Perspektywa Lili
Po lekcjach czekał na nas autobus. Oczywiście oprocz naszej drużyny i rezerwowych pojechali z nami chłopcy. Kiedy wchodziliśmy na hale słyszałam tylko.
-Jakie ciachooo…
-Można schrupac?
-Ten rudy
-No!! * Spojrzałam na Kastiela, a on na mnie, oboje poszliśmy w inną strone. Ile jeszcze razy powie mi że nigdy się we mnie nie zakocha...?
-A wiec dziewczyny *powiedziałam a wszystkie zerkły na mnie* Dzisiaj ostatni mecz, dzisiaj dowiemy się czy jesteśmy dobre 3miesjce, średnie 2 miejsce czy najlepsze 1 miejsce *Iris się do mnie uśmiechnęła * Nowa metoda okazała się dobra na chłopaków, ale tuitaj w naszym świecie gdzie walczymy o jedną jedyną piłke będzie walka prawie na śmierci i życie. Dzisiaj możecie jak i ja wyjści bez zebów, z połamaną nogą bądź ręka. Z podbródkiem jaki ja miałam jeszcze nie dawno. Może stac się najgorsze, ale również najlepsze dlatego dziękuję że mamten zasztyt i jestem wasza kierowniczka kogoś kogo słuchacie . Moje Panie !!
-Jeden za wszystkich !!! *krzyknęła Iris
-WSZYSCY ZA JEDNEGO!!! *Krzyknełyśmy wszystkie razem . Kiedy wyskoczyłyśmy na boisko sychac było pisk i krzyki chłopaków. Jednak byłyśmy znane. Nie słyszałyśmy swoich nazwisk ani imion lecz numerków. A no tak nie mówiłam ja miałam numer 8. A teraz ciagle go słyszałam rozejrzałam się po widowni, zobaczyłam że jakis brunet przesyła mi buziaka. Przestałam zwracac na niego jaką kol wiek uwage. Rozpoczeliśmy grę, po 20 punktów dla nas oberwałam tyle razy że prawie nie wiedziałam jak się nazywam, chciałam rzucic wlsnie za 3 punkty kiedy podleciały do mnie trzy dziewczyny pierwsza pociągnęła mnie do siebie a potem odepchnęła, sędzia tego nie widzial oczywiście, druga podłożyła nogę przez co upadłam na ziemie i poleciałam kawałek wycierając swoją skóra a właściwie plecami podłogę, poczułam że coś mi tam poszlo. A trzecia zabrała mi piłke. Już miałam się podnieś kiedy usłyszałam gwizdek sędziego i o czas naszego trenera. Pobiegła do mnie rosa.
-Rosa, coś mi w kręgosłupie poszło *szeptam do niej kiedy pomagała mi wstac.
-Żartujesz? * powiedziała załamana
-Proszę cię, słyszałam, musiało coś sie stac, kiedy poprzednio laska mnie chwyciła.
-Powiemy trenerowi! * spojrzała na ławkę rezerwowych, spojrzałam za nią, wstałam gwałtownie przez co zakreciło mi sie w głowie. Wiedziałam że prosi Rosa o czas. Spojrzałam na reszte drużyny, po czym dwoma palcami pokazałam coś w stylu oberwała w łeb. zachichotały. Zmierzałyśmy w kierunku trenera, oczywiście kłócąc sie po drodze.
-Oszalałas prawda? *Podeszłyśmy kłócąc się do trenera.
-Kapitanie jakieś propozycje? *zapytał zwracają się do mnie.
-Ktoś musi mnie chronic, wiedzą że to ja rzucam w naszej drużynie najwięcej punktów proponuje siebie na obrone Iris do ataku *powiedziałam, zrobiłam ta zmiane bo dobrze wiedziałam że coś jest ze mną nie tak. Ale nie mogłam przecież przestac grac prawda?. wróciliśmy do gry. Teraz będąc na ataku tyrpałam i przewracałam rywalki. Ktoś krzyknął na trybunie tak jest!, ale nie zwracałam na to uwagi. Ciagle słychac było gwizdki, nagle sędzia się obudził i musiał u nas oczywiście ich używać. Było 40 do 20. A do końca daleko. Coraz bardziej odczuwałam kręgosłup. Jednak się nie poddawałam walczyłam nadal.. Podczas ostatniej minuty gry. Kiedy Poddałam piłke Rosali jedna z dziewczyn uderzyła mnie w brzuch i popchnęła na ziemie tym razem poszło coś jeszcze gorszego. Nawet ja się przyległam. Rosalia rzuciła do kosza, wygrałyśmy 42 do 20 ja się nie potrafiłam podnieści. Leżałam ale szczęśliwa zakonczył sie mecz naszą wygraną. Czułam jak i słyszałam radości dziewczyn. A cała drużyna skakała z radości. Rosalia podleciała do mnie oznajmic mi że wygrałyśmy.
-Wygraliśmy!!!* powiedziałam patrzac jak coraz gorzej oddycha
Cudowna Rosalia |
-To fajnie *powiedziałam a po chwili zemdlałam…..
Perspektywa Rosali
Rozpoczeła się gra,wiadomo było że wygramy. Byłysmy świetnie przygotowane. Moja pewności prawie nas zgubiła. Lili poprawiła każdy mój bład za co obrywała, dostała najpierw w brzuch. Kiedy trafiła pierwsze 3 punkty. Potem skapły się że to ona jest naszym najlepszym zawodnikiem. Wszystkie praktycznie zabrały się za nią kiedy tylko dostawała piłke podlatywały do nie trzy dziewczyny i śmiejac się podrzymywały szczypały przewracały. Spojrzałam na Iris, wiedziała dlaczego akurat w tej chwil na nią patrze. Próbowalyśmy chronic blondynkę . Jednak po 20 minutach gry wyglądała tak jakby żywcem ją pogrzebano.
-Rosa, jak mamy ją chronic..? *powiedział do mnie Iris ja jednak nie miałam pomysłu, dzisiaj po prostu nawalałam. Dostała piłke właśnie Lili leciała w stone kosza kiedy trzy dziewczyny biegły na nia.
-BIEGNIJ!! *Krzyknełam na Iris i biegłyśmy za cała czwórka. W tej samej chwili brunetka chwyciła ją za bluzkei pociągnęła. A potem odepchnęła. Spojrzałam na sędzie nie zagwizdał co za skurwiel. Pomyślałam. Słyszałam naszych chłopcow którzy krzyknęli.
-SĘDZIA KALOSZ!!! * Krzyknał ktoś z widowni
-Lili WSTAWAJ, NIC SIĘ NIE STAŁO Lili NIC SIĘ NIE STAŁO!!!!! *Zaśpiewali wszyscy. Podbiegłam razem z Iris odciągnęłam jedną laskę. Ale druga w tej samej chwili podłożyła noge. Popchnelam ją na ziemie. Mocno wkurzona przy tym. Wziełam piłke i poddałam Iris. Videl poleciała na ziemie i przejechała kawałek podłogi swoimi plecami. Coś usyszałam jakieś chrupniecie. Widziałam że chce się podnieś, sedzia zagwizdał. Czy Iris trafiła?. Nie okazało się że nie przynają nam punktu. A sedzie nie zwracał uwagi nawet na to że nasza dziewczyna leży. Pomoglam jej wstac.
-Rosa, coś mi w kręgosłupie poszlo *szepnęła do mnie powoli wstając
-Żartujesz? *boże lepiej żeby nie!!
-Proszę cię, słyszałam, musiałam za mocno oberwac kiedy poprzednio laska mnie chwyciła.
-Powiemy trenerowi! *wykrzyczałam, ona w tym czasie coś pokazywała dziewcznya, na pewno na uspokojenie.
-Oszalałas prawda? *Podeszłyśmy kłócąc się do trenera.
-Kapitanie jakieś propozycje? *zapytał trener zwracając się do niej.
-Ktoś musi mnie chronic, wiedzą że to ja rzucam w naszej drużynie najwięcej punktów proponuje siebie na obrone Iris do ataku *powiedziała, zrobiłam wielkie oczy bo chce jeszcze prowadzic atak w takim stanie!, niech tylko Kastiel się dowie.Wróciliśmy do gry. Znów podbiegłam do Iris.
-CHROŃ Lili! *Powiedziałam ciekając jej. Nie było czasu na tłumaczenie. Teraz będąc na ataku tyrpała i przewracała rywalki, za to ja i Iris trafiaysmy do kosza po 2 punkty.
-TAK JEST!!! *To na pewno zadowolony Kastiel., Ciagle słychac było gwizdki, nagle sędzia się ocknął i zagwizdał. Iris niby podstawił noge jednej lasce. Jasne nam ciągle podstawiali ale to nic. Było 40 do 20. A do końca daleko. Widziałam że z nią jest coraz gorzej, nie oddychała miarowo, musiało coś pęknąc. Spoglodałam na nią rozpatrzona, ostatnie dwie minuty. Ostatnie dwie minuty.A jeśli nie powie trenerowi, oleje to i nie pójdzie do lekarza?. Boże przecież jej ciotka jest lekarzem!, na pewno nie pójdzie!!! . Podała mi nagle piłke wiedziałam co musze z nią zrobic biegłam kozłując piłkę. Chciałam jak najszybciej oddac szczał. Poddałam do Iris a ona rzuciła do kosza za dwa puknty. Nie mogłam grac podbiegłam do blondynki. Leżała już na ziemi. Reszta dziewczyn zaczeła piszczec słysząc gwizdek. Podleciałam do niej.
-Wygraliśmy *powiedziałam patrzac na nią jak leży i patrzy w sufit.
-To fajnie *powiedziała po czym zedlała,
-Lili!!!!! *Zaczełam się wydzierac. Widziałam jak w naszym kierunku przez trybuny i skacząc leci Kastiel. Reszta drużyny również. Wszyscy przestali przejmowac się wygrana. A rywalki poszły do szatni. Czerwono włosy złapał się za głowe w geście podrapania się po czym kleknał przy niej. Upierdliwy chłopak wiedziałam że się w niej buja.
-Lili!!! Lili!! *krzyknał jednak nie zaregowała. Sprawdziłam jej tetno żyła ale nie równo oddychała.
-Trenerze, niech Pan dzwoni na pogotowie!! *krzyknęłam siedząc przy przyjaciółce.
Perspektywa Kastiela
Siedziałem przy jej łóżku w szpitalu. Okazało się że podczas upadku złamała kilka żeber. Spoglodałem na nią. Byłem przerażony tym co się działo na boisku. Była dzielna kiedy odzyskała przytomności a lekarze ustawiali jej żebra nie krzyczała zacisnęła dłoń mocno na łóżku i czekała aż jej ustawią Wszystkie. Teraz zasneła, byłem pewny że bardzo ją boli to. Miała na sobie pelno bandaży. Mnie jednak zmartwiło to że kiedys oberwała kulka i nie zostało to do końca wyleczone, dlatego kiedy upadłam na ziemie na boisku dokończyła złamanie. Lekarze ocenili że aż 5z nich jest połamane, dlatego ciagle gdzieś ją przewozili i sprawdzali bo mogło dojśc do uszkodzenia wątroby. Jednak lekarze w tym jej ciotka uznali że to Tylko złamanie kilku żeber w róznych miejscach. Czekałem aż moja księżniczka się obudzi. Ta dziewczyna była ideałem. . Ona się ocknęła.
-Kastiel>? *próbowała wstac, jednak nie pozwoliłem jej przedczymałem ją a ona spokojnie położyła się. *Co się stało.?
-Naprawdę nie pamiętasz? * zapytałem zaskoczony
-Ehm tak zemdlałam, a dziewczyny?
-wygrałyście po czym zedlałaś. Wszyscy są na korytarzu, zamiast iśc szalec bo zwyciężyliście wystraszyłaś każda dziewczynę.
-Tak?, o jej. A co mi jest?, dlaczego tak cieżko mi się oddych?
-Złamałaś kilka żeber dokładnie 5. Spokojnie nie ma żadnych powikłań *powiedziałem patrzac na nia * Za to poleżysz sobie od 3 do 6 tygodni.
-CO!! *wiedziałem że się wkurzy jednak te 6 miesiecy znajomości poznałem ją.
-Nauczyciele już wiedzą , spokojnie nie masz co porprawiac. Jedynie pani od Angielskiego kazała mi przekazac kartkę z przedmiotami mam jej zanieśc.
-Nie mogę tyle lezec.
-Będę z Toba
-Na prawde?
-Alez oczywiście, a co myslłaś ze zawołałam Nata by przy tobie leżał *uśmiechneła się do mnie szeroko. Do Sali weszła Rosa.
-Tak mi przykro kochanie *powiedziała podchodząc do jej łóżka i całując ją w glowe.
-Starałam się chronic ciebie z Iris, jednak szmaty zorietowaly się że jesteś najlepsza i nie zdążyłam.
-Spokojnie *powiedziała Videl
-Te laski były całkiem niezłe *powiedzialem za co blondynka zrobiła obrażona mine i uderzyła mnie w ramie.
-Już idz mi z tąd!! *powiedziała obrażona.
-Już byś chciała *pocalowałem ja w policzek rozbawiony. . *Ale ide zapalic, dugo nie paliłem. *Leo też jest tuataj?
-Tak, ale on *nie zdożyła powiedziec wyszłem a Lil jeszcze rzuciła w moja stronę poduszką. Usmiechnełem się puściłem oczko i znikłem za drzwiami. Razem z Leo, Arminem i Lysandrem wyszliśmy na dwór. Wszyscy paliliśmy wiec przynajmniej mogliśmy się do tlenic.
-6 tygodni leżec w szpitalu?, nie że się martwie...
-Ale się martwisz* dokończył Armin wypuszczając dym *Nie mówcie nic Violi bo mnie zaszczeli. *wypuściłem dym
-Teraz to każdy kreci z każdym? *powiedxiałem patrzac na nic *No Lysander jest z Iris, Armin kreci się wokół Violetty?
-A to z tobą i Lili jest na serio? * zapytał mnie Armin a Leo i Lysander spojrzeli podejrzliwie.
-Nie, nie mam pojecia kto rozpucił plotkę. Że widuję się z nia i spędzamy ze soba sporo czasu to od razu związek.
-Lili to cudowna dziewczyna * zaczał Lys, spojrzałem na niego
-Masz rację, a najgorsze jest to że ona sie we mnie buja. * powiedziałem palac papierosa
-Jak każda * odpwiedział Armin. Spojrzałem na niego po czym oparłem sie o ściane i włożyłem ręce do kieszeni. Długo nie odpowaidałem jednak w końcu się odezwałem.
-Ona nie zasługuje na kogoś takiego jak ja. Nie chce by została moją ofiarą bo ja nie czuje nic do niej. * Każdy z nich patrzył na mnie zaszokowany. Wiedziałem że to co powiedziałem było szokiem w końcu żadnej mojej zabawki nie traktowałem poważnie, jednak Lili nie była moją zabawką.
Od dnia, w którym Cię zostawiłem
Słyszę Twój głos w każdym dźwięku
Od dnia, w którym Cię zostawiłem
Widzę Twą twarz w każdym tłumie
To nie przeminie
Ale za każdym razem, gdy czuję, że jesteś blisko
Zamykam oczy i zamieniam się w kamień
Ponieważ jedyną rzeczą, której się teraz boję
Jest zobaczenie, że jest Ci lepiej samej
Słyszę Twój głos w każdym dźwięku
Od dnia, w którym Cię zostawiłem
Widzę Twą twarz w każdym tłumie
To nie przeminie
Ale za każdym razem, gdy czuję, że jesteś blisko
Zamykam oczy i zamieniam się w kamień
Ponieważ jedyną rzeczą, której się teraz boję
Jest zobaczenie, że jest Ci lepiej samej
Zostawiłem ich samych z rozmyśleniem. Wiedziałem że kombinują teraz nad sensem tego co powiedziałem. Dlatego ja postanowiłem wrócic do łóżka Lili.
-Hej.. *powiedziała spoglodajac na mnie.
-No witaj słońce
-Uciekałeś przed czyms?
-Tak Su przyszła do szpitala, znów chce mnie meczyc *Powiedziałem podchodząc do jej łóżka.
-Wiec jak..? * wiedziałem o co pyta, ale nie bylo sensu jej odpowiadac.
-Może wypełnimy te przedmioty?
-A ty wypełniłeś swoje..?
-Nie wiem czy nie pojde na to co ty, by Cie przypilnowac
-Haha ! *powiedziała z ironią, usiadłem przyjej łóżku. Spojrzeliśmy na liste przedmiotów.
Język Polski Matematyka Język angielski Historia Drugi język Przyroda WF Geografia Wiedza o Społeczeństwie Biologia Chemia Fizyka TANIEC SZTUKA MUZYKA PLASTYKA TECHNOLOGIA INFORMATYCZNA Algorytmika edukacja filmowa Filozofia historia muzyki historia sztuki greka
łacina i kultura antyczna retoryka
Spojrzała na mnie
-25 Przedmiotów a minimum 10 *powiedziała