił>..?. Sądziłam że nasz poprzedni tramatyczny lecz zwycieski mecz okazał się tylko snem. A jego rzeczywiście nie ma, wiec dlaczego mogłam o nim myślec?. Przecież stał mi sie obcy. Spojrzałam na nich  Su pokazała mi język, po czym zaczeła się śmiac.
Lili
 Chyba jedyna osoba szczęśliwa z powrótu rudzielca. Pokreciłam tylko głową i zmierzałam do budynku szkoły.

-Czesc Lili * uśmiechnał się do mnie jakiś blodynek. Uśmiechnełam sie do niego i ja.

-Hej * powiedziałam skromnie, jednak dumna prawie jak paw że jakiś chłopak zwócił na mnie uwagę.

-świetny był ten mecz tydzień temu * powiedział podchodzac do mnie i całując mnie w policzek. Na więcej nie znajomym nie pozwalałam. Jednak zarumieniłam się. Zobaczyłam że Kastiel (zjawa, ja tego dowiode!! ), minął nas nie zbyt szczęśliwy, może Su nie dała mu dupy?.

-Może wieczorem gdzieś wyjdziemy? * zapytał ten blondynek.

-W ogóle powiedz mi jak masz na imię.?

-Ehm Eryk, Lili wiem że nie jestem godzien twoich minut ale chciałbym sie z tobą spotkac.

-Ah tak?, Eryku tak.?, nie umawiam sie z nie znajomymi. Może i jesteś przystojny ale to chyba w tobie wszystko. No i to by było na tyle * powiedziałam dotykajac jego policzka i znikając mu z oczu. Jednak słyszałam co mówili do niego kumple. Którzy akurat pojawili się od razu po moim odejściu.

-Ależ ona jest ostra.

-A popatrz jaka ładna. 

-No i dała Ci kosza! * zaczali się śmiac. Wiedziałam że temu całemu Erykowi było smutno mimo to  szłam na moją cudowaną lekcjie. Dzisiaj nic nie może mnie wkurzyc nic a nic . Pomyślałam wchodząc na angielski. Usiadłam tradycyjnie w ostatniej ławce od okna gdzie siedziałam z Rosa. Iris siedziała z Lysandrem. Usiadłam na swoim miejscu po czym zaczełam wyciągac książki i zeszyty w tym samym momencie oberwała w głowe.Kto by pomyślał że akurat od...
Biedna Lili atakowana przez Kastiela 
Rozejrzałam się wiedziałam że to Kastiel. Stwierdziłam że wytrzymam .Rozmawiał akurat z Lysandrem.  A ja położyłam się na ławce żeby troche odpocząc. Nocne pogawędki z Rosą nie były dobrym pomysłem. Oberwałam po raz kolejny spojrzałam na niego. Kiwnęłam w niego palcem by się trochę do mnie przysunał. Zastanawiał się czego ja mogę chcieć od niego. Mimo to uśmiechał się.

-Czego? * zapytałam udając miła.

-Nie złości się złości piekności szkodzi *zasmiał się uderzyłam pieścia w jego dloń. Uśmiechnełam się kiedy masowal swoją dłoń i w miare możliwości przybliżyłam się jeszcze bardziej by slodko szepnąc mu do ucha.
 W tej samej chwili spojrzeliśmy na siebie. Cieżko mi było . Ale musiałam się postarac, te oczy na mnie nie działają .


Zero romansu Lili & Kastiel 
-Kotku nie graj w grę w której nie znasz zasad * dotknełam go po pobrudku jak robiłam to z każdą moją ofairą. Usmiechając się słodko * Radzę Ci się odemnie odwalic, bo nastepnym razem ucierpi na tym twoja duma.No i Su bądź jaka kolwiek dziewczyna na tym świecie nie będzie zadowolona  * powiedziałam po czym oddaliłam się bezpiecznie do swojej  ławki. W samą porę pojawiła się nauczycielka.

-Cieżko mi będzie się odwalic. * powiedział rozśmieszony

-No to się naucz. *warknęłam tak by on usłyszał.

-Dopiero zaczynam *zaśmiał się. Łaiza pomyślałam znów kopnal w moje krzesło.

-ODWAL SIĘ ODEMNIE! *Krzyknełam na klase.

-Lili Scruut!  co się dzieje? 

-Kastiel mi przeszkadza

-Kastiel?

-Uderzyła mnie przed chwila

-Za chwile pojdziecie do Pani dyrektor. *Jednak tak się nie stało siedzieliśmy 2 godziny na angielski. Potem ja poszłam z Lysansrem na polski. Polecialam do szafki po książki. Kastiel stał nie daleko mojej szafki. Coś mi nie pasowalo. Wokół było pelno osobo. Kiedy otworzyłam szafke wylecial z niej serek. Ochlapał mnie calutką. Śmierdziałam nim. On jak i reszta szkoły zaczeła się chichrac. Ja jednak się nie poddawałam głowa ktora opadła i wpatrywała się doł, calutka  serku zgniłego. Weschnelam tylko podniosłam głowe.Spojrzałam na szafkę. Zaczełam wyciągać wszystko z szafki. Przyszła do mnie Kim Zaczeła zbierac moje rzeczy.

-Coś nie jest w serku? *zapytała. Weschneła kiedy zaczełam machac głowa.

-To co z tym robimy? *powiedziała spoglodajac na zniszczone książki i zeszyty.

-Spróbuje uratowac zeszyty bo mam notatki, a reszte trzeba wywalic do kosza *powiedziałam idac do kosza i wyrzucając reszte. Po wyrzuceniu wszystkiego z szafki spojrzałam na mój płaszczyk.

-A co z tym? *zapytała.

-Idz na lekcjie Kim zaraz zaczną się twoje lekcjie.

A ty? *powiedziała spoglodajac na mnie jak pakuje do torby sportowej brudne zeszyty.

-musze iśc do domu się umyc, i leciec kupic książki, inaczej nie ma sensu bym wtracała na zajecia.Dobrze wiesz że bez książek mnie wywalą.  *powiedziałam wycierając szafkę mokrymi chusteczkami. Nie zamykałam szafki zostawiłam ja otwartą by ten odór od niej przestal śmierdziec. Po czym wrzuciłam również płaszcz do torby i poszłam w kierunku domu. Kim posłuchała mnie poszla na zajecia, a ja poszłam do domu. Wiedziałam jak może się skonczyc moja nie obecności. Rosali nie było w domu wiec mogłam nawet wylac rzecza łez jednak się nie poddałam przecież śmierdząca i bez książek to nie mam co się pokazywac w tej szkole. Kiedy wyszłam na dwór nadal, Na głowie miałam serek jednak dążyłam do bramy znikając wszystkim osoba które się ze mnie śmialy. Wchodząc do domu ściągnęłam tylko buty. Płasz zostawiłam w przed pokoju. Postanowiłam że pojde do pralni chemicznej kiedy tylko się wykompe i zeszyty oczyszcze. Jednak zeszytów nie dalo sie uratowac. Byłam w dupie za zaproszenie czyściłam delikatnie jednak żaden zeszyt do konca nie udalo się uratowac. Serek był dośc duży i narobił wielu szkód. Postanowiłam zemści się na nim nastepengo dnia. Wykompałam się po czym poleciałam do księgarni po nowe książki na sumy i zeszyty. Jutro miały zaczac się egzaminy!, jedyny ratunek to kupienie książek i znich nauka.



Perspektywa Iris

Dowiedziałam się o szafce Kastielu i Lili. Nastepnego dnia kiedy byłam już w szkole . Weszłam na matematykę ktorą mieliśmy cała grupą. Pani jeszcze nie było. Spojrzałam na Kastiela wlasnie zmierzał pocałowac Su.
Su & Kastiel 


-Ty świnio!!! * krzyknęłam na cała klase popychając go od niej *Ja mogłeś coś takiego zrobic Lili!!! *powiedziałam ale lys mnie zabrał od niego żeby nikomu nie stała się krzywda. Pocałowal mnie w usta a ja przytuliłam się do niego.
Lysander & Iris


-Co się stało>?

-To ci twój przyjaciel nie powiedział?, dzisiaj Lili,  mamy egzaminy a wszystkie książki ma zniszczone wyrzuciła je do kosza nie da się je uratowac. Tak jak zeszyty!! ,żadnych notatek nie ma a przecież babka od geografi jest cieta na nią, jak  ją dorwie dostanie banie przez ciebie.

-Mogła nie zaczynac wojny. *powiedział uśmiechając się i siadając już prosto.

-Mogla nigdy nie trafic na ciebie to byłyby jakiś  sukces ~! *powiedziałam siadając do ławki z lysanderem.

Perspektywa Kastiela.

Zasłuzyła sobie na to pomyślałem. Kiedy Iris przestala na mnie jeździć. Jednak wiedziałem że jestem wrogiem dla każdego kolesia w tej szkole. Przynajmiej zrobiłem z niej pośmielisko na cała szkołe. Uśmiechałem się w duchu. Podczas lekcji nie było mi jednak do śmiechu jutro miały być mini sumy, ja miałem tylko material w 10 przedmiotów przeniesiony na tydzień gdyż oni wiedzieli że będą mieć. Po lekcji przeszłem się na doł do jej szafki była otwarta na oścież bo ulatniał się z niej jeszcze zły zapach, a nie daleko kosz został zapchany książkami. Miała wszystkie książki wepchane w szafce. Kurde. Pomyslałem duża ją to wyniesie. Mniej niż mnie bo ja mam same języki ale ale kupowac jeszcze raz książki?



Perspektywa Lili

Nastpenego dnia postanowiłam się nie poddawac wiedziałam że prawdopodnie jestem pośmieliskiem dla wszystkich.

Postanowiłam wystąpić w nowych ubraniach. Natrafiłam na Kastiela kiedy zmierzałam do szafki zobaczyc czy jeszcze śmierci.

-No no no kto się pojawil. Sądziłem że płaczesz w poduszke za wczoraj *Powiedział śmiejąc się zauważyłam że z kieszeni wystaje mu portfel.

-Patrz jak mnie doceniłeś *powiedziałam zabierając mu portfel i uśmiechając się bezczelnie żeby się nie zorientował.

-Rozumiem że ubrałaś te ubranko dla mnie żebym nie karal?

-Chcialbyś to już nie ta bajka. * Powiedziałam dumnie chowiąc jego portwel do swojego plecaka. Ty durniu.


-Co ty tutaj robisz?*powiedziała Iris całując mnie w policzek. W tym samym czasie spoglodałam na   plan Kastiela.Zaczełam go przeglodac.


PLAN Kastiel  Cassas 

PONIEDZIAŁEK 13 h od 7 do 18 50
Angielski x 2
Hiszpański x3
Historia x 3
Włoski x 5

WTOREK 14 h od 7 do 19 40
Matematyka x 3
Historia x 2
Fizyka x 2
Włoski x 5
Hiszpański x 2

Środa 14 h 7 do 19:40
Biologia x 5
Chemia x 2
Geografia x 5
Hiszpański x 2

CZWARTEK 12 h od 7 do 17 . 10
Angielski x 3
Chemia x 3
Matematyka x 2
Fizyka x 3
Hiszpański x 1

PIĄTEK 15 h
Geografia x 5
WF x 5
Hiszpański x 5


-Oddawaj *powiedział a ja oddałam

-7 godzin z tobą to jakas kara no nie? *powiedziałam żegnając się tymi słowami z nim i idąc z Iris.

-Jak z tymi książkami?,

-Wszystkie nowiutkie. Masakra poszly prawie wszystkie moje kieszonkowe, które oszczędzam na mieszakanie.

-Chcesz się wyprowadzic?

-Tak od ciotki i Ah tak tak mocniej!!!, mam dośc słuchania tego *powiedzialam idac z nią na mój angielski. Na pierwszy egzamin. Myślałam że Kastiel się nie pojawi jednak wszedł do klasy i zajał miejsce nie spojrzał nawet na mnie. Nie wiedział że zabrałam mu portfel. Jak miło pomyślałam piszac egzamin. Po kilku godzinach lekcyjnych czyli 7 kiedy ja miałam iśc na wos a on na Włoski. Złapał mnie za dlóń i pociągnałna w  róg. Cholernie to bolało, a ja nie wiedziałam ani nie miałam pomyslu jak mu zwiac. Spoglodałam po bokach może dopadne kogos?, albo mnie zauważy.

-Ty wiedzmo! *powiedział a ja spojrzałam na niego jak na kogos kogo nienawiści dosiegła już najwyższego poziomu.

-Coś ty powiedział?

 -WIEDZMA, ŻMIJA, WARIATKA STUKNIETA NA MÓZG IDIOTKA!! Ty Kurwo! *Zaczał recytowac

-Ty jebany kutasie! *powiedzialam w odwecie, nagle nabrałam tyle sil że dojrze że odpechnełam go to jeszcze szczeliłam mu mlaskacza

Kastiel
Za tą kurwe pomyślałam.  Spojrzal na mnie.

-Oddaj portfel!

-Jak oddasz mi kase za książki i zeszyty

-Chyba śnisz, 

-tak myślałam *rzuciłam portfel w jego storne i szłam w strone sali od Wosu.

-Zajebalaś mi pieniadze:? *powiedzialał, chyba zerkając w portfelu.

-Tyle co ty miałeś w tym portfelu to nie starczyło by na jedna moja ksiażke!!* wydarłam się, zmierzylismy się wzrokiem. Wszyscy na nas patrzyli. Na naszego pecha trafiliśmy na dyrektorke.

-Lili Scruut i Kastiel Cassas proszeni do mojego gabinetu NATYCHMIAST!! ! *spojrzeliśmy na nią po czym poszliśmy za nią......









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz