Archiwum bloga

sobota, 9 lipca 2016

Rozdział 17 Skoro i tak skończę w piekle, to mogę po drodze zaszaleć (09.07.2016)




Perspektywa Kastiela



Dwa tygodnie wcześniej 

Kochałem się właśnie z nowo poznaną dziewczyna. Bardzo mądrą utalentowaną dziewczyną. Chociaż nie pamiętam jak miała na imię. Miałem ją rozpracowac kiedy nagle zdałem sobie z czegoś sprawe....

-Co już? * zapytała piękna brunetka patrząc z nie zaciekawą miną.

-Nie… nie * powiedziałem wracając do niej i całując ją w usta. Całowaliśmy się chwilie kiedy znów oderwałem się od niej.







-Może ja rozpocze? * schyliła się w dół. Kiedy nie spodziewanie podniosłem się. Klekła a ja
 przygarnąłem ją do siebie. Pocałowałem ją raz jeszcze.  Pocałunek wcale nie był ani lepszy ani gorszy od poprzedniego. Nigdy nie przejmowałem się tym że nie czułem nic do zabawki. Nie to nie możliwe pomyślałem znów zachładnie całując piękn brunetkę Zoey tak miała na imię teraz pamietam. Poznaliśmy się na imprezie. Kiedy szalałem z udanego egzaminu. Pierwszego jeszcze czekało mnie... Ale nie nie o tym myśle. Ona nie jest tą która chce całowac w tej chwili w usta.



-Nie to nie możliwe * powiedziałem to samo co wcześniej w myślach...  I w tej samej chwili Lili wtargnęła do moją świadomości.

* Wspomnienie  *

-Witam * uśmiechnąłem się do niej szeroko, ona w tym czasie naciskała już pedał gazu. Samochodem do mycia podłóg na hali.

-No hej! * powiedziała spoglądając na to jak to działa.

-Może pomoc.>? * zaoferowałem wiedząc że nie będzie jej chciała.

-Nie dzięki pomóż starszej koleżance, chyba w jęzku jest najgorsza * powiedziała to a ja usmiechnełem się jeszcze bardziej.

-Ha!, zazdrosna * spojrzała na mnie jak na imbecyla słowo daje niezła z niej sztuka.

-Ależ nie, szkoda mi tej dziewczyny * weschneła zapalając silnik, wyłączyłem go od razu przybliżając się do niej, jeśli teraz by się obróciła pocałowali byśmy się.

-Dlaczego Ci jej szkoda?

-Trafic na takiego kobieciaża jak ty, masakra * powiedziała śmiejąc się.

-Może jestem kobieciarzem ale chociaż mam kogoś!, nie to co ty stara Panna

-Może jestem starą panną ale ja przynajmniej nie ranie tych wszystkich biednych kobiet. * powiedziała to a ja się wkurzyłem wyłączyłem jej silnik po czym wyciągnąłem ją siła z tej maszyny do czyszczenia parkietu.


-Puszczaj gnoju! , boli! Puszczaj! * powiedziała, nie mal krzyczała a ja jednak nie chciałem jej puści. Położyłem ją na przód maszyny.













-Słuchaj, jestem kobieciarzem bo tak mi pasuję odwal się odemnie, raz na zawsze. Nigdy nie zakocham się w  tobie!, nie próbuj swoich sztuczek. Nie jesteś tą z którą chce być.

-Nie jestem w tobie zakochana! to raz, ,a dwa  nie robię nic byś się we mnie zakochał.Czyżby było coś nie tak z twoją świadomościa?.  

-Mam nadzieje * powiedziałem to puszczając ją, ona ruszyła w pościg za mnie, chwyciła mnie za ramie bym się obrócił.

-odwal się , jesteś... jestes po prostu!!!.... *Szukała słów na wyrażenie jaki jestem.

-No kim jestem * Obróciłem sie w jej stronę spojrzałem na jej duże ciemne oczy.

-Frajerem Su to fajna dziewczyna a ty ja tracisz z dnia na dzień.....




Perspektywa Lili   (Obecnie gdzieś w Brazyli )


Obudziałam się cała spocona. Ogarnełam włosy do tyłu. Spojrzałam na zegarek 10. Kurwa spałam tylko godzine. Z  plaży pojechaliśmy do klubu uciekliśmy po 7, potem jeszcze Rosa zapraszała nas do siebie na kawe i na otrzeźwienie. A po 9 była w domu. Ale jak mogłam mieć taki koszmar jaki cudem. Masakra chwyciłam się za głowe. Otworzyłam laptopa. Dzisiaj mieliśmy spac w namiotach. Sprawdziłam poczty na email nic nie było, nikt się nie interesowal tym jak skończyła Videl Scruut. Żadnej wiadomości usiadlam na parapecie. Wtedy mój Tel zaczał dzwonic.

-Halo?

-No hej kocie, jak tam boli głowa? * ufff to tylko Rosa

-Nie, jest nawet spoko, a co u ciebie?, jak reszta?>?

-A dobrze dobrze, o 12 wpadniemy do ciebie by zabrac cie na biwak. ok.?

-Jasne

-Mam coś wziąści specjalnego?

-MA COŚ WZIAŚCI!!! *Krzykneła do reszty.

-Flaszke *powiedział ktoś a ja zaczełam się śmiac.

-No dobra wezme to do 12.

-No pa buziaczki *powiedziała rozłączając się..Spojrzałam na zegarek 10:10 jak szybko mija czas. Poleciałam do łazienki razem z ubraniem i kosmetykami. Musiałam jakos się prezentowac. Wziełam długą relaksująca się kompiel. Po cudownej relaksującej kompieli zjadłam coś i ubrałam się w końcu w kostium dwu częściowy i sukienke. Spojrzałam na lustro.Uśmiechbnełam się do swojego odbicia wyglądałam jakby to powiedziec bosko. Wtedy zadzwonił dzwonek. Spojrzałam na zegarek prawie 12. Otworzyłam drzwi uśmiechając się, zrzędła mi mina kiedy zobaczyłam Nataniela i Lysadra. Spojrzałam pytająco na Lysa.

-Co wy tu robicie? *czy nie tak zapytałam w śnie

-Jak to co witaj księżniczko zabieramy Cie na plaże

-On też jedze? *zapytałam wskazując na Natnaiela.

-Tak, jade, przeszkadza to wszystko wiedzącej lili,…?

-Tak i to bardzo *powiedziałam zakładając dłoń na dłoń.

-Boisz się że Kastiel się dowie, że kochasz mnie? *zaśmiał się.

-Lys siedze z przodu *powiedziałam zabierając torbe i zamykając drzwi od domu. Tak własnie zaczoł się mój koszmar. Napisałam w ściekłości ese do Rosy ,, Przysłałaś do mnie Natnaiela? ‘’ Ale nie odpisała jechaliśmy w spokoju, okazło się ze reszta już siedzi sobie na plaży Kiedy weszła w towarzystwie dócxh kolesi spojrzeli na mnie wszyscy. Byłe tutaj również Su która od razu podeszła do mnie wściekła.

-Najpierw Kastiel a teraz co zabawiasz się z innymi ? *powiedziała, a ja pomyślałam o nie teraz ktoś oberwie.

-ZAMKNIJ SIĘ SUKO!! *Powiedziałam już w stanie nerwicy, najpierw zły sen, kac a teraz ta żmija.  *Będę przyjeżdżać z kim chce~!, to mój problem nie twój a ty może byś nie wtykała mordy tak gdzie nie trzeba!, wiesz mówią że lepiej mieć wielka dupe niż gębe ale u ciebie to się nie sprawdza bo i to i to masz szerokie *wydarłam się, ona pobiegła płakac a do mnie podbiegła Rosa.

-Czy ja tez oberwe? *powiedziała całując mnie w policzek.

-Masz 5 sekund by mi wytłumaczyc dlaczego on po mnie przyjechał.

-Zgoda *powiedziała ciągnac mnie na swój koc *Nat stwierdził że pojedzie po ciebie dlatego ja powiedziałam że Lys może jechac pomoc bo masz cieżkie torby. A chodziło o to by Cie pilnowal. Rozmawiał wczoraj zx Kassem i obiecał mu że…

-Poczekaj, rozmawiał wczoraj z Kastielem?*zapytałam, upadłam na piasek do niego zadzwonił, skontaktował się z nim a ze mną. To za duży ból. Zabrałam flaszke wyjełam ją otwarłam i zaczełam pic z gwinta siedząc na piasku. Rosa próbowała mnie powstrzymywac. *Tylko spróbuj! *powiedziałam pijac dalej. W końcu usiadłam na piasku nie zwracając uwagi na nikogo, czy on kiedyś wyleci z mojej głowy..? . Zauważyłam biało włosego zmierzającego w moja strone *Zamierzałeś mi powiedziec że Kastiel chce wiedziec co u mnie? * powiedziałam wkurzona. Nawet na plaży był w swoim całkowitym ubraniu. Czy jemu przy 35 stopniach nie jest gorąco?

-Nie, mogę usiąści? * powiedział wkazując piasek obok mnie.

-Jeśli chcesz * powiedziałam to mimo zażenowania. Usiadł obok mnie.

-Myśle że źle się zachowałem nie mówiąc Ci o tym. A Rosalia jak zawsze za dużo powiedziała.

-Tak bardzo głupio

-Ale chodzi o wiele spraw które mogą być dla ciebie straszne * spojrzałam po raz pierwszy na niego miną nie co ekscytacji i gniewu.

-Mów, mam brata który mi pomoze * Kiwnełam na połowe już flaszki.

-ok., chodzi o to miedzy innymi że Kastiel już nie wróci.

-Nawet do szkoły..?

-Nie, zamierza zostac tam na zawsze * powiedział patrząc na moja relakcje, byłam spokojna.

-Coś jeszcze?

-Tak, kastiel się…. Ma dziewczynę * Spojrzał znów na mnie Kastiel się... ta przerwa świadczyła tylko o jednym pieprzył się...

-Cudownie. * Powiedziałam pijąc alkohol na złagodzenie bólu.

-Przespał się z nią. * Powiedział jeszcze raz jakbym nie rozumiałam

-Masz wiecej cudownych wiadomości?

-Widze nie rusza Cię to * powiedział patrzac na mnie. Ja w tej chwili napiłam się łyka cudownego alkoholu.

-Wiesz co musze zadzownic gdzies. Pogadamy później * powiedziałam po czym wstałam i oddaliłam się od brzegu i od niego. Wyciagnełam tel. Zadzwoniłam do kogoś, do jedynej osoby od której chciałam to wszystko usłyszec.




Ooh... Oooh...

Ujrzałam rzeczy, których nigdy nie znałam,
Dostrzegłam barwę w moim życiu.
I tak piękny widok,
Gdzie byliśmy przez ten cały czas?

Czy nie chcesz być tu, gdzie jesteś? (Kiedy ja jestem teraz z tobą)
Czy nie chcesz czuć, że nie ma gdzie spaść? (Ja spadam)




-Czesc * powiedział wiedząc że to ja jestem po drugiej stronie.

-Czesc * powiedziałam zimnym tonem.

-Powiedz mi tylko jedno... 

-Tak, przespałem się z nią. * powiedział zrezygnowany. Przyznał sie.

-Nie, o to mi chodziło..... <Puaza> ...Zakochałeś się? 

-Sądze że tak * powiedział nie pewnym tonem

-To miedzy innymi dlatego nie wrócisz?

-Tak. * wiedziałam że odpowiada szczerze.

-Cudownie * wydusiłam z siebie

-Lili, ale ja ja nie chciałem Cie zranic. Wiem, wiem że jestem gnojkiem że ranie, ale Ciebie nie chciałem zranic. Naprawde zależy mi na Tobie.

-Ale zakochałeś się a nasza przyjaźń nigdy by nie przetrwała ze względu na to co do Ciebie czuję.

-Przepraszam że….

-Że nie odzajemniasz tego?, że zraniłeś, że nie  dowiedziałam się tego od Ciebie?

-Tak, bo wiedziałem.... *Nie pozwoliłam mu do konczyc wiedziałam że za chwile nasza rozmowa przetoczy się w potok słów których oboje nie chcemy powiedziec.

-Że mi nie wybaczysz * Dlatego to powiedziałam *Masz rację Kastiel ja Cię chyba Kocham, a ty nigdy nie poczujesz tego do mnie. Mam nadzieję że ona będzie miała więcej szczęścia odemnie. Żegnaj * powiedziałam po czym rozłączyłam się.







Czy nie widzisz, że czekam?
Tuż pod drzwiami,
Nie ma nic do powiedzenia,
Nic, co nie zostało już wypowiedziane.

Patrząc jak mój świat roztrzaskuje się w kawałeczki
I rozsypuje po podłodze,
Szukam w środku
Szukam życia po tobie
Czy jesteś niepokonany?

Koło mnie leży walizka,
Wszystko, co teraz mam, zdaje się takie silne.

Czy nie chcesz być tu, gdzie jesteś? (Kiedy ja jestem teraz z tobą)
Czy nie chcesz czuć, że nie ma gdzie spaść? (Ja spadam)



https://www.youtube.com/watch?v=9t5aQRoCIpU



Wiatr wiał moje włosy we wszystkie strony ja jednak wiedziałam że robię dobrze. Uwolnienie się z tego chorego uczucia to było to czego potrzebowałam. Od dzisiaj jestem twarda nie ma tamtej słabej Lili. Usiadłam na piasku, spoglądałam w morze. Butelka wódki się skonczyła. Ale nie przejmowałam się tym faktem, jutro przynajmniej będę mieć mniejszego kaca. Usłyszałam kroki, no tak Lysiu próbuje się jakoś uratowac. Nagle poczułam coś na moich ramionach. Spojrzałam w góre.


spojrzałam na niego a potem napiłam się wódki nie zwracając na niego uwagi usiadł obok mnie, i przyniósł dwa piwa podał mi jedno napiłam się jak i on.





-Próbujesz odkupic swoje winy? *zapytałam zabierając mu moją wódkę.

-Ah… *powiedział tylko

-spokojnie, nie zamierzam płakac * uśmiechnęłam się do niego blado. * Nigdy nie należał do mnie, to tylko moja chora wyobraźnia. * zaśmiał się ja również.

-Wiedziałem że mądra z Ciebie dziewczyna.

-No wiadomo * zaśmialiśmy się znów razem. * Po za tym mam na głowie po prowadzenie dryuny do zwycięstwa czyż nie?*powiedziałam spoglodajac w niebo i morze *mam nadzieje że mi pomozesz Panie Kapitanie ? , chodz się zabawic * powiedziałam wstając i ruszając do innych.Podeszłam do jedynego wolnego kolesia Alexa wyciągnęła go do tańca wszyscy zrobili to samo.

-Wkurzona?

-Czy ja wiem * powiedziałam

-Uuuu *powiedział w odwiedzi krecąc mną

-ok. teraz rozumiem *uśmeichnełam się do niego Taczyliśmty kilka kawałków spoglodajac na siebie i pytając o ubrani szpilki i takie tam. Fajny koles pomyślałam.

-Oj gdybyś nie był gejem

-To co brałabyś się za mnie* zaśmiał się w odpowiedzi.

-Wiesz co wpadnij do mnie jutro, pomożesz mi z wywalenie moich rzeczy co/>/

-Jasne niew ma problemu oczywiście jak wstane *uśmiechnął się do mnie

-No tak wypiłam prawie cała flaszke, a nadal. Chce

-Masz straszny łeb

-Chyba mocno *zaśmiałam się poszliśmy po piwo i usieliśmy nie daleko ogniska dalej rozmawiając o ciuchach i o przyszłości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz