Archiwum bloga

niedziela, 24 lipca 2016

Rozdział 18 Czasem są chwile, w których trzeba śmiechem zakryć łzy... (24.08.2016r)

ROZDZIAŁ 18



Perspektywa Lysandra


Lili nie zamierzała długo rozpatrzac po czymś z Kastielem. Śmiała się, chodziła spotykac się z nami. No i co weekend imprezowała. Zaczeła robic co jej się podoba w tym dobrym jak i złym znaczeniu. Cieżko było ją od piątku do poniedziałku trzymac w porządku  dziennym to znaczy trzeźwą. Wolała iśc pic i bawi się z jakimiś typami. Przez którego nie raz już oberwaliśmy z Leo. Nie przejmowała się tym faktem,  nagle z spokojnej dziewczyny stała się kimś..?Nie potrafie nawet
 opisac co się z nią dzieję. Tej nocy kiedy oberwałem w oko spała u mnie, siedziałem przed jej lóżku z miednicą i recznikiem czekając na coś w rodzaju zwrotu. . Spoglodałem na nią znudzony tym wszystkim. Czemu ten skurwiel tak musiał jej sie spodobac. Dlaczego sie w nim zakochała?. Gdyby nie on była by normalna. Chociaż, jaka by była gdyby nie była zakochana w nim?. Dawał jej dobre i złe strony że tak sie wyraże nigdy nie powiem również czy lepiej było jak ją łudził czy teraz jak jest załamana a udaje że jest super. Ockneła się spojrzała na mnie a potem na miednice i ręcznik..





 -A niedlugo zacznie się szkoła sądze że  zaczniesz…* zaczełem

- Zacznę od nowa?, wiesz co to jest żałosne, pozwoliłam mojemu biednemu sercu się zakochac i w kim ? W największym buntowniku w szkole. Jak mogłam być tak głupia.

-Głupia to jesteś teraz

-Dlaczego?

 -Opijasz smutek po nim, powinnaś życ bawic się a nie pic.

-Trudno jakoś przeżyje.

-Jeszcze 2 miesiące wstecz miałaś złamane żebra.

-No i co w związku z nimi? *zapytała po czym zaczeła wymiotowac, spoglądałem na nią, Nie byłem wkurwiony na nią tylko na niego. Zostawił ją sama. Powiedział że zakochal się wielce w innej, jej nigdy nie dawał szanse mimo że mocno się w nim zakochała. Powiedział jej ,,Bzykam inna a ty sobie radz ‘’ tak sobie radzi że  pochłania alkohol nie litrami tylko całymi wiadrami. Miałem nadzieje że się opamięta za miesiąc szkoła i masa nauki.



Perspektywa Lili.


Popołudniu wróciłam do domu, pustego zimnego domu. Ciotka Agata miała wrócic nastepnego dnia wiec wypadało by wytrzeźwieć Zamknełam drzwi na zamki. Po czym poszłam na góre się wykompac. Siedziałam dośc długo w wannie. Zauważyłam że Rosa do mnie dzwoniła. Po godzinie jednak musiała zrezygnowac z wanny bo ktoś trzaskał po moich drzwiach. Wyszłam z wanny założyłam ręcznik po czym zbiegłam na doł. Otworzyłam drzwi i ujrzałem wkurzona Viole, Rozalie i Iris.

 -Co jest? * zapytałam spoglodając to na ruda dziewczynę to na białowłosa., to na fioletowe kreciołki Violi.To ona całowała się z Kastielem kiedy go pierwszy raz zobaczyłam.

`-Nie łaska odebrac telefon 50 połaczeń ani jedeno!

 -Kompałam się! * wybuchłam, te sprawdzanie czy pije ciągle mnie irytuje.

 -Przez godzine? *zapytała Iris wchodząc do mieszkania. Zamknełam drzwi na klucz po czym w końcu odpwiedziałam

-Tak przecież widzicie że jestem golutka w samym reczniku ..? * obie spojrzały raz jeszcze na mnie

-No to ubieraj piżame, robimy sobie After party *powiedziała Violetta wyciągając za pleców jakąś gre .Poszłam posłusznie na góre ubrałam się, a kiedy byłam na dole zobaczyłam gotowy stól. Piciem, oreżada cola itp., i jedzenie popcorn, frydki, chrupki, ciastczka, paluszki.

-Sądzicie że w 4 zjemy to? * powiedziałam siadając wygodnie na kanapie

 -Alez oczywiście. * odpowiedziała Iris uśmiechajac sie i rzucając chipsy w moją stronę.

 -Najpierw właczamy film* Odpowiedziała groźnie Viola

 -A co zamierzamy oglodac? * zapytałam o chyba tylko ja nie wiedziałam co to za maraton. Rosa rzuciła
we mnie jakimś pudełkiem. Przyjrzałam mu się. *O nie!, Jaja sobie ze mnie robisz?!, od miesiąca jestem wolna, moje serce krwawi a ty taki film chcesz oglodac

 -Oczywiście chce Ci pokazac ze prawdziwa miłosci istnieje * odpowiedziała zaczerwioniona moja ruda przyjaciółka.

 -Tak w filmie, w  którym główny ukochany umiera fakt miłości że ja pierdole * Iris spojrzała na mnie spodł łba, no dobra przesadziłam.

 -Poświece się dla niej!! * Odszczekała ruda

-A nie pomyślałaś że gdyby ruszyła dupe ta cała Rose to on też był żył?,no i byłby happy end.  Mogła go przeciez trzymac za ręke leżac obok niego na drzwich! . Ale nie ona musiała zajac całe drzwi mierzące 2 metry na pół. Ale co tam *dziewczyny spojrzały na mnie po czym zaczeły się chichrac. Zaczełysmy wspólnie oglodac film Titanic. Film trwajacy 4 godziny. Przecież umrę szybciej...

Prawda była bolesna Jake jak i Rosa zakochali sie w sobie z  WZAJEMNOŚCIA . On był w statnie zrobic dla niej wszystko. Wszystko. Po płakałam się, szybko otarłam łzy żeby dziewczyny tego nie widziały. Jednak spojrzałam na nie ukratkiem a one co?. Wszystkie spały. Przykryłam je kocami podłożyłam poduszki a sama położyłam się na podłodze no i zasnełam.

Nastepnego dnia kiedy pożegnałam przyjaciółki, ubrałam się w dres i chodziłam po mieszkaniu. Ciocia zostawiła mi numer Tel w razie czego a ja miałam calutki miesiąc zostac sama bez opieki. Postanowiłam że ostatni miesiąc wakacji spędze w domu rodzinnym. W którym tak dawno mnie nie było. Otworzyłam szafe zabrałam swoje rzeczy. Sprawdziłam ile mam oszczędności dzięki chojności cioci. Która co miesiąc wrzucała na moje konto 1000$. Czyli na nasze około 4500 zł. Z taką kwotą mogłam bez problemu leciec do domu i jeszcze życ!. I to nie na slodyczach.. Ucieszyłam się z takiej możliwości. Zadzwoniłam wiec do niej nie odebrała dlatego zostawiłam wiadomości.
 ,,Cioci, jade na miesiąc do Polski ‘’ Powiedziałam po czym się rozłączyłam. Zadzwoniłam po taxi. Chciałam jechac do domu czy to jakiś grzech?. Chciałam zamknąc drzwi domu kiedy ujrzała w nich Lysandera. Wpuściłam go do domu staneliśmy naprzeciwko siebie.


-Hej?

-No czesc sprawdzam czy żyjesz *powiedział wpatrując się w mój bagaż

-On ci kazał ..?*powiedziałam podajac torbe kolesiowi od Taxi. Jego milczenie znaczyło dla mnie tak.

 -Wiesz co?, powiedz mu że nie msi się tak starac, bo nic mi nie jest. Niech sobie nie żartuje. Niech zajmie się Su, Drebra, Melani tą laską z która ostatnio spał?, co mnie to ? Prawda *powiedziałam schodząc ze schodów i zlatując prawie z nich. Na szczeście Lys złapal mnie w pore. Wylodowałam w jego ramionach nie dobrze. *Nie dobrze nie dobrze, jeszcze wlatuje w ramiona jego kumpla.

-Spokojnie to nic nie znaczy.

-A pomyślałeś Lys gdybym Cie pocałowała?, gdyby ktos nas zobaczył

-Nie zrobiła byś tego po pierwsze Iris po drugie Kastiel

-Sadzis że….

-Nie jestes w stanie kogoś zniszczyc. *powiedział spoglodajac na mnie

-A może jestem?, a teraz wybacz ale wyjeżdżam

-Do kąd? *powiedział właściwie do moich pleców.

 -Do miejsca w którym powinnam być od dawna *nic już nie powiedział a ja wsiadłam do taxi i zarządłam by zawiózł mnie na lotniku. Tutaj w Brazyli można było czuc się jak pełnoletni, policji kompletnie nie widziałam, w parku byli narkomani i pijacy. Do klubów jedynie nie wpuszczali dzieci do 14 roku życia reszta bez problemu. A ja?, a ja miałam złamane serce i pleciłam bzdury. Nie pożegnalam się z przyjaciółmi, ale mam nadzieje że mi wybaczą. Przecież wiedzą ile dla mnie znaczy bycie tutaj prawda/?. Że moje serce które się zrosło udalo się komuś zeszyc a tym kimś był Kastiel to on mnie uratowal a potem ukatrupił raz jeszcze. Nigdy mu tego nie wybacze. Zresztą i tak się już nigdy nie spotkamy nigdy. Podziekowałam pieknie panu że mnie zawiózł zapłaciłam po czym weszłam na lotnisko. Rozejrzałam się, za kilka lat prawdopodobnie Kastiel będzie pilotem i będzie on prowadził mój samolot do Polski. Jak już nie latają ze swoimi mistrzami. Zmartwiłam się tą myślał. Przecież jak mnie zobaczy prawdopodobnie mnie ukatrupi. Co z tego ze w samolocie będzie 99 innych ofiar prawda?. Jeśli chodzi o mnie, o jego zabawkę?. Boże ja byłam jego zabawka?, a gadam o nim jakbyśmy byli dobrze ze sobą 40 lat i znali się na zabuj. Kupiłam szybko bilet i przeszłam na strefe dla tych którzy zaraz wylecą. Czekałam aż wskazówki zegara pokaża 14. Była 13 dopiero… Więc zaczełam się zastanawiac nad moimi przyjaciółmi. Pierwszy Lysander chłopak o białych włosach kolorowych oczach, spokojny. Jest bardziej opanowany niż reszta tutaj chłopców. Jego styl ubierania Wiktoriański. Kto by pomyślał że na kogoś takiego trafię?. Jest w związku z Iris. Ma brata Leo który jest z Rosalią. Gra na gitarze i fortepianie, komponuje muzykę razem z Kastielem często bardzo często gubi wszystko. Iris dziewczyna która niewie czego chce od życia. Dziewczyna która boi się o swoją przyszłości. Zabawna super przyjaciółka. O rudych włosach…..

-Lot do Polski na lotnisko w Pyrzowicach proszeni są o wstawienie się przed bramką numer 4.…. *powiedziała kobieta która mnie tak jakby obudziła musiałam iśc. W końcu do domu pomyślałam szcześliwa.




Perspektywa Lysandra


Kiedy wstałem zamierzałem iśc do Lili.. Obiecałem to Kastielowi. Że przypilnuje ją kiedy powiedziała mu żegnaj. Zdradził ją ale z tego co widziałem go na Skape żałował każdego dnia. Nie wyglądał już jak on. Oczy podkreżone, może aż tyle miał nauki?, próbowałem sobie to wytłumaczyc. Jednak to ja jako jedyny stałem w jego obronie i starałem się przekonywac żeby nie rzucał szkoły swoich marzeń bo własnie teraz była możliwości że to oni wybierą z pośród tysięcy ochotników tylko 250 osób które po szkole średniej i napisaniu wszystkich sum (przynajmniej 10 przedmiotów )w Lipcu na przynajmniej 300 punktów czyli około 600 % dostaniu się na studia i dołuczaniu się do zawodu. A to było jego marzenie ciągle mu to tłumaczyłem. Dodatkowo wkurzałem go tym że mowiłem że Lili znalazła sobie innego gościa nie przejmuje się związkiem z nim.  Znienawidził ją mimo wszystko.  Jak na niego to dziwne ale… I wtedy zobaczyłem taxi koło domu Lili. Podbiegłem do schodów i już miałem dzwonic do drzwi kiedy one się otworzyły.

-Hej? *zapytała nie co zdziwiona, wczoraj nie imprezowała siedziała z dziewczynami, a my przychodziliśmy do niej sprawdzac ją jak byłam pół przytomna przez alkohol.

-No czesc sprawdzam czy żyjesz *powiedziałem patrzac na nią.

-On ci kazał.>? *Powiedziała dajac kolesiowi swoją torbę podróżna. Nagle zrozumiałem dlaczego on  tak sie przejał jej losem po tym jak sie nią zabawil.  Nie była ani rozpieszczona jak Su, nie była kimś kto uwielbiał być w centrum uwagi jak Amber. Nie przemoczała się jak Melani. Nie widziała problemu w bluzie koloru fioletu i zielonych spodniach za co z pewnościa zabiła by ją Rosa. Nie była wpatrzona w ksiązki jak nie raz Iris. Nie była wredna arogacka jak Debra. Była kimś delikatnym , kimś kto wiele w życiu przeszedł i próbuje się pozbierac. Dlatego wydała się ideałem dla niego.

-Wiesz co?, powiedz mu że nie musi się starac, bo nic mi nie jest. Niech sobie nie żartuje. Niech zajmie się Su, Drebra, Melani tą laską z która ostatnio spal?, co mnie to ? Prawda *Powiedziała to dośc pewna siebie po czym mineła mnie schodząc ze schodów poślizgnęła się a ja biegnac złapałem ja w locie. No i jeszcze jej oczy kolroru teraz gorzkiej czekolady. Duże wielkie piekne oczy, wpatrujące się we mnie. *Nie dobrze nie dobrze, jeszcze wlatuje w ramiona jego kumpla.

-Spokojnie to nic nie znaczy.

-A pomyślałeś Lys gdybym Cie pocałowała?, gdyby ktos nas zobaczył *co ona gada?

-Nie zrobiła byś tego po pierwsze Iris po drugie Kastiel

-Sadzis że….

-Nie jestes w stanie kogoś zniszczyc. *powidziałałem jednak modląc się by przyznała migrację.

-A może jestem?, a teraz wybacz ale wyjeżdżam

-Do kąd? *powiedziałem kiedy już była zwrócona do mnie plecami.

-Do miejsca wktorym powinnam być od dawna *Nie powiedziałem już nic. Nie miałem pojecia co to za miejsce. Zadzwoniłem do dziewczyn po czym sam zamówiłem Taxi. Iris mieszkała nieco daleko od domu Lili jakieś 7 km dalej. W samochodzie myślałem co teraz. Pojechała sama czy da sobie rade kiedy nie będzie

nikogo z nas? Iris już na mnie czekała  musnąłem jej usta na przywitanie, odwzajemniła  je. Jej usta mógbym całowac ciągle słowo daje są zajebiste. Po czym tradycyjnie się do siebie przytuliliśmy. Nie co zdziwiona po czym mnie do siebie przytuliła.

*Kastiel do mnie się odezwał * odpowiedziała

-I co?

-Nie odebrałam, czy ty Lysiu utrzymujesz z tym zdrajcą kontakt?

 -Tak, ale wierze mu że to był tylko… * zaczełem wiedziałem że to tylko pogorszy mi relacje z Iris.

 -Jeden numerek tak? *powiedziała głośnie wkurzona Iris, *Kochanie, Lili była dla niego zabawką nic nie znacząca rozumiesz? 

 -Jestem nadal w przekonaniu że to nie prawda, wiele dla niego znaczyła

-Ah tak?, i co z tego?, przyleciałał ją przeprosic walczyc o nia?

-Nie

 -Coś robi by mu wybaczyła..?

-Nie

 -No właśnie wiec ja nie chce mieć nic wspolnego z kimś kto ją zranił. *powiedziała kończac nasza kłótnie spojrzałem na nia i położyłem dłonie na jej twarz.

-Kocie, on chce wracac tutaj, rozmawiałem z nim potrzymuje go w kewsti że Lili  ma innego nie przejęła się ich dziwną reakcja. . Nie powiedziałem że cierpi bo by przyjechał. Kazałem mu siedziec i uczyc się.

 -i co?, posłuchał cie? * zapytała jakby zachipnotyzowana.

 -Tak, ale dzień w dzień chce wiedziec co z nia.

 -Wiec jak zadzwoni na skaype albo na Tel mam powiedziec że jest z innym?, że jest szcześliwa? * zapytała

 -Tak * odpowiedziałem nie co zawiedzony. Chciałbym by buntownik jednak wrócił nie ze wzgledu na Lili ze wzgledu na drużynę i zespół.

 -Ale to tego buntownika zrujnuje  * odpowiedziala nagle. Mimo że nie cierpiała go za Lil martwiła się o niego.

-nie mów że ci na nim zależy? *powiedziałem otwierając drzwi do domu i wpuszczając ją do środka. *o to chodzi, kiedy zrozumie że ona go też traktowala jak zabawke odpuści.

-Chcesz żeby oboje cierpieli? * powiedziała nagle.

-A jest jakies inne wyjście?, jak prosisz ją o zapomnienie pije , jak jego prosisz by się uczył nie śpi po całych nocach myśląc z kim jest i dlaczego za nim nie tęskni.

 -Wiec oni nigdy nie będąc ze soba>? * powiedziała nagle.

-rozumiem że mi pomozesz * zapytałem a ona kiwneła głową aż w końcu sie odezwała.

 -pomogę, jeśli stwierdzi że chce wracac kiedyś tam nie pozwolimy mu zbliżać się do blondynki.

-Zgoda *powiedziała tulac się do mnie. Nasz plan był okrutny jednak wiedzieliśmy co dzieje się z tą dwójka
gdy są za blisko siebie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz