Archiwum bloga

sobota, 9 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 12 Parasol nie zatrzyma deszczu, ale pozwoli ci w nim stać, pewność siebie nie sprawi że odniesiesz sukces, ale dzięki niej możesz stawić czoła każdemu wyzwani. (09.04.2016r.)

Idąc nie zwracałam na niego uwagi jednak wiedział ze go usłysze krzyknał na calutki korytarz.


- randka,  dzisiaj, będę u ciebie o 20 !!! * krzyknał a ja machnełam tylko ręką.


Perspektywa Katiela


Powiedziałem białowłosemu o randce po czym wypuściłem dym z fajki.

-Nie powiesz nic?, że to zły pomyśl, nie powinienem że chyba oszalałem?


 -Podoba mi się ten pomysł z Lili, tylko pytanie czy ona podoba Ci się czy traktujesz ją jak zabawkę
*Wypuściłem dym.

-Dobre pytanie. Po lubiłem ją, jest inna niż moje zabaweczki. Nie chce jej ranic stary, dlatego zaproponowaliśmy sobie przyjaźn.

-Chcesz się z nią przyjaźnic?, serio?


-A co w tym złego?. Mówię że nie chce jej ranic *
Powiedziałem.

Lekcjie szybko minęły, zwinąłem się ze szkoły jeszcze szybciej. Zanim się obejrzałem była 20. Zapukałem do drzwi jej domu.

-Dobry wieczór *powiedziałem do kobiety bardzo do niej podobna pewnie to jej ciocia.

-Dobry wieczór Lili już schodzi, wejdziesz *kiwnąłem glową i weszłem do środka. Stałem na korytarzu bo nie chciałem przeszkadzac. W końcu pojawiła się ona. Uśmiechała się do mnie idąc w moją stornę.

-Nie przyjde dośc poźno *powiedziała cioci a potem przywitała się ze mną.

-Hej

-No Witaj

-No to dokąd mam cię wziąśc na randke ? *zapytałam zamykając drzwi za sobą.

-Powiem Ci jak będziemy na miejscu. *zaczał dzwonic jego tel.

-To Su?, twoja dziewczyna? *spojrzał na ekrat Tel a potem na mnie.

-tak Su, ale ona nie jest moją dziewczyna… Raczej jest zabawka.

-Tak myślałam *powiedziała idąc powoli w stronę ktorą ją prowadziłem.

-Poczekaj… Bierzesz mnie za kogoś kim nie jestem. Byłem zakochany. Dziewczyna miała na imie Debra. Dokładnie rok temu się rozstaliśmy.

-Nie próbowałeś jej zdobyc, od nowa..? * spojrzeliśmy na siebie

-A czy ja na takiego wyglądam?> * zbadała mnie z góry na doł. *Zerwała ze mną bo udało jej się z karierą muzyczna. Wiec to zrozumiałe.

-Rzuciła Cie dziewczyna, bo była dla niej wazniejsza kariera niż ukochany? *powiedział zdziwiona

-A co w tym dziwnego sam…

-Ty byś tak zrobil?!, nie nie wierze nigdy nie porzucił byś… Swojej …swojej ukochanej tym bardziej że to była twoja wielka miłośc. * powiedziała patrzac mi w oczy.

-Pierwsza, wielkiej jeszcze niemiałem.

-No i od tego czasu postanowiłeś bawic się dziewczynami?

-Tak, do momentu Az aż ciebie poznałem.

-Co ty bredzisz * powiedziała śmiejac się

-prawde mówie, zaintrygowalo mnie w Tobie to że miałaś mnie gdzies, a wokół było tyle dziewczyn które skakały sobie do gardeł byle tylko mieć coś ze mną do czynienia. Wtedy ty pojełaś wszystko.

-Mówiłam ci że nie lubie buntowników

-Wiem, a dzisiaj na randkę proszę mnie zabrac do wesołego miasteczka

-A gdzie jest?

-Prowadze cie tam *uśmiechneła  się do mnie szeroko ja też się uśmiechałem. Najpierw wpadliśmy kupic bilety ooczywiście jak przystało na prawdziwego faceta płaciłem.  potem zdecydowaliśmy jechac kolejką górską. Jechaliśmy i kiedy inni krzyczeli nasza dwójka ciągle się śmiała. Potem postanowiliśmy zmierzyc się i sprawdzic jak potrafimy władać łukiem. Wzieła swój łuk i szczały zaczeła się przymierzac kiedy ja stanołem za nią i dmuchnąłem jej do ucha. Chybiła o kawałek. Jednak odpłaciła mi się kiedy ja był blisko by trafic, włożyła mi ręke pod moją koszulke co mnie rozproszyło a szczałka poleciała tylko na trawe.

Perspektywa Lili

Sprzedawca podziekował nam po czym poszliśmy dalej.Zaczełam go łaskotac. Niestety nie miałam jak uciec. W końcu poczułam że w uciece przeszkadza mi dłon jego po lewej stronie, za mną drzewo które teraz mnie potrzymywało bym nie uciekła odwracając się po drugiej stronie no i kolejna ręce nad moją talia. Kiedy dotknął mnie zadrżałam.

-Cienias * powiedziałam śmiejac się że trafił w trawe 10 metrow dalej.

-Co powiedziałas? *przybliżtył się do mnie ale mnie jakoś udało się zwiac. Kiedy uciekłam mu spoglądał w tył czy nie idzie za mną. Aż w końcu dopadłam kaczuchy. Pomachałam mu nimi żeby przyszedł.

-Pokaż na co Cie stac *zaśmiałam się dajac kase sprzedawcu i dajac mu broń. Teraz miał po prostu trafic w biedne kaczuszki. Trafił wszystkie. Uśmiechnełam się kiedy dostałam doś dużego  misia.

-Proszę takim cieniasem chyba nie jestem co? *zaśmiałam się wskazując mu tunel strachu

-Boisz się?

-Ależ nie wiadomo przecież prawda *powiedział łapiac mnie za dłoń, poczułam się jakbym miala chłopaka to dziwne uczucie słowo daje bardzo dziwne. Ale podobało mi się i to bardzo. Kilka godzin pozniej trzymając się za ręce i trzymając misia od Kastiela szłam z nim w kierunku mojego domu.

-Zawsze zastanwiałem się *powiedział nagle a ja stanęłam i spjrzałam na niego.

-Jak to jest….. *odpowiedziałam po czym przybliżając się do niego, nie wiedziałam co robię, Musnełam jego usta. Odzajemnił go mimo że na samiutkim początku wachał się. Miś wypadł mi z rąk. Wtedy zaczał padac deszcz. Czułam się jakbym wystepowała w filmie…


(tak sobie to wyobrażam) Mimo deszczu calowaliśmy się dalej. Było mokro ale przyjemnie świetnie calował, ta jego poprzednia ukochana musiała niezle calowac bo czułam się jak w niebie. Moja prawda noga unisła się w góre. Po dłuższej chwil przerwaliśmy patrząc na siebie.

-Przyjaźn tak? * powiedział rozbawiony patrząc na mnie

-No tak taka specyficzna * zaśmiałam się a on razem ze mną

-Właśnie widze * zaśmiał się po czym złapał mnie za dłoń szliśmy w kierunku mojego domu. A ja czułam się coraz bardziej że jestem w nim zakochana. To bład wiem, ale ten pocałunek ten pocałunek....Ahmy... Nastepnego dnia w szkole miało odbyc się w końcu te przedstawienie. Uczniowie ostatniej klasy usiedli na widowni a my przymierzaliśmy kostiumy. Wszyscy mówili o plotce jaką ktos rozniósł po całej szkole. Lili i Kastiel są razem. Przedstawienie się zaczęło.

-Dawno temu wydarzyło się to samo co kiedyś napisał Szekspir. Pewna dziewczyna ktorej imie było tak cudowne jak imie dla kogoś wyjątkowgo *powiedziała Iris po jednej stronie byłam ja z przyjaciółkami odrabiałam w spokoju lekcjie niby w bibliotece, a po drugiej stornie był Kastiel na boisku trzymał piłke spoglądał to na kumpli to na piłke.



Letnia miłość walnęła jak grom. (Zaczoł śpiewem opowiadac Kastiel )
Przyszła nagle, nie wiedzieć skąd. (Moja zwrotka )
Poznałem jedną i z miejsca miłość.(Kastiel )
Poznałam chłopca. I ładny był. (Ja )

Letnie dni mijają jak sny, (Rzem )
Ale te letnie noce...
Dalej mów, ale już! (chłopcy )
Czyś zaliczył? No mów! (Lysander)
Dalej mów, ale już! (Dziewczyny ) 
Czy on chociaż ma wóz? ( Rosa)

Płynęła obok i złapał ją skurcz. (Kastiel )
Ochlapał mnie od stóp do głów! (Ja)
Złapałem ją, gdy szła już na dno. (Kastiel )
Szpanował jakby był nie wiadomo kto. (Ja )
Letnie dnie i zaczyna się, (RAZEM )
Ale te letnie noce...

Dalej mów, ale już! (Iris )
Czy to chłopak twych snów? (Rosalia)
Dalej mów, ale już! (Armin )
Broniła się? No mów! (Alex)
Były kręgle, a potem już wiesz. (kastiel )
Wziął na spacer i do café. (Ja)
I był migdał, gdzieś koło doku. (Kastiel )
Wrócił ze mną dopiero po zmroku. (Ja )

Taki skok latem to nic, (Razem )
Ale te letnie noce...
Dalej mów, dalej mów. (chłopcy )
Pewnie bujasz jak z nut. (Armin )
Dalej mów, dalej mów. (Dziewczyny )
Nudny jakiś ten twój. (Iris )

Tak przyjaźnie za rękę mnie brał. (Ja)
Zmiękła, gdym ją na piasku miał. (Kastiel )
Słodki chłopak, z osiemnaście lat. (Ja )
Była niezła, i jak w sam raz. (Kasitel )

W letni dzień łatwo poznać się, (Wszyscy )
Ale te letnie noce...
Dalej mów, dalej mów. *( Armin )
Czy hojną rękę ma? (Alex )
Dalej mów, dalej mów. (Rosalia )
Może koleżankę ma? (Lysander)

Przyszedł chłód, tak to już jest. (Ja)
Przyrzekliśmy przyjaźń aż po śmierć. (Kastiel)
Przysięgliśmy prawdziwą miłość. (Ja)
Ciekawe, gdzie ona teraz jest? (Kastiel 0

Letnie sny wiatr rozwiał w pył,
Ale... te letnie noce! (wszyscy )





Po piosence wyszła na scene wyszła tym razem Rosalia a my zwialiśmy się przebrac.

-Od tego czasu Julia i Romeo widywali się codzienie. Jednak o im cichym romansie dowiedzieli się wszyscy, a nawet Ci którzy nie powinie wiedziec. Rodzice. Dlatego Julia przestała chodzic do szkoły. Jednak los znów ich zeswatał razem. Tym razem spotkali się razem na balu. Spotkali się na środku parkietu, spojrzeli na siebie z czułościa….

-Dlaczego ktoś twojego pokroju nie tanczy?

-Zapytała Julia *powiedziała rosalia

-Nie potrafie tanczyc Walca

-Powiedział Romeo




Lili :
Weź moją rękę, weź oddech
Przyciągnij mnie bliżej
I zrób jeden krok
Zatrzymaj wzrok na mnie
I pozwól muzyce się prowadzić


Kastiel podał mi dłoń uśmiechnął się do mnie przybliżając się do mnie, Pobłaskałam go po twarzy, spoglodajac mu w twarz.


Kastiel
Czy mi obiecasz?
Lili
Czy obiecasz mi teraz?
Że nigdy nie zapomnisz
Kastiel
Będziemy dalej tańczyć
Lili 
Dalej tańczyć
Razem:
Gdziekolwiek pójdziemy


Objał mnie w tali a ja objełam go dłońmi kładząc je na jego szyj. Przechyliłam się lekko a on tak jak miało być obrócił mnie. 


Refren:
To jak łapanie błyskawicy
Szansa znalezienia
Kogoś takiego jak ty
Jest jedna na milion szansa,
że poczujemy, to co teraz
I z każdym wspólnym krokiem
My tylko staramy się lepiej
Lili 
Więc mogę mieć ten taniec
Kastiel
Mogę mieć ten taniec
Razem:
Mogę mieć ten taniec



Taczyliśmy obracając się bawiąc się przy tym wesoło. Po skończeniu zwrotki staneliśmy w miejscu


Kastiel
Weź moją rękę, ja cię poprowadzę
I za każdym razem będziesz bezpieczna ze mną
Nie bój się upadku
Wiesz że cię złapię , znam cię na wylot
Nie możesz nas rozdzielić


Podałam mu dłoń krecąc rozbawiona głowe. Podniósł mnie w góre przy czym inni nagrodzili go bravami a ja spoglądałam na niego uśmiechając się skromnie. Obrucił mnie znów. 


Lili   
Nawet tysiące mil nie mogą nas rozdzielić
Ponieważ moje serce gdziekolwiek jesteś
Refren:
To jak łapanie błyskawicy
Szansa znalezienia
Kogoś takiego jak ty
Jest jedna na milion szansa,
że poczujemy to co teraz
I z każdym wspólnym krokiem
My tylko staramy się lepiej
Więc mogę mieć ten taniec
Kastiel Mogę mieć ten taniec
Mogę mieć ten taniec


Taczylismy tak jak na treningu wpatrzeni w siebie wygłupiąc się tutaj jakieś przytulanie, odchylenie, uśmiechanie się ,prowadzenie. 


Lili
Góry nie są na tyle wysokie
Razem:
Ocean za szeroki
Ponieważ razem czy nie
Nasz taniec się nie skończy
Lili / Kastiel
Niech pada, niech leje
To co mamy jest warte walki
Wiesz ja wierzę
Że byliśmy sobie przeznaczeni
Refren:
To jak łapanie błyskawicy
Szansa znalezienia
Kogoś takiego jak ty
Jest jedna na milion szansa, że
poczujemy, to co teraz
I z każdym wspólnym krokiem
My tylko staramy się lepiej
Lili
Więc mogę mieć ten taniec
Kastiel Mogę mieć ten taniec
Razem:
Mogę mieć ten taniec



Kiedy skończyliśmy spojrzeliśmy na siebie. W tej samej chwili na scenie pojawiła się Iris z Lysander grajacy rodziców Kastiela i Rosalia z Arminem.

-To ty! 

-Co wy robicie na tym balu! *krzkynał mój ociec

-Mnie raczej zastanawia dlaczego nasze dzieci tańcza razem *krzyknęła matka Romea.

-Chodz Julia wychodzi.

-Ale, ale…

-Ale my się kochamy prosza Panstwa. Kocham państwa córkę i chce z nia być to końca swiata.

-A ja kocham jego ojcie.

-Jak śmiesz kochac swojego wroga.

-Wroga? *zapytałam po czym rodzice zabrali mnie ze sceny. Na scenie po zniknieciu kastiela Lysandra i Iris pojawiła się Melnia.

-Czemuś aż czemuż musze kochac przedmiot swej nienawiści. *zaczeła *Roemo i Julia nie mogli pogodzic się z tym że nie mogą być razem. Spotykali się potajemnie. Pewnego razu postanowili się jednak spakowac i uciec. Postanowili razem umrzec. Trzymajac się za ręce wyskoczyli z klifu. I tak konczy się nasza historia koniec… *powiedziala w szyscy wyszli zakurtyny i ukłonili się delikatnie…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz