Archiwum bloga

niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 5 Nie jestem "wszyscy" i nie mam na imię "każdy"... (14.02.2016r)


Perspektywa Lili 

Nie spoglądalam na paczke, jakoś mnie nie interesowało co jest w środku. Kiedy jednak obudziłam się  zerknełam  na zegarek 5 :00. . Dziwne po jaką cholere ja tak wstałam. Przecież nie otworze tego, jeśli jest bomba to nawet lepiej że nie otwieram. Jednak ciekawośc to u mnie pierwszy stopień do piekła.Wziełam nożyczki i otworzyłam. Zobaczyłam pilk jakiś zdjęci na pierwszy rzut oka nic mi nie przypomniało jednak gdy wziełam największy format padłam.


 Moi rodzice cali i zdrowi, znów tanczyli zakochani. Mama oparła głowe obarki mojego taty.On przytulił się do niej, byc może coś jej mówił np ,,Kocham Cię''.  Łza spłoneła na moim policzku. Cholera ja kocham płakac. Ale kto?, komu udało się?.Zaczełam grzebac dalej w końcu znalazłam kartkę.

,,Lili nie znajoma ‘’

Bardzo krótko się znamy i jednak nie poznamy się już lepiej. Zdecydowałem że będziesz chciała to zdobyc. Rozmawiałem z kim trzeba i przekonywałem kogo trzeba. Zrozumieli że ze mną nie wygrają. Usłyszałem rozmowę twoją i Rosali o tym że jesteś sierota i nie masz nikogo na świecie. No i że te zdjęcie jest  a właściwe było dla ciebie najważniejsze. A potem po naszej rozmowie stwierdziłem że jednak będziesz chciała te zdjęcie. Tym bardziej że wyrzuciłaś już zrujnowane zdjęcie do kosza. Bardzo Cię przepraszam, zachowałem się jak szczeniak, którym z pewnościa jestem. Ale uwierz mi że jesteś jedyną jak na razie dziewczyną która nazwała mnie ,,Jebanym skurwielem’’ zwykle jestem ukochanym, a nawet chłopakiem co usłyszałem ostatnio od Su. Nie wiem czy ona zdaje sobie sprawe z tego że wole się bawic a nie być uwiązany na tak zwanej smyczy związków. Kase również Ci oddałem tyle ile zabrałem. Przepraszam

Naprawdę Kastiel Cassas


Spojrzałam dalej po czym zobaczyłam swoje pieniądze oddał  i dotego wywołał zdjęcia. Ubrałam się po czym pobiegłam na dół.

-Zobacz!, ten chłopak co zniszczył zdjęcie, załatwił odbitki, położymy jedną tu, drugą w salonie trzecia….

-Lili , spokojnie kochanie, mówiłam Ci że nie warto oceniac cos po okładce *uśmiechnełam się na to jeszcze szerzej. Nie mogłam już spac, poszłam do łazienki nalałam sobie pełniutką wanne wody i położyłam się w niej odpalając kilka relaksujących świec. Byłam szcześliwa. Po godzinnej kompieli pomalowałam sie co znów zajeło jakieś około 30 minut i nie wiedziałam w co się ubrac więc tak na 7:30 byłam dopiero gotowa. Na dole w kuchni czekało na mnie pyszne śniadanko.  Po zjedzeniu śniadania wymarszewowałam dalej. Do szkoły. Na dziedzincu nikogo nie było, ale to tylko dlatego że zdecydowanie za wcześnie przyjechałam.  Już dokładnie miesiąc tutaj siedze, a uczę się 3 tygodnie. Weszłam do szkoły usłyszałam muzykę. Brnęłam w tym kierunku. Ciągneło mnie do piwnicy, weszłam do środka.No i zobaczyłam kto spiewa ta piosenkę.Słyszałam od ref więc opuściłam pierwszy takt.



Dalej...
Tak
Teraz słuchacie
Mówią, że nie słyszeli niczego takiego ostatnio
Dlatego grają moją piosenkę na tylu różnych płytach
Bo dostałem więcej batów niż dyscyplinowane dziecko
Kiedy mnie widzą, wszyscy: "bum! bum!"
Człowieku, jestem jak młody pistolet, całkowicie czarny Barrack
Płakałem, łzy płynęły nad zmasowanym atakiem
Tylko wykonuję uderzenia jakbym pracował z rakietą i pałką
Spójrz na mój kapelusz i płaszcz
Tak chole***e wściekły
Taki szczery

Przywracam grawitację
Zaadoptowany przez większość, chcę odzyskać moją rodzinę
Ludzie ciężko pracują tylko po to, aby ich wypłata była opodatkowana
Widzisz, jestem tylko pisarzem z getta jak Malory Blackman
Gdzie do diabła jest cały rozsądek, chol**a
Kiedyś byłem dzieciakiem, którym nikt się nie przejmował
Dlatego musisz krzyczeć, aż cię wysłuchają

Och, zapisane w gwiazdach
Miliony mil stąd
Wiadomość dla ogółu
Ooooch
Pory roku przychodzą i odchodzą
Ale ja się nigdy nie zmienię
I jestem na swojej drodze


Tak, potrzebowałem zmiany
Kiedy jedliśmy nigdy nie braliśmy, bo potrzebowaliśmy zmiany
Potrzebowałem przerwy
Na moment nawet przestałem wierzyć i się modlić
Nawet robiłem legalne rzeczy i byłem prowadzony na manowce
Teraz pieniądze to źródło wszelkiego zła
Ale czy kiedykolwiek byłeś tak głodny, że nie mogłeś zasnąć
Kolego, teraz mój głód zadziwiłby ich
Świetnie, wygląda na długą drogę, przeklętą
Od dnia, w którym obmyśliłem ten chytry plan
Pewnego dnia miałem marzenie i próbowałem je złapać Ale donikąd mnie to nie doprowadziło, biegnący człowieku!
Wiedziałem, że może któregoś dnia zrozumiem
Próbując zmienić dychę w sto tysięcy
Każdy jest dzieciakiem, o którego nikt nie dba
Po prostu musisz krzyczeć, aż cię wysłuchają





Nie sądziłam że czerwonowlosy będzie miał taki głos. Kiedy skończył nawet nie zwróciił na mnie uwagi jak prawie wszyscy oprocz tego białowłosego. Do Kastiela podbiegła Su.


 Rzuciła mu się na szyje i musnęła jego usta on odwzajemnił pocałunek a ja się uśmiechalam. Fajnie patrzec na zakochanych jak są cudowni. Siedziałam podczas widowiska wiec podsiadł do mnie Lysander.

-Lysander tak? *powiedziałam uśmiechając się

-Tak, ale spokojnie oni nie są razem to jego zabawka jak widzisz…

-co ?* powiedziałam nie co zmieszana i zamyślona * sądzisz że ja i on?, on i ja?,  że my?,  coś..?, nie proszę Cię przyszłam mu podziękować za to co zrobił nic więcej *lysander od razu się uśmiechnął.

-Wiec nie będziemy im przeszkadzac zapraszam  *podał mi dłoń podałam swoją i wyszliśmy uśmiechając się do siebie.

-Powiec mi..? * Zatrzymał się i spojrzał na mnie.

-Co zrobił? * uśmiechnełam się rozumiejąc co.

-Tak dokładnie co on takiego zrobił? * zdziwił się nie co, ale nie odpuszczał.

-Pamietasz jak byłam załamana?, bo zniszczył mi zdjęcia *Kiwnał głowa.

-Wczoraj dostałam pudlo zdjęc w dużym malutkim rozmiarze w każdym i oddał mi kase która mi zabrał wtedy. A te zdjecie jest jak nowe *pokazałam mu zdjecie które schowałam do portfela. Zdzwił się..

-Powiedz mi… * zaczał ale nie miałam czasu.

-To raczej tymi powiedz Lys, gdzie znajdę Iris albo Rosalie. Chciała bym żeby mi cos opowiedziały o tym klubie koszykówki lub siatkówki. Bo w Polsce grałam w obu zespołach.

-Serio?, tutaj są podzieleni chociaż sądze że ja i Kastiel moglibyśmy spokojnie być w jednym i drugim. *zasmiał się

-Więc zgaduję że jesteście w korzykówce.? * powiedziałam a on zaśmiał się melodyjnie.

-Kurde skąd wiedziałaś?

-Powiem Ci szczerze że gdybym była facetem wolała bym coś ostrzejszego niż siatka. Oczywście nie obrażam siatkówki bo jak ktoś walnie zagrywkę albo atak no to wiesz *zasmiał się ze mną.

-Powiem Ci że niezła z ciebie dziewczyna, masz jeszcze jakieś umiejętności? *Spojrzałam na niego. Kastiel nie dawno o to samo pytał. Wiec nie odpowiedziałam tylko zapytałam.

- czy…?

-Tak Iris daje im wycisk. *powiedział prowadząc mnie na hale, jednak ktoś za nami biegł, kiedy spojrzeliśmy w tył okazalo się że czerwono włosy.

-Wszędzie cie szukałem, a ty jesteś w takim towarzystwiem. * Powiedzial to z takim wyrazem twarzy jakbym była dla niego nikim. Hola hola przecież jestem nikim no nie?

-Tak pokazuje Videl drużynę siatkarek.

-Kastiel ja.. *zaczełam ale nie wiedziałam co powiedziec. Za to znów zmierzyliśmy się wzrokiem.


 *Bardzo Ci dziękuję za to co zrobiłeś ze zdjęciami.

-Drobiazg naprawde *powiedział po czym przestal zwracac na mnie uwage.

-Lys jak zaprowadzisz nowa to wpadnij do piwnicy.  Su już sobie poszła wiec spokojnie będziemy mogli przemyśleć piosenkę

-Jasne *powiedział a tamten odszedł. Weszliśmy na hale, zobaczyłam Iris i 5 innych dziewczyn.

-czesc *zaczełam nie śmiało. Iris spojrzała na mnie.

-Co ona tutaj robi? *zapytała Klementyna?

-Chciałam popatrzec na wasz trening. * Odpowiedziałam jej tym samym tonem głosu co ona mnie.

-Spadaj z tąd nie chce Cie tutaj.  * No to atak chinduski jak jej było Szarlottka.>?

-A co pojdziesz poskarżyć się Amber? * 

-Nie twój interes, to idz ja zostaje i mogę się nią znowu zainteresowac *powiedziałam a reszta dziewczyn się uśmiechnęła,Ona wyszła z hali.

-Widzisz tak wygloda trening jesteś zainteresowana nim?, które wolisz...? 

-Chyba koszykówka, ale chcialabym zobaczyc jedno i drugie. 

-Wiec powiem Ci tak w siatkówke gram ja,Klementyna, Rosalia, Violetta, Kim i Su. No i rezerwowe Sabrina i Monic z 1 B

-Czesc *powiedziałam machając do dziewczyn

-W kosza natomiast gra Rosalia, cieżko jej być w jednym i drugim dobra, Ja przez co zawalam nauke, Melani, Peggy i Kim. Rezerwowa mamy jedną Nine. Też z 1 klasy, tylko 1b. . Cieżko jest naprawde a ty teraz jeszcze musisz pozdawac reszte.

-Myśle że dam rade a nie potrafie zrezygnowac kosza i siatkówki.

-No dobra wiec trening są podzielone jeden tydzien cwiczymy 3 razy w tygodniu kosza 2 razy siatkówke, a w nastepnym tygodniu 3 razy siatkowke 2 razy kosza. To nie są 45 minutowe trenningy tylko przewaznie 3. Mamy w poniedziałek przerwe jak widzisz bardzo długą bo 2 godziny dlatego przed lekcjami zakładamy stroje i cwiczymy. A potem po prostu kompiemy się lecimy na lekcjie i wracamy by jeszcze godizne walczyc z koszem bądź siatkówka.

-No dobra, czyli godzicie to tak?

-Tak, chłopcy maja gorzej kosza ćwiczą godzine po szkole do wieczora dzień w dzień.

-Ciekawie maja nie ma co. *powiedział zerkając na znajomą *Ale zaczniecie trening chce zobaczyc ile i co umiecie.



Perspektywa Kastiela

Kiedy wrócił do piwnicy Lysander ja siedziłem i poprawaiłem teks.

-Powiedz mi stary *zaczała ja spojrzałem na niego. *Kiedy zrobiłeś się tak wielkoduszny?

-Co ty pierdzielisz stary? *powiedziałem zdziwiony tym co on mówi *Ja i wielkoduszny?, dla kogo?

-Dla Lili?, zniszczyłeś jej zdjęcie i zabrałeś kase a potem słysze że odnowiłeś te zdjęcie i co? *wszedł do piwnicy Nataniel i Armin mieliśmy grac.

-Hejo, wiec w co gramy? * Olałem to co powiedział wcześniej Lysander.

- obracanie Melani *powiedziałem śmiejąc się

-Przynajmiej mam co obracac!!!

-UUUUU * usłyszałem za swoimi plecami oczywiście Lys i Armin



-Uwierz mi że ja obracam lepsze *Zaczełem się śmiac a ze mną Armin, Lys był na coś zły. Cwiczyliśmy całe dwie godziny, aż w koncu trzeba było leciec na góre na leckjie. Najpierw wypadł Armin i Natanielem a zaraz potem ja z Lysem.

-No to odpowiesz mi?

-A co mam powiedziec?

-Dlaczego przeprosiłeś Lili..? *odwróciłem się meczył mnie ten koleś.

-Dlatego że miałem wyrzuty sumienia że płakała, przez taką głupotę. Jeszcze dam jej popalic.

-Ahm...  *prychałem po czym odwróciłem się i szłem w strone sali.


Uśmiechnąłem się zakładając ręce do kieszeni.Przed klasą była masa ludzi, dziewczyny wymordowane jakby poszły na wojne. Su już leciała w moim kierunku. Zdążyłem zdjąc kurtkę a ta się do mnie przykleiła.



-Powiedz mi jedno? * powiedziałam zerkając czy ktoś się na nas patrzy * Czy my jesteśmy razem? *powiedziałem to na co Amber prychła.

-Własnie!, nie jesteście razem a ty kleisz się do niego jakbym nie wiem kim był. *powiedziała Amber, spojrzałem na resztę wszyscy się gapili.

-A ty się nie kliejsz? *zobaczyłem nagle że jedyną osobą jaka nie zwraca uwagi jest Lili coś wkuwała. Siedziała cicho i powtarzała, wiec usiadlem sobie do niej plecami. Oparłem się ona zrobiła to samo.




-Dzieki *powiedziala jakby od niechceni po czym wróciła do swojej nauki, ja siedziałem i przeglądałem zeszyt. Wiedziałem że jak kogoś będzie pytac ta diablica to przeciez reszta będzie pisac kartkówke. Bo tylko tak będzie wiedzila jak to przetrawic. Przeczytałem kilka storn po czym przyszła nauczycielka z dyrektorka i zabrała Amber i Su. A my weszliśmy do sali.

-Powodzenia *powiedziała do blondynki Rosalia.

-Tak powodzenia, przyda Ci się ,to kosa wiec uważaj *zrobiła obrażona mine i weszła do sali. Nie siedzieliśmy razem, do mnie dosiadł się Lys a z nią siedziała Rosa. Od razu podeszła do ławki pierwszej gdzie siedziała Iris.

-Przepraszam?, czy byłaby możliwości zdania poprzedniego semestru?

-Ależ oczywiście. Umiesz wszystko tak?

-Myśle że tak?

-Dobrze to już wyjmuje test na poprawe semestru. Jeśli zdasz go przyjemniej na studecka pełe (Czyli nasze 2 i pół ) masz zdane, jeśli nie zostaną Ci jeszcze 2 proby. *Powiedziała dając jej kartkę 3 stornna z obu stron. * No a reszta wyjmuje karteczki napiszemy Kartkówke.Spokojnie ty masz na ostatniej stornie te pytania. Dwie oceny dostaniesz z tego. *Zaczeliśmy pisac. Dobrze że sobie powtorzyłem zanim ona przyszła pamiętałem wszystko jak rozwiązac wiec nie było dla mnie waznego problemu…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz