Archiwum bloga

piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 7 Nauczę cię żyć, jak kopać i bić (27.02.2016)


Perspektywa Lili

Nastepnego dnia podczas lekcji Angielskiego (Polskiego ) przerabialiśmy ROMEO I JULIE. Pani już usłyszała ze mamy talent do śpiewania, oraz  komponowania wiec zdecydowała ze pod koniec roku wystąpimy dla maturzystów. ( Tak przynajmiej mówi sie w polsce na ostatnie klasy Liceum i Technikum ). Zrobimy Romeo i Julie naszych czasów. Ona mówiła kto kogo zagra, kiedy ja zastanawialam się kiedy ten osioł wymysli Radke. I cholera gdzie. ?

 -Lili  słyszałam że świetnie śpiewasz, w duecie z Kastielem, zdecydowałam że zagracie główne role dlatego.

 -A czy Julia umrze w naszej wersji? *podniosłam ręke i zapytałam

-TAK

-To chce od razu umrzec *powiedziałam nawet nie patrzac na reszte ludzi.

-rozumiem że nie chcesz grac z Kastielem.>?

-Nie proszę Pani sądze że Amber świetnie się nada. * ta uśmiechneła się spoglodając na mnie

-A ja odrazu się zgadzam!! * podniosła się, i omiotła dłonią swoje krótkie blond włosy.


 -Rozumiem,  * powiedziała biorąc oddech i wydech nasza wychowaczyni.* wiec jak juąż powiedziałam przed przerywaniem Panny Scruut * spojrzała małpa na mnie wymownie. *Słyszałam że Lili i Kastiel tworzą swiętny duet... * przerwała na co Amber usiadła tupiąc noga. * Tylko oni potrafią tak połączyc swoje głosy. Nie mówię tutaj że macie na czas prób i przedstawienia stac sie prawdziwymi kochankami. Bo wy w realnym życiu nie pasujecie do siebie. 

-Wydaję mi sie że pani sie myli. * powiedziała Iris.


-Tak Panna uważa.? * Odezwała się nauczycielka

-Dokładnie, zagrają to bez problemu, jakby serio połączyła ich miłośc.


-Co ty pierdolisz dziewczyno! * to Kastiel spojrzałam na niego.

-Powinieś wyjści! * powiedziała nauczycielka, mnie chciało sie smiac jednak zrobiłam poważną mine. On już wstał zabierając do plecaka swoje rzeczy.

-Ale nie wyjdziesz, gdyż mimo wszystko zostajesz ROMEO mój drogi

-Więc mogę przeklinac a i tak mam tę role? * powiedział stojąc i patrząc na nią.

-Dokładnie, a za karę pomożesz dzisiaj woźnej posprzątac hale artystyczną i sportowa.

-Po moim trupie!! * Powiedział buntowniczo.

-Wtedy na pewno a teraz siadaj. Chce Ci wytłumaczyc jak i Juli i pozostałym naczym będzie polegac nasza tragedia.

-Na tym że to on jest Romeo* powiedziałam a wszyscy zmienili wzrok z Kastiela na mnie.

-Bravo Panno Scruut pomoże Pani Panu Cassas i Panu woźnemu po treningu chłopców.

-A....?* zaczełam ale nie wiedziałam co dokładnie powiedziec

-Cudownie... * powiedziała * a teraz wstawajacie, przez cały mój apel i lekcję stoicie! * powiedziała strasznie wrednym tonem tego mi brakowało dnia spędzonego z Kastielem.  * Jak mówiłam przed przerwaniem, gdyż Panna Scruut oraz Pan Cassas podzieli się radościa, nasza histria rozpocznie się tym że zakochani poznają sie na balu, piosenka która połączy ich w magiczną miłości. Która potrafi przenieś góry. * Spojrzałam na Iris widziałam że kąciki jej ust się uśmiechaja. Popamiętasz mnie. * Ale na tym przyjęciu są również rodzicę którzy odkryją że dzieci są w sobie zakochani. Nastepna scena to ta w której Julia jak i Romeo opowiadaja znajomym że sie zakochali podczas balu. Potem scena w której nasi młodzi kochankowie sie pobierają. Śliczna piosenka w tle a zaśpiewa ją Kastiel i Lili. No i ostatnia smierci. Co was na pewno ucieszy.

-A to ja go zabije? * powiedziałam na głos.

-Albo ja ją * powiedział wskazując mnie.

-proszę to jest scenariusz i pierwsza piosenka!! , prosze sie tego nauczyc!! * uśmiechneła sie wreczając scenariusz mnie i Kastielowi. Od teraz jesteśmy kochankami którzy są w sobie szalenie zakochani.


 -A mogę zrobic  kostiumami? * wypaliła Rosa

 -Pomyślimy o tym Rosala *powiedziła na uczycielka.  Po lekcji wszyscy wyszli pędem z klasy. A chyba najszybciej Romeo.

-Będziesz Julka Videl to świetnie * powiedziała uśmiechnięta Rosa

 -Chcesz się Zamienic? Rosa * zapytałam poirytowana jej nastawieniem

 -Nie ja zajmę się Kostiumem dla Ciebie!! *piszczała na cała sale.

-A ic *powiedziałam patrzac jak odchodzi.  Poszłam do  sowjej szafki mielismy mieć godzina przerwe, ale jednak Iris gdzie się zmyła i nie mogłam jej znaleści. Na bank uciekła bym jej nie zatakowała za ten numer.  Wiec uznalam że będę mieć wolna godzine. Otwierajac moją szafkę dopadłam liścik. Przeczytałam go. 



,,,Julio połoczmy się na dugiej przerwie na dachu szkoły R’’



Zostawiłam rzeczy i poszłam na górę. Drzwi były otwartev weszłam i zamknęłam je na klucz. Widok był piekny.

-Uwielbiam to miejsce, jest zawsze spokój wiesz. *Podeszedł do mnie Kastiel


 -To początek tej randki..? Przyprowasz wszystie swoje zabawki tutaj?  * powiedziałam a ten uśmiechnał sie do mnie łobuzersko po czym pokazał środkowy palec.

-Nie chciałem pokazac Ci piekne miejsce *chwycił mnie za dłoń *Wiesz zastanawiam się jak się ubrac?, będzie mi pasowac? *pokazał marynarki. Chciałam się bardzo śmiac. Ale powstrzymałam się podała mu czarną.

-Ta pasuje *uśmiechnęłam się a on ją założył. To na bank pisało w scenariuszu.

-Jeszcze tylko jedno ,nie potrafie tanczyc walca.

-Serio?, mnie uczył tata, był dobrym tancerzem. *powiedziałam uśmiechając się

-Nauczysz mnie? *uśmiechnał się szerzej.. Uśmiechnełam się do niego szeroko, po czym zrobiłam kilka kroków do przodu poszedł za mną. 




Lili:
Weź moją rękę, weź oddech
Przyciągnij mnie bliżej
I zrób jeden krok
Zatrzymaj wzrok na mnie
I pozwól muzyce się prowadzić

Kastiel :
Czy mi obiecasz?

Videl :
Czy obiecasz mi teraz?
Że nigdy nie zapomnisz

Kastiel :
Będziemy dalej tańczyć

Videl :
Dalej tańczyć

Razem:
Gdziekolwiek pójdziemy







Refren:
To jak łapanie błyskawicy
Szansa znalezienia
Kogoś takiego jak ty
Jest jedna na milion szansa,
że poczujemy, to co teraz
I z każdym wspólnym krokiem
My tylko staramy się lepiej

Videl:
Więc mogę mieć ten taniec

 Kastiel :
Mogę mieć ten taniec

Razem:
Mogę mieć ten taniec
Weź moją rękę, ja cię poprowadzę
I za każdym razem będziesz bezpieczna ze mną
Nie bój się upadku
Wiesz że cię złapię , znam cię na wylot
Nie możesz nas rozdzielić

Videl :
Nawet tysiące mil nie mogą nas rozdzielić
Ponieważ moje serce gdziekolwiek jesteś

Refren:
To jak łapanie błyskawicy
Szansa znalezienia
Kogoś takiego jak ty
Jest jedna na milion szansa,
że poczujemy to co teraz
I z każdym wspólnym krokiem
My tylko staramy się lepiej

Videl:
Więc mogę mieć ten taniec
Kastiel: Mogę mieć ten taniec

Razem:
Mogę mieć ten taniec

 Videl:
Góry nie są na tyle wysokie

Razem:
Ocean za szeroki
Ponieważ razem czy nie
Nasz taniec się nie skończy





Tanczyliśmy spoglodajac na siebie. Dobrze nam szło żadne z nas nie uderzyło drugiego. Pod koniec tańca


Spojrzałam na niego a on przybliżając się do mnie…. Rumieniłam się okropnie, nie rozumiałam tego czy jego sposób na poderwanie laski działa również na mnie?. Wtedy ktoś nam przeszkodzil. Uśmiechnełam się zerkając w tantym kierunku.

-Kastiel? *zapytała nie winnym tonem

-Jasne, uczyłam go tanczyc *powiedziałam do niej po czym sobie po prostu poszłam. Po czym sobie po prostu poszłam. Zebrałam swoje rzeczy i po prostu zwiałam. On chciał mnie pocałowac?,dotknęłam dłonią swoich warg. Musze uciekac jak najdalej od niego. Wszystko zle odczytał. On mi się nie podoba. Nie podoba. Muszę mu to jakoś wytłumaczyc. Przecież jakbyśmy wygrały chciałam żeby trzymał się zdala odemnie. To kobieciarz to nic nie warty kobieciasz. Po co sobie to powtarzasz!, nie wierzysz w to?!!! . Zauważyłam zeszyt Lysadra. Nie dawno musiał tutaj być. Postanowiłam dac mu przed lekcją jego notatnki. Bardzo byłam ciekawa jakie tam są piosenki, już raz nawet pozwolił mi przeczytac, co wysło mu na plus bo dopisałam mu zwrotkę piosenki. Ale tym razem się jednak powstrzymałam. Szłam sobie już w strone dziedzincu by nawdychac kwietniowego powietrza gdy poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam się bojąc się żeto znowu ten nie normalny koleś. Ale jednak nie ucieszyłam się na jego widok.

-Czesc Lili *powieział uśmiechając się do mnie *Nie widziałaś czasem..?

-Twojego notatnika *uśmiechnęłam się dajac mu go.


Podał mi dłoń.

-Wiesz jesteś moim wyszukiwaczem najważniejszych rzeczy *Obdarzył mnie ślicznym uśmiechem. Podobał mi się.

- Czyżbym dostała nowy przydomek? * ten tylko uśmiechnał się do mnie jeszcze bardziej.

-A jaki był poprzedni?

-Nowa

-Ah tak? *zaśmiał się rozmawiając i zmierzając w stornę dziediznca dowiedziłam się że przyjechał razem z bratem uczyc się w liceum. Rodzice zostali w małej wsi o której nie potrafiłam sobie przypomniec nazwy. Oprócz gry w kosza gry na fortepianie kompozycji i śpiewaniu jest też dobrym słuchaczem. Czułam że przed nim mogę się otworzyc wiec walnełam prosto z mostu.

-Dlaczego styl wiktoriański.>?> * zapytałam nagle, zdając sobie sprawę że nic o nim nie wiem.

-Dlaczego?, uważam że styl wiktoriański pasuję do tego jaką muzykę komponuje wiesz. Po za tym mój brat jest stylistą.

-A więc musisz chodzic w tym co według niego jest modne?

-Otóż to *zaśmiał się spoglodajac na mnie

-A ty?, co planujesz dalej?

-Z moim ubraniem? *zapytałam wiedząc o co pyta. Podszedł do nas Armin uśmiechając się delikatnie do mnie. No i wrócił do swojej gry.





sobota, 20 lutego 2016

ROZDZIAL 6 Bo czasem lepiej odejść od zmysłów by nie zwariować... ( 20.02.2016)


-Powiedz mi jak to jest *powiedział czerwono włosy *Że mnie nie lubisz nawet nie znasz a…

 -A co takiego Kastiel......?

 -A teraz myślisz o mnie?

 -Skąd wiesz że o tobie myśle?

-Wiesz bo czasem lepiej odejść od zmysłów by nie zwariowac i coś czuje że ciebie się to sprawdza. Na co dzień nie zwracasz na mnie uwagi, ale mimo wszystko myslisz i marzysz o mnie.

 -To bzdura!!!

 -Ah tak*spojrzał na mnie byliśmy na korytarzu w szkole na 3 Pietrze, jeszcze nie byłam tam nigdy.. Spoglądałam na niego on na mnie, jednak nie zwróciłam uwagi na to że on się przybliża. Bbliżej, bardzo blisko czułam że zachwile przestane oddychac, a ten wyciągnał dłoń w moją stornę i  odgarnał kosmyk moich włosów ciągle się uśmiechając….

 No i pocałował odzajemniłam pocałunek nie wiedząc co o tym wszystkim myślec. Zawiesiłam ręce na jego szyje. Nie myślałam że jestem prawie równa z nim. Kurde dziwne to uczucie. Całowaliśmy się kiedy w końcu wróciłam do realnego świata i do budzika. Wskazywał 8!!! Spoznie się na trening. Szybko poszłam się wykompac po drodze z kuchni na dwór zabrałam kanapkę i ucałowałam ciotkę w policzek no i zwiałam. Potrzasnałam kilka razy głową. Ten sen, boże to tylko sen. Ja i Kastiel nigy nie byliśmy sobie tak blizcy. I pewnie nie będziemy. Mamy kwiecień 3 miesiące pozniej,  a za 2 miesiące koniec szkoły. Udało mi się zdac wszystkie egzaminy poprawkowe semestru. Kujony z klasy byli wściekli bo zdałam wszystko na celujący, ale dali mi dobry, albo dostateczny, by nie było nie sprawiedliwie. Jednak  nie jeden z nich stwierdził  że na koniec da mi tak najwyższy za taki umysł. Dostałam się również do klubu kosztkówki. Z siatkówki zrezygnowałam, usłyszałam co dzieję się w 2 i 3 klasie. Ile jest nauki więc wolałam poświecac się tylko dla kosza. Dzisiaj pierwszy trenning.. Wiec ranki i godziny  po lekcjach zawsze miałam zajęte. W szkole tworzyły się nowe pary. Oprocz Leo i Rosali. Melani i Nata  którzy ukrywali związek od początku roku szkolnego. Wchodząc na dziedziniec przed hala dostrzegłam dwie nowe pary.

-Czesc Lil * uśmiechnęła się do mnie Iris

-No hej hej, o której zaczynam? *zapytałam a ona spojrzała na swojego ideała

-Jak mnie puści to za  15 minut  ok.?

-Jasne pa *puściłam do niej po czym sobie poszłam do szkoły. Na ławwce siedział Lysander. Nie mówiłam chyba o tym ale stał mi się bardzo bliski taki taki brat można by rzec jak to na niego mówi Rosa. Ale to dlatego że Leo i Lysander są bracimi. Ale to na kiedy indziej.

 -Witaj dziecinko *uśmiechnał się do mnie usiadłam obok niego

-Witaj braciszku, co tam czytasz?

 -A coś ciekawego * powiedział uśmiechając się do mniej

-Ej !

-No co ej!, to sprawa prywatna

-No nie daj się prosić *powiedziałam uśmiechając się do niego szeroko a on dał mi książkę. Po czym oparł się ręką o moją nogę i spoglodał zamyślony w przestrzeń.

-Boisz się czegoś?

-Tak

-Czego?

-To teksty mojej piosenki, zobacz ostatnia

 -Może pomogę? *powiedziałam czytając ostatnią storne …






Jestem na wojnie ze światem i oni
Próbują mnie pociągnąć w ciemność
Walczę, by znaleźć swoją wiarę
Gdy wyślizguję się z Twoich ramion



Zaczełam Myślec co by pasowało do wojny i do ramion.

-A gdyby dodac tutaj... *Powiedziałam głośno a on spojrzał na mnie z zaciekawieniem. W tym samym momencie pojawił się Kastiel i Su. A tak to jest 3 para która nam się zrobiła. Mimo że ona mówi że są ze sobą on że nie są..

-Co ona robi? *zapytał zerkając na mnie.

-Ja bym walnęła tutaj coś takiego już napisałam



,, Coraz trudniej pozostać przebudzonym
I moja siła szybko się ulatnia, W końcu dla mnie oddychasz, Jestem obudzony, jestem żywy
Teraz wiem, w co wewnętrznie wierzę, Teraz jest mój czas,Zrobię co zechcę, bo to moje życie
Tutaj, teraz, Nie dam się i nigdy nie cofnę się, Wiem w co wewnętrznie wierzę
Jestem obudzony, jestem żywy, Jestem na wojnie ze światem, bo ja, Nie sprzedam swojej duszy
 Już podjąłem decyzję,Choćby nie wiem co, nie mogę być kupiony lub sprzedany..''


*powiedziałam patrzac na jednego i na drugo *A i jeszcze walnęła bym chórek to znaczy dziewczynę i chłopaka. Bo w koncu są słowa ,, W końcu oddychasz dla mnie.’’ i ,,Gdy wyślizguję się z Twoich Ramion ‘’ Może Kastiel albo ty Lys z Su?> *Powiedziałam zerkając na nich

-Ty to się może udac. *Powiedział Kastiel, po czym chwycił mnie za dłoń. Weszliśmy do piwnicy,


.

ja ciagle trzymana za dłoń przez Kastiela. Su krzycząc coś bardzo wkurzona, a Lys z czegoś zadowolony. Czy oni chcą bym śpiewała?. Nigdy w życiu...!!!!!!! Niech sobie Kastiel do swojej Su zaśpiewa coś takiego a nie do mnie,sztyt chamstwa nie ma co. Ustawił mnie przy mikrofonie a on stanał po drugiej stornie złapał piękną czerwono - czarną gitarę, musiał strasznie lubic ten kolor. Stwierdzam to po kolorze włosów i ubierze. Typowy buntownik czarne luzine spodnie, ale nie broń boże żebyś mogła zobaczyc jego boxy. (Bokserki ) czarna bluza bądz czerwona i dotego łacuch, nie za duży ale delikatny. Tak Kastel Cassas to przysojniak ooo... cholera ma mleczne oczy. Śliczne brązowe oczy.


-Su nagrywaj, jak zaczniemy. * Powiedział do swojej kopi buntowniczki.

 -A co dalej masz pomysł?> * Zapytała go tylko a ja spoglodałam to na niego to na nią. 

 -Przecież ja śpiewac nie będę mam żałobe! * Krzyknełam spanikowana, śpiewac przed ludzimi?

-To twoja piosenka ty ją praktycznie skończyłas *powiedział Kastiel piszac dalej, spoglądałam jak pisze. Po czym spojrzałam na wchodzącego Armina i Iris

-Czemu nas zawołaliście?

-O Iris może śpiewac

-Nie mów że się boisz *zmierzył mnie wzrokiem. Kiedy piosenka była gotowa ja jednak sie nie poruszyłam. Iris dała mi mikrofon. Kastiel spojrzał na mnie po czym zaczał śpiewac...



Jestem na wojnie ze światem i oni
Próbują mnie pociągnąć w ciemność


Jednak kiedy przyszła na mnie pora nie dałam rady, jedyne co widziałam to wyjście. Nic wiecej. Jednak Kastiel mną potrząsnał. 

-Co jest nowa? *Powiedział patrząc na mnie i trzymajac mnie za nadgarstek.

-Nie zaśpiewam! * powiedziałam prawie piszcząc.

-Mówiłam, ona nie potrafi śpiewac!!! * krzykneła zniecierpliwiona Su. Kastiel nie zwracał na nią uwagi. Dotknał dłonią mojego podbrudka bym nie odwróciła wzroku.

-Wyobraz sobie że jesteśmy w przedszkolu..

-W przedszkolu.>? * zapytałam zdziwiona tą sugestią




-Dokładnie * Spojrzeliśmy sobie w oczy * poznajesz nową osobę, masz wrażenie że zostanie ona na dłużej, nagle zdajesz sobie sprawe... Patrzac w jej oczy że zostanie Ci bliska na zawsze, uśmiechacie się do siebie po czym podajecie sobie dłonie * w tej chwili złapał mnie znów za dłoń jednak ciagle sie na siebie patrząc. IIII * Nie musiał kończyc....


Kastiel: 

Jestem na wojnie ze światem i oni
Próbują mnie pociągnąć w ciemność

Lili :

Walczę, by znaleźć swoją wiarę  
Gdy wyślizguję się z Twoich ramion



Po chwili zapomniałam że się na mnie gapią spojrzałam na niego wściekła jak miało byc według piosenki a on na mnie.



Kastiel:
Coraz trudniej pozostać przebudzonym
I moja siła szybko się ulatnia

Lili i Kastiel:
W końcu dla mnie oddychasz

W ostatnich słowach o oddychaniu przypomniał mi się mój koszmar jednak nie uśmiechnęłam się zaśpiewałam to delikatnie.



Kastiel:
Jestem obudzony, jestem żywy
Teraz wiem, w co wewnętrznie

Lili:
wierzę Teraz jest mój czas
Zrobię co zechcę,
bo to moje życie Tutaj,

Kastiel i Lili :
teraz Nie dam się i nigdy nie cofnę się,
Wiem w co wewnętrznie wierzę
Jestem obudzony, jestem żywy…


Spoglodał na mnie za każdym razem kiedy były słowa tak związane z miłościa jakby była jego tlenem do tej piosenki. Ja robiłam za chórek dowalałam się w tym momentach w których potrzebował pomocy.


Lili i Kastiel:
Jestem na wojnie ze światem,
bo ja Nie sprzedam swojej duszy już podjąłem decyzję
Choćby nie wiem co, nie mogę być kupiony lub sprzedany



Kastiel:
Kiedy moja wiara słabnie
I czuję, że się poddaję

Lili
Znowu dla mnie oddychasz


Kastiel i Lili

Jestem obudzony,
jestem żywy Teraz wiem,
w co wewnętrznie wierzę
Teraz jest mój czas Zrobię co zechcę,
bo to moje życie
Tutaj, teraz
Nie dam się i nigdy się
cofnę się Wiem,
w co wewnętrznie wierzę
Jestem obudzony,
jestem żywy

pobudka, pobudka...


Spoglodaliśmy na siebie jeszcze przez moment ale to ja spuściłam głowe i chciałam ruszyc do przodu. Wpadłam na coś. No i znalazłam się w jego ramionach.



Oboje się zaczerwieniliśmy oddałam słuchawki po czym nie zwracając uwagi na nikogo chwyciłam Iris nie pozwalając jej poddac się pocałunku Armina i wyszłyśmy z sali.

-No i przedszkole * powiedział jeszcze Lysander kiedy wychodziła już z Iris.






Perspektywa Lysander

Spoglodałem na tych dwoje przez cała piosenkę. Widziałem coś czego oni z pewnościa nie widzieli. Ich głosy były idealne do tej piosenki.Ale to jak Kastiel sie zachował wobec niej było czymś dla mnie nie zrozumiałym. Może to kolejny chwyt by była jego?. Może miała zostac w krótce jego zabawką? Jednak  kiedy wpadli sobie w ramiona to już w ogóle. Widziałem jak oboje się zaczerwienili. Wiec Kastiel i Lili?. Uśmiechnełem się na samą myśl. Blondynka cała czerwona jak burak pociągnęła za sobą Iris i wyszła. Kastiel jeszcze przez moment aż nie zniknęła mu z oczu patrzył na nią. Po czym spojrzał na mnie i obrocił głowe w dół. Su była oburzona tym wszystkim i wyszła ale nikt na to nie zwrócił uwagi.

-Chłopcy myślicie że nasza malutka Lili..? * Powiedziałem i mi przerwano

-Mam tytuł ,,Obudzi się i zyj ‘’ *powiedział Kastiel pewny ze zaraz ktoryś z nas zapyta o tą sytuację.

-Wiesz powiem Ci że lecisz na nią stary. A ona na Ciebie. * wyszczerzył się Armin

-To kolejna metoda na zabawkę prawda Kastiel? *zapytał Alex pochylając sie lekko do czerwonowłosego.

-Ja też tak uważam wiem jest 2:0 dla nas. * Powiedziałem patrzac na nich

-Co wy pierdolicie. Ona jest z innej bajki ludzie a ja mam Su *powiedział zerkając gdzie ona jest.

-Jakos nie zwróciłeś uwagi ,,kiedy twoja dziewczyna znikła ‘’ *powiedziałem machając rekami tak jakbym uznał to zdanie za cudzysłowie.

-A kiedy wychodziła Lil od razu odprowadziłeś ją wzrokiem.  No i ta gadka o przedszkolu, chyba nigdy Ci tak nie zależało by z kimś zaśpiewac!. Stary znasz ją 4miesiace co Cię zatrzymuje? *powiedział Armin uśmiechając się do niego

-Co mnie zatrzymuje>?, nie podoba mi się i tyle w tej sprawie. *powiedział Kastiel zbierając swoje rzeczy.

-Czyli nie będziesz mieć nic przeciwko że zaproszę ją na randke? *powiedziałem uśmiechając się szeroko * Skoro masz ją gdzieś, to ja z miła checią się nią zajme *powiedziałem zbierając rzeczy

-O ty i Lili już sobie wyobrażam podwójną randke *uśmiechnął się szeroko Armin. Ja jednak spoglodałem na Kastiela, który dziwnie ścisnał dłoń. Chciał mi szczelic?.

`-Jak mi wyjdzie z nią to mysle że bez problemu. * Wyszczerzyłem do niego zęby. 

-Chodzcie zobaczymy czy te panny potrafią Worgule grac * Powiedział Alex

-Albo po patrzymym sobie na dwie najładniejsze dziewczyny *powiedziałem puszczając oko do Armina. A on przytaknął. Po chwili znaleziliśmy się na hali przebrani. No tak w nasz skład wchodziła tylko koszykówka nie gramy w siatkówkę, stwierdziliśmy że dla nas ważniejsza jest koszykówka. Tak się stało że w tym roku cała 5 jest z 1a. Jestem ja, Nataniel, Armin, Kastiel ,Alex. Weszliśmy na hale. Rzuciłem okiem na Lili

-Fajne ma przebranie *tyrpłem Kastiela śmiejąc się. On tylko zrobił mine wyglodajaca tak ,,co ty w kulki lecisz’’ Wiec jeśli go nie iinterusje mogę się pokręcić przy niej.

-Chcemy z wami zagrac *powiedział Kastiel. Okazało się że za kapitana wzieli nową wyłoniła się w tłumie. Po czym uśmiechnęła się do nas.

-Chcecie grac z nami?

-A co strach Cie oblecial?* powiedzial Kastiel uśmiechając się i trzymając w ręce piłke.
-nie, mogę nawet się założyc.

-UUUUU!!! *Chyba Lil nie wiedziała dokładnie o co się zakłada, rozejrza się po wszystkich.Krórzy zamruczali.

-Dobrze, skoro nalegasz. *uśmiechnął się do niej łobuzersko, o co była jeszcze bardziej zła Su. *Jeśli wygramy zabierasz mnie na kolacje

-A jeśli ja wygram *podeszła zabierając mu pilke jednym z lepszych taktyk podczas meczu.

-UUUUU *Znów wszyscy zawyli.

-Wtedy zrobie coś ty będziesz chciała

-UUUUUU nie daj się Lili!!! *ktoś z tłumu wykrzyczał

-Zgoda *powiedziała rzucając niego piłka. Blondynka staneła po jednej stornie on po drugiej. Trener wyrzucił piłke w gore.



Dziewczyna w idealnej chwili wyskoczyła jednak Kastiel był wyższy i jego skok również. Spojrzał na nią z szerokim uśmiechem. Zaczeliśmy się śmiac z dziewczyn. Wiadomo że jesteśmy lepsi niż one. Kastiel nie zwracał najmniejszej uwagi na Lil jak i on. Oboje zbyt pochłonieci grą by myślec. Zaczeliśmy posządną grę, w rytmie złożyła nam sie piosenka...




Kastiel:
Trener powiedział, żeby udawać na prawo
a grać na lewo Uważaj na podanie
i pilnuj obrony Muszę odebrać podanie
i biec i wrzucić piłkę do kosza I nie bój się
strzelać zewnętrznych 'J'

Lili :
Po prostu skup się na grze
Po prostu skup się na grze

Lysander :
I nie bój się strzelać zewnętrznych 'J'
Po prostu skup się na grze
Musisz skupić się na grze

WSZYSCY:
Musimy skupić się, skupić,skupić, skupić się na grze
Musisz skupić się,skupić się na grze
Musimy skupić się, skupić,skupić, skupić się na grze
Dalej, skup się,skup się na grze
Musimy skupić się, skupić,skupić, skupić się na grze
Musisz skupić się,skupić się na grze
Musimy skupić się, skupić,skupić, skupić się na grze

Whoo!

Upewnijmy się, że odbijemy się Bo gdy tak się stanie, wtedy tłum oszaleje
Druga szansa, to złapać i biec muszę Może tym razem osiągniemy dobre noty
Poczekaj minutę, nie miejsce ani czas na to Poczekaj minutę , niech skupię się na grze
Poczekaj minutę, skup mnie na grze Poczekaj minutę, poczekaj minutę,
Muszę skupić, skupić się na grze Musisz skupić się, skupić,skupić, skupić się na grze
Muszę ,muszę skupić się na grze Musisz skupić się, skupić,skupić, skupić się na grze
Dalej, skupcie,skupcie mnie na grze Musisz skupić się, skupić,skupić, skupić się na grze
Muszę muszę skupić się na grze Musisz skupić się, skupić,skupić, skupić się na grze,


KASTIEL:

Czemu czuję się tak źle?
Moja głowa skupia się na grze,ale moje serce skupia się na piosence
Ona sprawia, że to wydaje się w porządku.
Powinienem zaryzykować?
Lepiej tym potrząsnę.
Muszę ,muszę skupić się na grze


WSZYSCY:

Musisz skupić się, skupić,skupić, skupić się na grze
Muszę, muszę skupić się na grze
Musisz skupić się, skupić,skupić, skupić się na grze
Dalej, skupcie,skupcie mnie na grze
Musisz skupić się, skupić,skupić, skupić się na grze
Muszę ,muszę skupić się na grze
Musisz skupić się, skupić,skupić, skupić się na grze


Zaczęliśmy śmiac się tanczyc i śpiewac tym razem to ja byłem tym który był pierwszym glosem. Było 20 do 21 dla nas. Videl nie uśmiechała się już tak bardzo, ostatnie 2 minuty meczu. Kastiel podbiegł do boiska i rzucial za 2 puknty. Ktoś podał piłke jej a ona rzuciła za 3 punkty. Zmierzyła się znów wzrokiem z Kassem. Wiadomo było że to była walka pomiedzy nim a nią. Kastiel rzucił w ostatniej chwili jeszcze z 3 puknty. Także winik końcowy był 23 do 25. Nie wielka róznica potrafiły grac. Kidy wygraliśmy tańczyliśmy taniec zwycięscy Videl klekła prawdopodobnie w rozpaczy. A Kastiel zawołał.

-Słodkie koty!!! * Spoglodajac na nas i wyciagajac dłoń przed siebie!!

-Graja razem

-Slodkie koty!!

-Grają razem!!!

-Szykuj się śliczna na randkę, wkrotce poddam Ci termin i gdzie bym chciał być zabrany *puścił do niej oczko. Za nią stały 3 dziewczyny. Tylko Su była zbyt wściekła tą randką by być za nia.


!!!!!!!UWAGA : OD TEGO WEEKENDU NOWE ROZDZIAŁY POSTARAM SIĘ DODAWAC W SOBOTĘ BĄDZ W NIEDZIELĘ :D !!!!!!

niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 5 Nie jestem "wszyscy" i nie mam na imię "każdy"... (14.02.2016r)


Perspektywa Lili 

Nie spoglądalam na paczke, jakoś mnie nie interesowało co jest w środku. Kiedy jednak obudziłam się  zerknełam  na zegarek 5 :00. . Dziwne po jaką cholere ja tak wstałam. Przecież nie otworze tego, jeśli jest bomba to nawet lepiej że nie otwieram. Jednak ciekawośc to u mnie pierwszy stopień do piekła.Wziełam nożyczki i otworzyłam. Zobaczyłam pilk jakiś zdjęci na pierwszy rzut oka nic mi nie przypomniało jednak gdy wziełam największy format padłam.


 Moi rodzice cali i zdrowi, znów tanczyli zakochani. Mama oparła głowe obarki mojego taty.On przytulił się do niej, byc może coś jej mówił np ,,Kocham Cię''.  Łza spłoneła na moim policzku. Cholera ja kocham płakac. Ale kto?, komu udało się?.Zaczełam grzebac dalej w końcu znalazłam kartkę.

,,Lili nie znajoma ‘’

Bardzo krótko się znamy i jednak nie poznamy się już lepiej. Zdecydowałem że będziesz chciała to zdobyc. Rozmawiałem z kim trzeba i przekonywałem kogo trzeba. Zrozumieli że ze mną nie wygrają. Usłyszałem rozmowę twoją i Rosali o tym że jesteś sierota i nie masz nikogo na świecie. No i że te zdjęcie jest  a właściwe było dla ciebie najważniejsze. A potem po naszej rozmowie stwierdziłem że jednak będziesz chciała te zdjęcie. Tym bardziej że wyrzuciłaś już zrujnowane zdjęcie do kosza. Bardzo Cię przepraszam, zachowałem się jak szczeniak, którym z pewnościa jestem. Ale uwierz mi że jesteś jedyną jak na razie dziewczyną która nazwała mnie ,,Jebanym skurwielem’’ zwykle jestem ukochanym, a nawet chłopakiem co usłyszałem ostatnio od Su. Nie wiem czy ona zdaje sobie sprawe z tego że wole się bawic a nie być uwiązany na tak zwanej smyczy związków. Kase również Ci oddałem tyle ile zabrałem. Przepraszam

Naprawdę Kastiel Cassas


Spojrzałam dalej po czym zobaczyłam swoje pieniądze oddał  i dotego wywołał zdjęcia. Ubrałam się po czym pobiegłam na dół.

-Zobacz!, ten chłopak co zniszczył zdjęcie, załatwił odbitki, położymy jedną tu, drugą w salonie trzecia….

-Lili , spokojnie kochanie, mówiłam Ci że nie warto oceniac cos po okładce *uśmiechnełam się na to jeszcze szerzej. Nie mogłam już spac, poszłam do łazienki nalałam sobie pełniutką wanne wody i położyłam się w niej odpalając kilka relaksujących świec. Byłam szcześliwa. Po godzinnej kompieli pomalowałam sie co znów zajeło jakieś około 30 minut i nie wiedziałam w co się ubrac więc tak na 7:30 byłam dopiero gotowa. Na dole w kuchni czekało na mnie pyszne śniadanko.  Po zjedzeniu śniadania wymarszewowałam dalej. Do szkoły. Na dziedzincu nikogo nie było, ale to tylko dlatego że zdecydowanie za wcześnie przyjechałam.  Już dokładnie miesiąc tutaj siedze, a uczę się 3 tygodnie. Weszłam do szkoły usłyszałam muzykę. Brnęłam w tym kierunku. Ciągneło mnie do piwnicy, weszłam do środka.No i zobaczyłam kto spiewa ta piosenkę.Słyszałam od ref więc opuściłam pierwszy takt.



Dalej...
Tak
Teraz słuchacie
Mówią, że nie słyszeli niczego takiego ostatnio
Dlatego grają moją piosenkę na tylu różnych płytach
Bo dostałem więcej batów niż dyscyplinowane dziecko
Kiedy mnie widzą, wszyscy: "bum! bum!"
Człowieku, jestem jak młody pistolet, całkowicie czarny Barrack
Płakałem, łzy płynęły nad zmasowanym atakiem
Tylko wykonuję uderzenia jakbym pracował z rakietą i pałką
Spójrz na mój kapelusz i płaszcz
Tak chole***e wściekły
Taki szczery

Przywracam grawitację
Zaadoptowany przez większość, chcę odzyskać moją rodzinę
Ludzie ciężko pracują tylko po to, aby ich wypłata była opodatkowana
Widzisz, jestem tylko pisarzem z getta jak Malory Blackman
Gdzie do diabła jest cały rozsądek, chol**a
Kiedyś byłem dzieciakiem, którym nikt się nie przejmował
Dlatego musisz krzyczeć, aż cię wysłuchają

Och, zapisane w gwiazdach
Miliony mil stąd
Wiadomość dla ogółu
Ooooch
Pory roku przychodzą i odchodzą
Ale ja się nigdy nie zmienię
I jestem na swojej drodze


Tak, potrzebowałem zmiany
Kiedy jedliśmy nigdy nie braliśmy, bo potrzebowaliśmy zmiany
Potrzebowałem przerwy
Na moment nawet przestałem wierzyć i się modlić
Nawet robiłem legalne rzeczy i byłem prowadzony na manowce
Teraz pieniądze to źródło wszelkiego zła
Ale czy kiedykolwiek byłeś tak głodny, że nie mogłeś zasnąć
Kolego, teraz mój głód zadziwiłby ich
Świetnie, wygląda na długą drogę, przeklętą
Od dnia, w którym obmyśliłem ten chytry plan
Pewnego dnia miałem marzenie i próbowałem je złapać Ale donikąd mnie to nie doprowadziło, biegnący człowieku!
Wiedziałem, że może któregoś dnia zrozumiem
Próbując zmienić dychę w sto tysięcy
Każdy jest dzieciakiem, o którego nikt nie dba
Po prostu musisz krzyczeć, aż cię wysłuchają





Nie sądziłam że czerwonowlosy będzie miał taki głos. Kiedy skończył nawet nie zwróciił na mnie uwagi jak prawie wszyscy oprocz tego białowłosego. Do Kastiela podbiegła Su.


 Rzuciła mu się na szyje i musnęła jego usta on odwzajemnił pocałunek a ja się uśmiechalam. Fajnie patrzec na zakochanych jak są cudowni. Siedziałam podczas widowiska wiec podsiadł do mnie Lysander.

-Lysander tak? *powiedziałam uśmiechając się

-Tak, ale spokojnie oni nie są razem to jego zabawka jak widzisz…

-co ?* powiedziałam nie co zmieszana i zamyślona * sądzisz że ja i on?, on i ja?,  że my?,  coś..?, nie proszę Cię przyszłam mu podziękować za to co zrobił nic więcej *lysander od razu się uśmiechnął.

-Wiec nie będziemy im przeszkadzac zapraszam  *podał mi dłoń podałam swoją i wyszliśmy uśmiechając się do siebie.

-Powiec mi..? * Zatrzymał się i spojrzał na mnie.

-Co zrobił? * uśmiechnełam się rozumiejąc co.

-Tak dokładnie co on takiego zrobił? * zdziwił się nie co, ale nie odpuszczał.

-Pamietasz jak byłam załamana?, bo zniszczył mi zdjęcia *Kiwnał głowa.

-Wczoraj dostałam pudlo zdjęc w dużym malutkim rozmiarze w każdym i oddał mi kase która mi zabrał wtedy. A te zdjecie jest jak nowe *pokazałam mu zdjecie które schowałam do portfela. Zdzwił się..

-Powiedz mi… * zaczał ale nie miałam czasu.

-To raczej tymi powiedz Lys, gdzie znajdę Iris albo Rosalie. Chciała bym żeby mi cos opowiedziały o tym klubie koszykówki lub siatkówki. Bo w Polsce grałam w obu zespołach.

-Serio?, tutaj są podzieleni chociaż sądze że ja i Kastiel moglibyśmy spokojnie być w jednym i drugim. *zasmiał się

-Więc zgaduję że jesteście w korzykówce.? * powiedziałam a on zaśmiał się melodyjnie.

-Kurde skąd wiedziałaś?

-Powiem Ci szczerze że gdybym była facetem wolała bym coś ostrzejszego niż siatka. Oczywście nie obrażam siatkówki bo jak ktoś walnie zagrywkę albo atak no to wiesz *zasmiał się ze mną.

-Powiem Ci że niezła z ciebie dziewczyna, masz jeszcze jakieś umiejętności? *Spojrzałam na niego. Kastiel nie dawno o to samo pytał. Wiec nie odpowiedziałam tylko zapytałam.

- czy…?

-Tak Iris daje im wycisk. *powiedział prowadząc mnie na hale, jednak ktoś za nami biegł, kiedy spojrzeliśmy w tył okazalo się że czerwono włosy.

-Wszędzie cie szukałem, a ty jesteś w takim towarzystwiem. * Powiedzial to z takim wyrazem twarzy jakbym była dla niego nikim. Hola hola przecież jestem nikim no nie?

-Tak pokazuje Videl drużynę siatkarek.

-Kastiel ja.. *zaczełam ale nie wiedziałam co powiedziec. Za to znów zmierzyliśmy się wzrokiem.


 *Bardzo Ci dziękuję za to co zrobiłeś ze zdjęciami.

-Drobiazg naprawde *powiedział po czym przestal zwracac na mnie uwage.

-Lys jak zaprowadzisz nowa to wpadnij do piwnicy.  Su już sobie poszła wiec spokojnie będziemy mogli przemyśleć piosenkę

-Jasne *powiedział a tamten odszedł. Weszliśmy na hale, zobaczyłam Iris i 5 innych dziewczyn.

-czesc *zaczełam nie śmiało. Iris spojrzała na mnie.

-Co ona tutaj robi? *zapytała Klementyna?

-Chciałam popatrzec na wasz trening. * Odpowiedziałam jej tym samym tonem głosu co ona mnie.

-Spadaj z tąd nie chce Cie tutaj.  * No to atak chinduski jak jej było Szarlottka.>?

-A co pojdziesz poskarżyć się Amber? * 

-Nie twój interes, to idz ja zostaje i mogę się nią znowu zainteresowac *powiedziałam a reszta dziewczyn się uśmiechnęła,Ona wyszła z hali.

-Widzisz tak wygloda trening jesteś zainteresowana nim?, które wolisz...? 

-Chyba koszykówka, ale chcialabym zobaczyc jedno i drugie. 

-Wiec powiem Ci tak w siatkówke gram ja,Klementyna, Rosalia, Violetta, Kim i Su. No i rezerwowe Sabrina i Monic z 1 B

-Czesc *powiedziałam machając do dziewczyn

-W kosza natomiast gra Rosalia, cieżko jej być w jednym i drugim dobra, Ja przez co zawalam nauke, Melani, Peggy i Kim. Rezerwowa mamy jedną Nine. Też z 1 klasy, tylko 1b. . Cieżko jest naprawde a ty teraz jeszcze musisz pozdawac reszte.

-Myśle że dam rade a nie potrafie zrezygnowac kosza i siatkówki.

-No dobra wiec trening są podzielone jeden tydzien cwiczymy 3 razy w tygodniu kosza 2 razy siatkówke, a w nastepnym tygodniu 3 razy siatkowke 2 razy kosza. To nie są 45 minutowe trenningy tylko przewaznie 3. Mamy w poniedziałek przerwe jak widzisz bardzo długą bo 2 godziny dlatego przed lekcjami zakładamy stroje i cwiczymy. A potem po prostu kompiemy się lecimy na lekcjie i wracamy by jeszcze godizne walczyc z koszem bądź siatkówka.

-No dobra, czyli godzicie to tak?

-Tak, chłopcy maja gorzej kosza ćwiczą godzine po szkole do wieczora dzień w dzień.

-Ciekawie maja nie ma co. *powiedział zerkając na znajomą *Ale zaczniecie trening chce zobaczyc ile i co umiecie.



Perspektywa Kastiela

Kiedy wrócił do piwnicy Lysander ja siedziłem i poprawaiłem teks.

-Powiedz mi stary *zaczała ja spojrzałem na niego. *Kiedy zrobiłeś się tak wielkoduszny?

-Co ty pierdzielisz stary? *powiedziałem zdziwiony tym co on mówi *Ja i wielkoduszny?, dla kogo?

-Dla Lili?, zniszczyłeś jej zdjęcie i zabrałeś kase a potem słysze że odnowiłeś te zdjęcie i co? *wszedł do piwnicy Nataniel i Armin mieliśmy grac.

-Hejo, wiec w co gramy? * Olałem to co powiedział wcześniej Lysander.

- obracanie Melani *powiedziałem śmiejąc się

-Przynajmiej mam co obracac!!!

-UUUUU * usłyszałem za swoimi plecami oczywiście Lys i Armin



-Uwierz mi że ja obracam lepsze *Zaczełem się śmiac a ze mną Armin, Lys był na coś zły. Cwiczyliśmy całe dwie godziny, aż w koncu trzeba było leciec na góre na leckjie. Najpierw wypadł Armin i Natanielem a zaraz potem ja z Lysem.

-No to odpowiesz mi?

-A co mam powiedziec?

-Dlaczego przeprosiłeś Lili..? *odwróciłem się meczył mnie ten koleś.

-Dlatego że miałem wyrzuty sumienia że płakała, przez taką głupotę. Jeszcze dam jej popalic.

-Ahm...  *prychałem po czym odwróciłem się i szłem w strone sali.


Uśmiechnąłem się zakładając ręce do kieszeni.Przed klasą była masa ludzi, dziewczyny wymordowane jakby poszły na wojne. Su już leciała w moim kierunku. Zdążyłem zdjąc kurtkę a ta się do mnie przykleiła.



-Powiedz mi jedno? * powiedziałam zerkając czy ktoś się na nas patrzy * Czy my jesteśmy razem? *powiedziałem to na co Amber prychła.

-Własnie!, nie jesteście razem a ty kleisz się do niego jakbym nie wiem kim był. *powiedziała Amber, spojrzałem na resztę wszyscy się gapili.

-A ty się nie kliejsz? *zobaczyłem nagle że jedyną osobą jaka nie zwraca uwagi jest Lili coś wkuwała. Siedziała cicho i powtarzała, wiec usiadlem sobie do niej plecami. Oparłem się ona zrobiła to samo.




-Dzieki *powiedziala jakby od niechceni po czym wróciła do swojej nauki, ja siedziałem i przeglądałem zeszyt. Wiedziałem że jak kogoś będzie pytac ta diablica to przeciez reszta będzie pisac kartkówke. Bo tylko tak będzie wiedzila jak to przetrawic. Przeczytałem kilka storn po czym przyszła nauczycielka z dyrektorka i zabrała Amber i Su. A my weszliśmy do sali.

-Powodzenia *powiedziała do blondynki Rosalia.

-Tak powodzenia, przyda Ci się ,to kosa wiec uważaj *zrobiła obrażona mine i weszła do sali. Nie siedzieliśmy razem, do mnie dosiadł się Lys a z nią siedziała Rosa. Od razu podeszła do ławki pierwszej gdzie siedziała Iris.

-Przepraszam?, czy byłaby możliwości zdania poprzedniego semestru?

-Ależ oczywiście. Umiesz wszystko tak?

-Myśle że tak?

-Dobrze to już wyjmuje test na poprawe semestru. Jeśli zdasz go przyjemniej na studecka pełe (Czyli nasze 2 i pół ) masz zdane, jeśli nie zostaną Ci jeszcze 2 proby. *Powiedziała dając jej kartkę 3 stornna z obu stron. * No a reszta wyjmuje karteczki napiszemy Kartkówke.Spokojnie ty masz na ostatniej stornie te pytania. Dwie oceny dostaniesz z tego. *Zaczeliśmy pisac. Dobrze że sobie powtorzyłem zanim ona przyszła pamiętałem wszystko jak rozwiązac wiec nie było dla mnie waznego problemu…


sobota, 6 lutego 2016

Rozdział 4 Milczę, brak mi sił by powiedziec cokolwiek...(06.02.2016)



Perspektywa Lili

Przez kolejny pierwszy tydzień nauki płakałam, nie potrafiłam się pozbierac po stracie zdjęcia. Niby miałam drugię zdjęcie rodziców,  ale to nie to samo, na tym zdjęciu które starałam się pozklejac byli oni sami. Mlodzi zakochani w sobie. Wpatrzeni młodzi ludzie którzy wiedzieli czego naprawdę chcą. Jedyna osobą z która rozmawiałam była Rosa. Podobno następnego dnia naskoczyła na Kastiela za to co mi zrobił. A ja po prostu trzymałam się od niego z dala. Na połowie lekcji było cudownie bo go nie było ,ale na tych co się jakimś cudem pojawił, Rosa siedziła ze mną a Lysandera wysłała do jego ławki. Tak był dzisiaj. Na lekcji (Polskiego ) Angielskiego. Omawialiśmy lekture Roemo i Julia. Nikt jej nie słuchał, ja spoglodalam na sklejone zdiecie rodziców.

-Co myślisz o tym by przyjść na trening i zobaczyc jak gramy? * Zapytała białowłosa piekności, pewnie matka nie może znieści myśli że jest ładniejsza od niej. 

 -Ja...?

-Co strach Cie obleciał nowa *w moja stornę odwróciła się Amber, jeszcze nigdy z nią nie rozmawiałam. Wzięła do ręki moje sklejone zdjecie. *A to co? Patrz Liv!, Charlotty!! *pokazała jednej i drugiej.


-Oddawaj to! *wrzasnęłam wstawiając, tym razem miałam zamiar szczelic jej w morde. Wstałam już
*Oddawaj bo tym razem źle się skończy!!!

-Chcesz mnie zbic za takie cos?, to i tak jest w takim stanie że nie nada Ci się na nic *Roztargała zdjęcie na pół. Tym razem zanim się rozpłakałam szczeliłam jej pieścią w twarz i kopiąc ją w brzuch. Spojrzałam na nią z łzami w oczach i nie zwracając uwagi na to że zdjecie zebrałam  rzeczy i wybiegłam z klasy. Nikt nie poleciał za mną. Tam myślałam wyciągnęłam parasolkę i znów płacząc wyszłam ze szkoły. Nie miałam pojecia co takiego zrobiłam Kastielowi czy tej całej Amber że się mścili na mnie. Zaczeło padac rozłożyłam parasol by nie zmoknąc, zmierzając w stornę mojego domu. Ale czy na pewno mogłam go nazwac domem... Dom....Miałam tyle na karcie że postanowiłam że wyjade. Ciocia akurat miała dyżur więc szybko by się nie skapła że mnie nie ma a mysle że 1000$ starczy mi na podróż do domu. Do Polski. Szłam już w stronę parku kiedy. Ktoś zmierzał w moją strone.

 -Lili!!!!! *wydarł się rozejrzałam się to on mój wróg numer 1 w tej szkole. Czerwonowłosy chłopak przystojny ale wolałam trzymac się od niego z daleka.  Jednak stałam i czekałam na to co ma do powiedzenia. Może kolejna groźba dzięki czemu pewna pewniejsza wyjazdu...?



-Coś zrobiłam znowu?, skrzywdziłam twoją dziewczyne? *pomyślałam o najgorszym nagle zdałam sobie sprawę, że przecież najgorszy uczeń musi miec laskę coś takiego jak ta Amber. Śliczny plastik.

-Nie chciałem Ci to dac *zerknęłam na jego dłoń, potargane zdjęcie rodziców.

-Skad je..?

-Amber upuściła jak dostała w twarz. *powiedział a ja wziełam zdjęcie do reki. Spojrzałam na nie.

-Dz….dziekuje *powiedziałam, patrząc na kawałeczki tego co zostało po nich.  *Mogę już odejści?, czy jeszcze oberwę czymś?, chyba że chcesz kase?, za to? *zaczełam wymieniac byle tylko nic się nie stało. Już jutro mogłam być w Polsce na grobie rodziców. Tylko to się liczyło.

-Przez calutki tydzień starałem się Ciebie przeprosic, ale Rosali nie pozwoliła mi przybliżac się do Ciebie. Wiec skorzystałem z okazji i ii sory…

-To nic nie da, nie przywrócisz tymi słowami moich rodziców. A tym bardziej zdjęcia. Straciłam jedyną pamiątke po nich rozumiesz!, jestem sama na tym świecie a to zdjęcie trzymało mnie przy życiu przez te pół roku *powiedziałam z oczami pełnymi łez i machając głową, w końcu poczułam że mogę mu to wszystko powiedzie, powiedziec że jest dupkiem i żeby trzymał się odemnie z daleka.*Nigdy Ci tego nie wybacze, Rosa ma rację z tym nie zbliżaniem się do mnie. Nie zbliżaj się do mnie już nigdy, i tak pewnie po tym zdarzeniu zostane wyrzucona ze szkoły.*Zerknełam na potargane już całkowicie zdjecie po czym wrzuciłam je do śmieci. Tego już się nie da sklejc nie widac już ich twarzy Wogule. Po czym ominęłam czerwonowłosego i sobie poszłam. Weszłam do domu, wziełam małą torbe i ruszyłam na lotnisko. W moim domku będe za 14 godzin.  Ucieszyłam się na to. Mając jednak nadzieje że Agata nie zmierza już do mojej szkoły przez to że pobiłam tą dziewczyne. Kupiam bilet, akurat szczęście mi sprzyjało, lot miałam za 10 minut wiec przeszłam bramkę i wpakowałam się do samolotu. Przynamiej tutaj nie pytali o to czy jestem pełnoletnia. Siedząc w samolocie otworzyłam swój pamiętnik. Już nowy w domu zostal stary.

,,Pamietniku

Wracam do domu jestem szcześliwa, wiem że Szkoła Słodki Amoris mnie wywali więc nie ma co zostawac. Wróce do domu do Polski, po czym poszukam sobie pracy i spróbuje zarobic na swoje utrzymanie. Teraz nie potrzebuje zbyt wielu starczy mi tylko butlka wody i nawet sucha bułka. Tylko tyle… Dam sobie rade jestem pewna ‘’



Perspektywa Kastiela

-Wiec gdzie jest Lili?! *powiedziała jej ciotka, a Rosali spoglądała mnie ja jednak nie przejmowałem się tym

-Gdzie ty byłeś w czasie przerwy?

-A wiesz zapalic i takie tam *powiedziałem uśmiechając się do niej a ona odwzajemniła to.

-Nie teraz Rosali *powiedziała Pani dyrektor. Nie zwracała na nią uwagi.

-Ostatnio uczniowie tej szkoły* spojrzałam na Amber i na mnie *Skrzywdzili Lili .Nosiła w portfelu zdjecie swoich rodziców. Opowiedziała mi jak wiele dla niej znaczyło *powiedziała łamiącym się głosem. *Myśle, właściwie to jestem nawet pewna że Lili po stracie tego zdjęcia postanowiła wrócic do rodziców. Sądze ze pojechała do swojego domu. *Ciotka jej otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.

-Wróciła do domu, jestem pewna, pojechała do nich na grób. Przez pierwsze 3 miesiące siedziała przy ich grobach calutkie dni. A jak miała wrócic do domu to była katastrofa.

-Właśnie dlatego dawała sobie rade z tym zdjęciem *powiedziała głośniej bym usłyszał. Ja już i tak zaczełem żałowac tego ze zdjęciem. Teraz zdjecie jej rodziców spoczywało w  mojej kieszeni.

-Boze dziękuję dziecko *powiedziała do niej *Lece sprowadzic ją, jest nie pełnoletnia w Polsce mogą ją zamknąć. . Jeszcze jak przyleci samolotem *powiedziała wybiegając z klasy. Spojrzałem na Su a potem na Rosalie, po czym oddaliłem się. Wiedziałem co powinienem teraz zrobic…


Perspektywa Ciotki Agaty

Biegłam ile sił w nogach bo nie mogłam złapac taxi.  Kiedy ją złapałam leciałam znów biegiem na lotnisko. Lot do Polski, lot do polski powtórzyłam w myślach wpatrując sie na liste odlotów.Ale  nie mogłam znalezic.W końcu zobaczyłam za godzinę. Poleciałam kupic bilet po czym czekałam w spokoju. Wcześniejszy lot był półtorej godziny wcześniej także przylece godzinę pozniej po niej.  Kilka godzin kiedy byłam w samolocie myślałam już tylko co jej powiem. Straciła fotografie rodziców. Jedyną pamiątkę po nich. A jeśli zobaczą ile ma lat?, doczepią się tego. Co raz bardziej się denerwowałam.  Nastepnego dnia kiedy już byłam w Polsce znów wezwałam taxi i pojechałam do jej domu. Miała klucze bo dom należał do niej. Więc jeśli jej nie będzie w śrdoku to będzie znaczyło że poleciała na rodziców grób. No i tak ją dopadłam. Siedziała spokojnie na ławce przy grobie rodzinnym. Zobaczyłam róże które kupiła i wielki znicz z tą lampką na baterie. Zbliżając się do niej podsuchałam rozmowy.

-Nie potrafie sobie poradzic bez was. Zawsze to wy mi pomagaliście gdy zrobiłam źle. Kiedy paliłam i piłam. A teraz..?, jak ja mam sobie poradzic?, nawet niewiem dlaczego ten chłopak rozwalił wasze zdjecie. Wiecie chociaż dlaczego mnie w tak krótkim czasie znienawidzil.>?, a dziewczyna?, ta blondynka?, o co jej chodzilo?, wasze posklejane zdjęcie rozerwała na jeszcze mniejsze kawałki. Potem ten chłopak pobiegł po mnie kiedy już ją pobiłam i oddał zdjęcie w kawałkach. Przeperosił, ale wątpię żeby to było serio, pewnie Rosalia o której wam wcześniej opowiedziałam mu kazała…. *Powiedziała a wtedy ja oparłam ręke na jej barku.

-Kochanie*powiedziałam a ona spojrzała na mnie

-Jak mnie odnalazłas?

-Ta cała Rosalia powiedziała gdzie możesz być. Mogę się przysiąśc?

-Tak *zrobiła mi  miejsce, usiadłam obok niej po czym zaczełam swój mądry wykład

-W dniu śmierci twoich rodziców byłam w takim szoku że niewiedziałam jak się nazywam. Naprawdę. Moja siostra no i twój tata. Zawsze byli mi bliscy. I jak mówiłam pierwszego dnia jak do mnie przyjechałaś dwa tygodnie temu mówiłam Ci że cie kocham prawda? *kiwnęła na znak głowa. *Uwierzysz mi jak powiem Ci że ciągle widzie Ciebie jaką mała dziewczynkę jak na zdjęciach?. Dla mnie jesteś jak córka której nigdy nie miałam bo nie mogłam mieć. Kochanie, bardzo mocno Cie kocham. Tak jak mam nadzieje że ty mnie też. I kiedy dowiedziałam się że będziesz pod moją opieka przeraxiłam się. Pomyślałam sobie ,,cholera jak ja pogodze prace z nią! ‘’ ale nagle sobie zdałam sprawe że jesteś piękną dziewczyną która jest już dorosła. I sądze że poradzi sobie sama jeśli będzie tego chciała. Jednak przez te pół roku byłam załamana. Straciliśmy ich w czerwcu a ty od tantego czasu nie powiedziałaś słowa. Żadnego, bałam się że już nigdy się nie odezwiesz, uznasz to za głupie, ale uważałam że to moja wina że ty nie chcesz się odezwac. 

-Dlaczego:?

-Bo wiedziałam że mnie nienawidzisz i bałam się że odwrócisz się odemnie, uciekniesz tak jak dziś albo co gorsze..

-Popełnie samobójstwo?, rodzice by mnie tam na górze chyba sprowadzili do pionu *obie się uśmiechnęłyśmy

-Także moje słońce bardzo mocno Cię kocham i mimo tego wszystkiego że nie rozumiemy się musimy się odnaleści strasznie mocno Cie kocham .* przytuliła się do mnie

-Ja też Cię kocham *pierwsze słowa miłości były wypowiedziane do mnie. *Ale przenieś mnie z tej szkoły.

 -Dlaczego?, myśle że Liliany  Scruutt , przepraszam Lili Scruutt da sobie rade z tym chłopakiem i z ta dziewczyną i jeszcze da im popalic. *
uśmiechnełam się do niej a ona odwzajemniła mój uśmiech. Potem obie opowiadaliśmy Filipowi i Łucji jak sobie radziliśmy.No i obiecaliśmy im że za miesiąc tu znów przylecimy ich odwiedzic. Zostawiliśmy bukiety czerwonyh róż i długo świecący się znicz. Zobaczyłam jak moja dorosła chrześnica pokazuja że nie podda się że będzie walczyc. Wykapana matka powiem szczerze byłam z niej okropnie dumna. Zajrzalyśmy do domu po czym poszłyśmy na lot kolejny do Brazyli…

Perspektywa Lili

Spoglodałam przez okno więc jeśli wyleciałam w piątek dzisiaj jest niedziela, to jutro znowu szkoła. Załamałam się tym faktem jednak po rozmowie z ciocią i rodzicami wiedziałam że muszę zmierzyc się z tym co mnie czeka jutro w szkole. Podróz trwa za długo zdecydowanie, jednak chciałam i musiałam leciec do nich nacieszyc się zdjęciem i zostawic go na zawsze w pamieci. Kiedy doszłyśmy z ciotką do domu zobaczyłam duża paczke do mnie.

-Poczta dzisiaj? *zdziwiłam się zerkając na wielki karton.

-Penwie od wczoraj jest. *uśmiechnała się do mnie otwierając drzwi wziełam to do swojego pokoju, było strasznie lekkie. Uśmiechnełam się idąc do swojego pokoju.