Archiwum bloga

piątek, 23 września 2016

Rozdział 27 Treninig Miszczów..!!! (23.09.2016r)

     Przepraszam za to że rozdziały po przednie były opóźnione. Dlatego dzisiaj postanowiłam dodac nie co wcześniej. Nagle dostałam natchnienia i powstał ten o to rozdział. Biorę się za nastepny by w najbliższy weekend dostał się do waszych rąk :D

Miłej lektury :D


Trenowaliśmy ciągle, bałam się o przegraną. W końcu przyszliśmy w niedziele na trening cało dniowy,
Cwiczylismy do wieczora. Iris i Lysander w czasie przerwy marzyli o czymś spoglodałam na nich.
Iris & lysander
Zastanawiałam się czy ja kiedyś zdołam byc tak uśmiechnieta i szcześliwa jak oni. Ich jedyne zmarwienie to było co będą robic ze soba po treningu. A nie co odgrzeje, bądź co zrobię na obiad. Dla siebie. Dla jednej jedynej osoby. Ale ja to ja oni byli  w sobie zakochani nie widzieli sensu życia bez siebie. Jednak ile kurwa Iris już straciła piłek!. Z myślą o miłości.

-Iris!! *krzyknełam ale ona nie poddała mi piłki. Wkurwiłam się usiadłam sobie na boisku i czekałam aż moja druzyna się mną zainteresuje. Wszystkie przybiegły obok mnir mnie nie zwracjąc komletnie uwagi. *Powiedzcie mi co ja wam takiego zrobiłam? *powiedziałam wstając i spoglodajac na każda *Co ja wam takiego zrobiłam?

 -Lil nie mamy czasu…

 - A powiec mi Melani czy sama nie stwierdziłaś nie dawno że dasz rade pogodzic koszykówke z nauka?, czy to nie ja pytałam czy na pewno w tym roku robimy jeszcze raz drużyny?, czy to nie ja pytałam czy dacie rade? Czy do cholery Iris w koncu przyjdzie!! *krzyknęłam a ona w koncu się pojawiła *Iris kochanie za niedługo skończy się trening a wtedy sobie bzykniesz Lysika nawet w szatni!! *powiedziałam a dziewczyny zaczeły się chichrac.

-Przepraszam *powiedziałam czerwona jak burak.....Cholera..?

-Słuchajcie za 2 dni rozpocznie się mecz!, Albo my zaczniemy lige, albo chopcy. Nie wiadomo  rozumiecie to?, a co to za mecz jeśli oni grają lepiej niż my?!, jeśli chcecie tak grac na meczu, to ja nie chce być kapitanem tej drużyny i mówie prawde!, nie zamierzam być kapitanem kogos ktoś stracił wiare w siebie. Iris mysli o seksie, Rosalia martwi się egzaminami. Melani podczas rzutów liczy..... coś?, Peggy chcesz napisac gazetke?, w czasie meczu czy jak? *powiedziałam spoglodajac na nie i kiwając głowa na nie. *Jeszcze nie dawno potrafiłyśmy wygrac z nimi !! *wskazałam palcem na chłopaków *A teraz?, 70  do 20?, proszę was?!! *powiedziałam spoglodajac na nie *Wybaczcie ale ja się w takim razie poddaje, bo dla mnie nie ma to sensu. *powiedziałam patrzac na drużynę. *Jesteśmy jednościa jak jednak nie może się pozbierac staram się podnieści wszystkie rozumiecie!!, jedności 

-JEDEN ZA…. *krzyknęła Rosa.

-Nie *powiedziałam zabierając jej dłoń i kiwając głową na nie *Teraz w tej chwili w tym dniu nie jesteśmy jednościa. A teraz przerwa, zastanówcie się czy gramy a potem w ogóle pogadamy *powiedzialam poddając szarfe kapitana . Po czym wyszłam z Hali. Weszłam na dziedziniec, jak mam sobie poradzic skoro nie potrafie poradzic sobie z nimi. Z nie zróżnicowaną 6 dziewczyn z innym talentem z innym wisiłkiem?. Każda tak inna. Usiadłam wiec na ławce i spojrzałam w niebo. Obok mnie zjawił się Nataniel, co było dla mnie szokiem.

-Przerwa? *powiedziała spoglodajac na mnie

-Przerwa *powiedziałam patrzac w niebo.

-Słyszałem twoja przemowe do nich to było coś wielkie!… *zaczał ale nie pozwoliłam mu kończyc.

-Tza dzięki *powiedziałam a on przybliżył się do mnie.

-Przepraszam że wczesniej byłem hamski *spojrzałam na niego stykaliśmy się nosami.

-Zdążyłeś się zorietowac ze byłam zabawką twojego wroga? *powiedziałam a on delikatnie się uśmiechnął.

-Zawsze wiedziałem że nie potrafi kochac, chciałem cię ostrzec co wyglądało tak jak wyglądało.

-Hamsko *powiedziałam a on przybliżył się do mnie. Spoglodaliśmy na siebie. Już chciał musnac moje usta kiedy dopowiedziałam.

Lili & Nataniel


-Sory, ale zawsze wolałam twojego wroga od Ciebie *powiedziałam śmiejąc się melodyjnie.

-Chodz księżniczko pośpiewamy po tańczymy, bo dziewczyny zbieraja się do domu * Powiedział lysiek


-Dobra, pa Nat *powiedziała idac z Lysikiem do piwnicy. Kiedy weszliśmy do piwnicy ujrzałam już tam bliźniaków.

-Hej !!! *powiedziałam rzucając się jednemu i drugiemu w ramiona obaj mnie przytulili

-A co do wroga Nata to…*zaczał białowłosy jednak wiedziałam czego chce.


-Nie, powiedziałam tak żeby mnie nie pocałowal *powiedziałam zerkając na kartki już, *Nowa piosenka?

 -Tak stwierdzam że nie pasuje mi Tamta poprzednia.

-a ta? *powiedziałam pokazując kawałek zapisanego papieru

-Tą śpiewasz ty sama *powiedział uśmiechając się do mnie , przeczytałam kilka razy ta piosenke po czym zaczęliśmy z Lysandrem. Pierwsza ja.

  - Czy możemy udawać, że samoloty na nocnym niebie są jak spadające gwiazdy?
Naprawdę przydałoby mi się teraz życzenie
Czy możemy udawać, że samoloty na nocnym niebie są jak spadające gwiazdy?
 Naprawdę przydałoby mi się teraz życzenie,
 Nie te slowa do mnie nie przepowiadaja!!?

 -Spokojnie *powiedział a chłopcy zaczeli grac dalej. On zaczał śpiewac.



* Mógłbym wykorzystać sen, albo dżina, albo życzenie
By dostać się do miejsca o wiele prostszego niż to
Bo po tym całym imprezowaniu, zgnieceniu i zniszczeniu
I tym całym błysku, blasku i modzie
I po tym pandemonium i po tym całym szaleństwie
Przychodzi czas gdy znikasz w ciemności
I gdy gapisz się na telefon na kolanach
I masz nadzieję, ale ci ludzie nigdy nie oddzwaniają
Ale to po prostu ta historia się tak rozwija
Dostajesz kolejną dłoń nim się zwijasz
I gdy twe plany zamieniają się w piach
O co byś prosił, gdybyś miał jedną okazję?
Więc samolot, samolot, sorki, jestem spóźniony
Nadchodzę, więc nie zamykaj tamtej bramy
Jeśli nie zdążę, zaraz zmienię kurs i
Wrócę tam pod koniec nocy



-No i jak? *zapytała Iris zerkając na mnie

-Ta piosenka mi nie pasuje!

-Pasuje pasuje jeszcze raz ale cala!! *powiedziała Iris wiec zaczęliśmy od nowa




Ref.  Lili
Czy możemy udawać, że samoloty na nocnym niebie są jak spadające gwiazdy?
Naprawdę przydałoby mi się teraz życzenie
Czy możemy udawać, że samoloty na nocnym niebie są jak spadające gwiazdy?
Naprawdę przydałoby mi się teraz życzenie


1 LYSANDER
Mógłbym wykorzystać sen, albo dżina, albo życzenie
By dostać się do miejsca o wiele prostszego niż to
Bo po tym całym imprezowaniu, zgnieceniu i zniszczeniu
I tym całym błysku, blasku i modzie
I po tym pandemonium i po tym całym szaleństwie
Przychodzi czas gdy znikasz w ciemności
I gdy gapisz się na telefon na kolanach
I masz nadzieję, ale ci ludzie nigdy nie oddzwaniają
Ale to po prostu ta historia się tak rozwija
Dostajesz kolejną dłoń nim się zwijasz
I gdy twe plany zamieniają się w piach
O co byś prosił, gdybyś miał jedną okazję?
Więc samolot, samolot, sorki, jestem spóźniony
Nadchodzę, więc nie zamykaj tamtej bramy
Jeśli nie zdążę, zaraz zmienię kurs i
Wrócę tam pod koniec nocy

 Ref Lili
Czy możemy udawać, że samoloty na nocnym niebie są jak spadające gwiazdy?
Naprawdę przydałoby mi się teraz życzenie
Czy możemy udawać, że samoloty na nocnym niebie są jak spadające gwiazdy?
Naprawdę przydałoby mi się teraz życzenie


LYSANDER
Ta, niech ktoś mnie przywróci do tych dni
Zanim to była robota, zanim zostałem opłacony
Zanim to, co mam w banku, stało się ważne
Ta, do czasów gdy starałem się dostać do metra
I do czasów, gdy rapowałem totalnie bez celu
Ale w czasach dzisiejszych rapujemy, by być kimś
Zgaduję, że gdybyśmy mogli wymodlić życzenia lub
samoloty
Wtedy może, och może, wróciłbym do tych dni
W których nie uprawiałem polityki zwanej rapem
W których nikt nie słuchał moich mixów
W których nie ukrywałem się z moim slangiem
Oto coś dla Decatur co tam Bobby Ray
Więc mogę sobie zażyczyć kresu polityki
I wrócić do muzyki, która wydała to gówno
Oto stoję tu i powtarzam znowu
Mam nadzieję, że wymodlimy parę życzeń u samolotów

 Ref. (x2) Lili
Czy możemy udawać, że samoloty na nocnym niebie są jak spadające gwiazdy?
Naprawdę przydałoby mi się teraz życzenie
Czy możemy udawać, że samoloty na nocnym niebie są jak spadające gwiazdy?
Naprawdę przydałoby mi się teraz życzenie



Po ukończeniu śpiewu. Przebrałam sie w luzine rzeczy i wyszłam na zimne powietrze. Spojrzałam w niebo. Zaczał padac deszcz.

-hej? * powiedzial ktoś a ja spojrzałam w strone mówcy. Zobaczyłam Kena

-Hej, co ty tutaj robisz?

-Nie pamietasz że mamy wieczorne treningi po wspólnym wf? * powiedział przybliżając sie do mnie bardziej. No prawde mówiąc zapomniałam o tym. * Odprowadzic Cie?

-A masz po drodze? * pokrecił głową uśmiechneliśmy się do siebie.

-No to idziemy * powiedział poczym ruszyliśmy w storne mojego domu. Byliśmy w parku 5 kroków przed moim domem. 

-Mogłam spokojnie zamówic sobie taxi

-Bezsensu masz mnie

-Ach tak?

-Tak dokładnie, po za tym chciał bym Ci coś powiedziec

-Co takiego? * zatrzymaliśmy się w miejsu spojrzeliśmy na siebie.  Złapał mnie za obie ręce.

-jestem w Tobie absolutnie i beznadziejnie zakochany * co za beznadzieja. Pomyślałam. Chciałam już mu przerwac. *Nie Lili czekaj, zanim powtórzysz wczorajsze słowa chce żebyś znała wszystkie szczegóły. Nie zakochałem się przez te wakacyjny spędzony miesiąc razem, zakochałem się dużo wcześniej kiedy sie znaliśmy widywaliśmy się calutki czas w szkole w Polsce już wtedy Cię kochałem.

-Dlaczego mi tego wcześniej nie powiedziałeś?

-Bałem się

-Czego?

-Odrzucenia * no i to zabolało. Ponoc byłam hamska, wredna i bawiłam sie uczuciami chłopaków. Jednak wiedziałam że dla jego dobra musze powiedziec to co powiedział do mnie Kastiel. * Ken ja, ja nigdy nie będe Twoja. Nigdy sie w Tobie nie zakocham. Jesteś cudowny ale nie dla mnie. Ja bawie sie męskimi uczuciami. Nie interesuję mnie stały związek. 

-Rozumiem *Jego smutek mówił mi jednak wszystko. Dlatego przytuliłam go do siebie. 
Ken &Lili słodko 
A on musnał moje usta. Odzajemniłam pocałunek. Wiedząc że będzie krórki a zarazem jedyny i ostatni w swoim rodzaju. Kiedy się oderwaliśmy od siebie uśmiechnał sie do mnie a ja do niego.


-Zawsze Lili będe na Ciebie czekał. * odpowiedział po czym  ruszyłam w strone widocznego domu Cioci Agaty a na pożegnanie uśmiechnełam się do niego i pomachałam mu.


Perspektywa Iris


Po zajeciach poszłam do domu gdzie miałam wieczorem spotka się z Lysandrem. Lili po tych wakacjach kompletnie się zmieniła. Czyżby się zakochała?. Uśmiechnełam się na samą myśl o tym. No i te dzisiejsze podejscie do sprawy meczu. Było jej wszystko  jedno. Potem jak już wyszłam z zajeci zobaczyłam ją w towarzystwie tego chłopaka o rok młodszego. Czyżby nowe zauroczenie?. To nie możliwe żebytak było. Ledwno co usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je nawet nie dając buziaka mojemu chłopakowi.

-Iris co się dzieje? * zapytała a ja uśmiechnełam się delikatnie krecąc głową.* Kotku? * złapał mnie  w tali i przedczymał bym mu nie zwiała.

-Chodzi mi o Lili zachowuje się jakoś dziwnie. Na treningu była wkurzona nawet nie wiemy co zrobiłyśmy nie tak poszła sobie. 

-Może to stres? * oho, kryję ja!

-Nie żaden stres, ona na zwyczajnie w świecie ma dości. Albo się zakochała?

-Co? * teraz wyglodał na zdziwonego * Lili Scruut się zakochała?, co ty gadasz?

-Prawde?, widziałam jak wychodziłam z domu jak ten młody jak mu tam gra u was w drużynie?, no dobra nie wiem odprowadził ją do domu po czym ona się do niego przytuliła a on ją pocałował w usta.

-E to...

-Co? * badałam go wzrokiem

Iris & Lys
-Ona jest łamaczką serc. Nie czuje nic. Rani wszystkich wokoło. Widziałem chłopaka z 3 klasy takiego blodyna. Rozmawiałem z nim, umawiałam sie z nim. Aż w końcu przestała się do niego odzywac. * Lili jest łamaczką serc , mój kotek mnie w tej samej chwili przytulił

-wiec ona..



-przejeła nawyki Kastiela tak..>? * powiedziałam a on przytaknał.  Zmartwiło mnie to stało się najgorsze stała się kopią swego dawnego kochanka. Stała się nim. Wesją damską.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz