Archiwum bloga

sobota, 26 marca 2016

Kochani moi :* 





Święto Wielkiej Nocy to czas otuchy i nadziei,
czas odradzania się wiary w siłę Chrystusa i w siłę człowieka.
Życzę, aby Święta Wielkanocne przyniosły radość,
pokój oraz wzajemną życzliwość.
By stały się źródłem wzmacniania ducha.









sobota, 19 marca 2016

ROZDZIAL 10 Na dno spada się po to, żeby móc się odbić (19.03.2016)



Perspektywa Kastiel

Rozpoczeliśmy mecz. Już wiadomo było że ten mecz nie będzie łatwy, na każdym kroku ,,Mroczne krokodyle ‘’ faulowali. Po kilku już faulach, przerywaniach było 20 do 15. Nagle ktoś przed trzymał a potem popchnął Lysadra upadł drąc się.

-Faul!!!! *wykrzyczał Nataniel, kiedy tylko zobaczyłem leżacego przyjaciela pobiegłem do niego i poddałem mu ręke szepcząc do ucha

-Na dno spada się po to, żeby móc się odbic *on uśmiechnął się do mnie a reszta jego fanek tylk oto potwierdził.

-LYS NIC SIĘ NIE STALO, NIC SIĘ NIE STAŁO!!!* dzieki faulowi zdobyliśmy16 punkt. Jeszcze tylko 4 by zremisowac. Spojrzałem znów na widownie. Dziewczyny na dole tańczył zgrabnie ruszając się w lewo i prawo. Puściłem do nich oczko . Lys podał mi piłke ja podałem Natanielowi, on podal Arminowi a on swojemu bratu który trafił za kolejne 2 Punkty.Miało się poprawci. Byc lepiej, lecz zamiast leciec w góre spadaliśmy w doł.  Do Alexa który kozłował dowaliło się dwóch kolesi nie miał jak poddac na piłki dlatego kiedy wylodował na ziemi trzymał wściekle piłke byle tylko nie poddac nikomu.Sedzia zagwizdał faul.Potem podali do mnie piłke odrazu bez wachania trafiłem za 3 punkty. Rywale się wkurzyli jeszcze bardziej. Potem Nataniel pojechal po parkiecie jak Videl wczoraj. W koncu poczuł co to za bol specjalnie podbiegłem do niego i zapytałem.

-Boli..?*zaśmiałem się wrednie oddalając się od mojego zawodnika. Jednak nie był do smiechu kiedy zorientowali się że to ja przewaznie trafiam za 3 punkty. Teraz miałem przegwizdane.Pilnowali mnie kiedy dostałem piłke jedne specjalnie postawił  nogę a drugi przytrzymał wiec jak wyglodowałem na Ziemi jadac jeszcze kawałek. nie wiedziałem co się tak naprawfde dzieje.

-FAUL!!!!!

-oszukuja!!!! *Sedzia zagwizdał. Zrobili przerwe podnosił mnie Lysander.

-Wszystko w porządku? *Wyglodałem jakbym za chwili miał zwymiotowac. Ale kiwnełem głową.

-Dalej chłopaki!! *szepnął nasz trener. Kiedy się podniosłem dostałem rzut do kosza. Oczywiście trafiłem. Za co musiałem oberwac, wiedziałem że robią wszystko bym trafił do szpitala. Rywal wpadł na mnie uderzając mnie piłka w nos. Wstałem szybko otarłem nos i zaczeliśmy gre od nowa. Zmierzyłem się wzrokiem z kolesiem, a on mnie nie zamierzał przeprosic.Podbiegł do mnie Lys.

-pamiętaj wygramy

-pamiętam. *Szpetem. Zostały ostatnie minuty teraz musieliśmy tylko pilnowac by nas nie wyprzedzili. Spojrzałem na przyjaciela a on bez słowa zrozumiał. Po 3 minutach trafiając znów 2 razy za 3 Punkty wygraliśmy mecz. Chłopaki mnie i Lysandra dźwignęli w góre. Zczelismy się śmiac skakac robic wywrotki do przodu i do tyłu ze szczescia Lys poslał buziaka do Iris, widziałem że sama mu wyśle to samo. Uśmiechnełem się. Kiedy poszliśmy się wykompac i kombinowac gdzie imprezujemy.Wychodząc z przebieralni ujrzałem 3 dziewczyny blondynke, ruda, i jasnowłosa.

-Powinienem pytac co tutaj robicie? *powiedziałem zerkając na każda.

-Oj pajacu gratuluje *Rosalia przytuliła się do mnie śmiejac się głośno do ucha.

-Dzięki dzięki, idziecie z nami do klubu imprezowac? * powiedziałem odrywając sie od mojej siostry.

-Penwie

-Co? *powiedziała blondynka

-Idziemy na impreze *odpowiedziała jej Iris śmiejąc się. Czyli blond szaleniec nic nie wie. To może byc dośc ciekawe. Usmiechnełem się do nich. Potem wybiegł z szatni Lysander. Pocałował czule Iris w usta.
-To co oficjalnie jesteście razem ? *zapytałem się uśmiechając się do gościa

-Tak, Iris kochanie zgadzasz się?

-TAK!!! *Wykrzyczała śmiejąc się, spojrzałem na Lili ona też uśmiechała się, żałowałem że tylko nie do mnie. Podbiegła do nas Su.

-Kastiel !!!*pisła poszedłem za nią do przebieralni.

-Idziemy na impreze idziesz z nami? *zapytałem

-nie musze się uczyc egzaminy czekają *powiedziała

-ok. * opościłem ją wracając do znajomych. Poszliśmy wszyscy do klubu nocnego. Przed wejciem czekał na nas Leo chłopak Rosali. Było nas tyle że wczesniej już zarezerwował stolik.

Perspektywa Lili

Nie chciałam iśc jednak mnie zmusili. Wiec poszłam było nas strasznie dużo Iris z lysandrem. Rosalia z Leo. Nataniel z Melani. Kastiel, Alex, Armin, Violetta, Ja, Kim, Nina. Spoglodaliśmy na wszystkich. Jednak ja chciałam tanczyc a nie pic. Miałam twardy leb i wiedziałam że potem nie będę chciala wracac do głowy ciotki.

-Dlaczego nie pijesz? *zapytał Kas pochylając kolejny kieliszek.

-No własnie już *powiedziała Kim roześmiana.Napiłam się szczeliłam prawie cała butelke nikt się nie dowalał a ja miałam spokój w końcu pary poszły pic przy stoliku byli same pijane laski i kilku chłopaków. Kastiel usiadł obok mnie.

-Czyżbyś miała twardy łeb?

-Owszem * odparłam patrzac na niego. Podobał mi sie ale jednak kochałam sie z nim drażnic.


-Hmy, no to napij się ze mną

-Musze się zastanwoic. *powiedziałam patrzac na niego .W zamian za to wyciągnęłam do niego dłoń. *To moja ulubiona piosenka, zatańczysz ze mna/ *

-Moja mama myślała że będe ideałem dlatego nauczyła 

mnie kultury osobistej * zaśmiał się, podał mi dłoń poczym bez gadania ruszyliśmy na środek sali. Przywarł do mnie swoim ciałem kładąc dłoń na mojej tali. Poczułam motyle w brzuchu, cholera. Skarciłam się w myślach. On nie może Ci sie podobac!. Druga dłoń podał mi. Usłyszałam teks piosenki. 







Obdaruj mnie uczuciem, jak ona, Ponieważ ostatnio budziłem się sam Jak farba, moja koszulka spryskana łzami ,Mówiłem ci, że ich nie powstrzymam I, że będę bronił swojego przekonania Może tej nocy do ciebie zadzwonię. Po tym, jak moja krew zamieni się w alkohol Nie, ja tylko chcę cię przytulić *zasmiał sie *dobre dobre *obrucił mnie kiedy wróciłam do niego prawie stykaliśmy się ustami. Dlatego złapałam go za szyję jak powiedziała nauczycielka od Angielskiego i pochyliłam się w tył, on delikatnie obrucił mnie do połowy. Kiedy się wyprostowałam patrzał na mnie.


-jesteś taka ładna, mądra wiec dlaczego bujasz sie we mnie? * powiedział nagle a ja wpadłam cholera domyślił się!

-Skąd wiesz że się w Tobie bujam?, skąd ten pomysł? * zapytałam a on prowadził mnie jedna dłonią patrząc na mnie. Cofłam sie chciałam uciec jednak on złapał mnie i tanczyliśmy tak że ja stałam przednim a on za mną szepcząc mi do ucha.

-Potrafie czytac w myślach i nie tylko * obrucił mnie bym spoglodała w jego mleczne oczy * Widac to po tobie

-Potrafisz tak zrobic podczas przedstawienia? *zapytałam, aby juz nie drążyc tego tematu.  Delikatnie poruszając się przy piosence, a od czasu do do czasu kreciłam się w jedną lub druga strone. Długo ta chwila trwała zanim mi odpowiedział. Piosenka już się kończyła mimo to my wpatrywaliśmy się w siebie. 

-Czemu aż czemu musze kochac przedmiot mej nienawiści * powiedział Romeo a ja zaśmiałam się nerwowo,  jednak tak jak w naszym spektaklu pojawił się ktoś kto nie pozwolił być im razem.

-Teraz ja chce zatańczyc z Kastielem ! *powiedziała Violetta patrzac na mnie i na niego.

-Jasne., jasne proszę ja idę się czegoś napic *powiedziałam wiedząc że kiedy tylko odwróciłam sie do nich tyłem on nadal mnie prowadził do stolika swoim zabujczym wzrokiem.  Kiedy usiadłam do stolika usłyszałam tylko pisk i zachwyt Rosalia i Iris. 

-No i powiedz że nic nie widzisz? *powiedziała Rosa tyrpiąc mnie

-Ale ja nic nie wiedze niczego

-Jeszcze powiedz że ten taniec był tylko przyjacielski.

-Ależ oczywiście,  uświadomił mnie właśnie że wiem że sie w nim bujam. * spojrzałam na nie * chwileczke Rosa czy ty coś mu mówiłaś? * powiedziałam patrzac na nią.

-Dlaczego podejrzewasz mnie o cos takiego?, to że Cię próbuje na niego nakierowac to nie znaczy że gaddam mu ciągle o Tobie

-Ehm, widac to po tobie, nie potrafisz kompletnie na tym panowac Lil * odpowiedziała Iris. 


-a wiecie co spadam już do domu. * powiedziałam wkurzona tym całym cyrkiem, skąd u diabła to po mnie widac. Co ja takiego kurwa robie? 

-Chcesz wracac sama?

-No tak widziałam drogę to nie daleko od mojego domu.

-Jasne oczywiście. *zaczełam zabierac torbe i całując w policzek dziewczyny pożegnałam się z nimi. Nie wiedząc że Lysander stoi za mną zostałam  dźwignieta   w góre.


-Już mi znikasz!!! *powiedział zdołu ja byłam na górze!

-No już na mnie pora, przepraszam ale wieje poki nie jest ciemno.
-Oszalałaś jest po 12 nie będzie jasno

-SERIO/? *Zdzwiłam się *to tym bardziej musze spadac. Pa *powiedziałam do reszty i wyszłam z klubu po 12 wyjełam Tel ani jeden Tel do mnie, nikt do mnie nie dzwoni. Rozejrzałam się wziełam do reki pieprz i szłam po mału tym razem byłam przygotowana na to co mogło by się stac.Szłam sobie spokojnie już prawie w wejściu do parku kiedy kogoś usyszałam.

-Wyszłaś nie żegnając się ze mną !!!

-Kastiel ? *powiedziałam, ale nie zorietowałam się że miałam w ręce pieprz w spreyu i prysłam mu w oczy.

-Co ty cholera robisz!!

-To na ochrone, boże przepraszam przepraszam *szepnęłam a on nie otwieral oczu, chwyciłam go za dłoń i pobiegłam so swojego domu Cioci nie było a jemu trzeba było szybko wyczyścic oczy. Biegliśmy on nie wiedział do kąd a ja jak najszybciej. Otworzyłam drzwi po czym paradując z nim wbiegłam do łazienki. Odkreciłam kran i usadziłam go na wannie. Zaczełam mu czyścic oczy samą woda. Po kilku minutach widziałam że było lepiej już nie miał czerwonych oczu. Biedny. Kiedy otworzył oczy spojrzał na mnie błagalnym i nie zrozumianym tonem. Uśmiechnełam się przepraszająco po czym przytuliłam się do jego pierś. Uslyszałam bicie jego serca.



-Wiesz co powinieneś trzymac się odemnie z daleka.

-Masz rację *spojrzał na mnie swoimi za łzawionymi oczami *Więc zaproponuję Ci coś a ty powiesz czy się zgadzasz * powiedział a ja spoglądałam w jego oczy.

-Możemy zostac przyjaciółmi.>?, skoro ja chyba się w Tobie… Zakochałam

-A ja Ci powiedziałem że nigdy się w tobie nie zakocham

-Dlatego chce zostac twoją najbliższa przyjaciołką. Co ty na to? * uśmiechnęłam się, on również. Chcieliśmy wyciągnac do siebie dłonie jako rozejm ale za to wpadliśmy do wanny.Zaczeliśmy się oboje śmiac z tego. Faktu. *Więc rozejm moja malutka Lili, a i chce iśc na tą randkę. Ale spokojnie!, przyjacielską!!  

-Ah tak *wstałam i wyciągnęłam do niego dłoń.

-Tak tak dokładnie *Pociagnal mnie i wpadłam znów z nim do wanny. Byliśmy blisko siebie, jednak nic nie zrobił.*chce spędzic z tobą nie co więcej czasu, czy to grzech?

-Nie ale..*spojrzałam w bok a potem na niego * Nie, cieszę się z Tego faktu.

-Tak, też yak uważam. *powiedział poczym wstał i pomógł mi wstac. Kiedy zamykałam za nim drzwi. Oparłam się o nie i zamknęłam oczy. Łza spłyneła po policzku. Przyjaciele?,  Kastiel nie jest mną zainteresowany, podczas gdy ja czuję że coraz bardziej się w nim zakochuję.Ale to nic przyjaźni też jest dobra. Z nim?. Poszłam do łazienki i wziełam długa kompiel. Aby tylko nie myślec o tym fakcie, ja i on przyjaciele...

piątek, 11 marca 2016

Rozdział 9 Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry....(11.03.2016)


Perspektywa Kastiela

Pobiegłem w stornę parku. Wiedziałem że o tej porze  będzie tam  pełno osób mojego wrednego pokroju. No i nie pomyliłem się. Zobaczyłem Lili wokół jakiś bandytów.

-AAAJJJJ* powiedziałem głośniej, spojrzeli na mnie razem z nią.

-To Kastiel * zaśmiał się Matt, stary znajomy nie pytajcie * Witaj przyjacielu!!! , Jak widzisz próbujemy nuaczyc coś tej laleczki. Dobrych manier. *powiedział Matt jeden z moich starych znajomych.

 -Za późno by ją czego kolwiek nauczyc. * Chłopaki jak ja zaczeli się śmiac. Blondynka spojrzała na mnie oburzona. * Znam ją i jednak  wole żeby była jednak cała.

 -To jedna z twoich laleczek.? * Zapytał Matt uśmiechając się do nich.

-Otóż to *powiedziałem, mimo że to nie była prawda,. Rozeszli się a ona upadła na ziemi, nie zwracając na mnie uwagi zaczeła głośno płakac. Nie zamierzałem ją pocieszac. Mnie coś takiego nie interesuje. Wyciągnełem tel i spojrzałem na zegarek * RUSZYSZ DUPĘ! * Przecież nie jestem dobry, nie poddam jej chusteczki by wysmarkała nos, nie przytulę. * Przecież poszli zostałaś ze mną!
Nie ma tutaj tego co tu piszę :D

 -No właśnie jestem z tobą * Spojrzała na mnie wyciągając dłoń przed siebie, jednak po kilku sekundach  stwierdziła żę to bez sensu i ją oddaliła. * Już raz byłam w takiej sytuacji. *Wstając, spojrzała na mnie i mnie do siebie przytuliła .Dziwne to było uczucie, ale takie, takie inne które już dawno nie znałem. Zniżyłem się nie co i przytuliłem ja do siebie bardziej. Czekałem aż się uspoki. Była w podobnej sytuacji?, ale o co chodzi?, jakiej sytuacji?.  Co jej zrobili?, Ona pewnie domyśliła się o co mi, wiec odchyliła się zabrała z trawy swój plecak i ruszyła przed siebie. Jakby to przytulenie nigdy sie nie wydarzyło.

-Próbowali mnie zgwałcic, było ich trzech dwóch mnie trzymało a jeden….. *powiedziła przez łzy.

-Ci ci… spokojnie, jestem tutaj nic Ci nie grozi * Podeszłem do niej i znów ją przytuliłem. Jeszcze kilka godzin wcześniej się nienawidziliśmy a teraz?, przytulam ją do siebie.

-Wyrywałam się im, udało mi się wtedy kiedy on już rozerwał ze mnie ubranie. Biegłam ile sił w nogach a oni za mną. Dopadli mnie, za ucieczkę  zostałam tak pobita że nikt ani policja ani rodzice nie wiedzieli jakim cudem żyję.Kiedy znów udało mi się uciec biegłam w stornę domu z nadzieją że ktoś mi pomoże. Dom był zamkniety modliłam się żeby byli jednak w środku wiec pukałam dzwoniłam, oni mnie dorwali  ale już nie chcieli wykorzystac, chcieli pobic. Pobili mnie aż do utraty przytomności. Nie wiem co sie ze mną działo bo natepna rzecza jaka pamiętam to lekarza mówiącego mi że musze leżec jeszcze bo prawie wszystkie żebra mam połamane. Na szczęscie nic mi nie zrobili oprócz pobicia. Ciaza u mnie dla rodziców była bym jak gwoździ do trumny….

 -Dlatego tak nie znosisz ludzi mojego pokroju. * Zapytałem a ona kiwneła głowa po czym spojrzała przed siebie.

-Nienawidze buntowników *powiedziała spoglodajac w moje oczy, dopiero teraz zobaczyłem że cała drży z zimna. Zdjelm swoją kurtkę i jej dałem, dotknąłem jej podbródka, nie wylodał dobrze.



-Dzisiaj nic Ci nie zrobil tak? *zapytałem.

-nie nic auc! *powiedziała kiedy dotknelem znów policzka. Objałem ją za ramie i szliśmy pomału w storne jej domu. Kiedy byliśmy na miejscu, sprawdziła czy ciotka śpi po czym poxegnała się ze mną.

-Dobranoc Kastiel

-Dobranoc *powiedziałem schodząc ze schodów i już idąc.

-Czekaj *wyszeptała idąc za mną *Przepraszam że nazwałam Cie…

-Myśle że powiedziałaś prawde. Jestem kobieciarzem i tyle * uśmiechnałem się a ona do mnie

-Dziękuje, za to w parku, nie wiesz ile to dla mnie znaczyło. *uśmiechnęła się do mnie

-Zapamietaj tylko jedno Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry...

` -Postaram się. Dobranoc Kass *powiedziała wchodząc do swojego  domu i zamykając go na klucz. Zobaczyłem na górze światło. To jej pokój, szykowała się do spania. Spoglodałem jednak ciągle w górze mając nadzieje że jednak spojrzy jeszcze raz. Guzik nie stało się tak. Prawdopodobnie wyszła z pokoju bo nic nie było widac. Dostałem ese od Su.

,,Czy dzisiejszej nocy tez będziesz ze mną’’
Uśmiechnełem się Su była we mnie masakrycznie mocno zakochana, a ja a czy ja coś czuje do Su..?

Spojrzałem jeszcze raz na okno Lili sypialni po czym zadzwoniłem do Su.


-Czesc


-No Kastiel w końcu! 


-Dom wolny?


-Tak, rodzice wyjechali 


-No to za chwilie jestem u Ciebie


-Czekam Kochanie!!! * Zaśmiałem sie melodyjnie, dziewczyna która tak naprawdę nigdy mi sie nie znudzi. Zaczełem iśc w storne domu Su. Ile jeszcze będzie tak we mnie zakochana?



Perspektywa Lili


Po meczu poszłam już do domu, strasznie bolał mnie podbródek wkoncu przejechałam nim połowe bojska. Nat nawet mnie nie przeprosiłza to. Łza płynęła po moim policzku. Co ja takiego robiłam? Że mnie nie lubili?, najpierw Kastiel, potem Amber a teraz on Nataniel. Sądziłam że kurat Nataniel mnie polubi. Szłam sobie po mału kiedy zobaczyłam grupk mężczyzn wokół mnie.

-Czesc śliczna *uśmiechnał się do mnie jakis brunet.

-Jak samopoczucie?*uśmiechnał się do nie spoglądając na kolegów .nastepny kolege. Zaczął mnie macac po kurtce.

-Nie jest Ci za gorąco?

-Nie

-Pozwól że Ci ściągane?

-Odwal się odemnie.

-AAAJJJJ* powiedział ktoś nie co głośniej, spojrzeli na niego a potem na mnie. To kastiel pewnie im kazał..

-To Kastiel * zaśmiał się brunet. * Witaj przyjacielu!!! , Jak widzisz próbujemy nuaczyc coś tej laleczki. Dobrych manier. *powiedział a rudowłosy sie uśmiechnal jakby to był dobry dowcip.

 -Za późno by ją czego kolwiek nauczyc. *Wszyscy zaczeli sie śmiac, a ja czułam sie jak głupia blondynka.  * Znam ją i jednak  wole żeby była jednak cała.

 -To jedna z twoich laleczek.? * Zapytał jeden z nich

-Otóż to *powiedział Kastiel, myślałam że ucieszy się ze kumple złapali dla niego mnie. , Dotknał mnie jeden nożemprzejzdzajac po moim już zranionym podbródku. Upadłam na ziemie dotykając go i czując krew, Zaczełam płakac. On chyba czekał na coś. * RUSZYSZ DUPĘ!! * Znów wróciły do mnie wspomnienia nie dawnego wydarzenia gdzie stało się podobnie tyle że oberwałam zbyt mocno.
Przecież nie jestem dobry, nie poddam jej chusteczki by wysmarkała nos, nie przytulę. * Przecież poszli zostałaś ze mną!


 -No właśnie jestem z tobą * Spojrzała na mnie wyciągając dłoń przed siebie, jednak po kilku sekundach  stwierdziła żę to bez sensu i ją oddaliła. * Już raz byłam w takiej sytuacji. *Wstając, spojrzała na mnie i mnie do siebie przytuliła .Dziwne to było uczucie, ale takie, takie inne które już dawno nie znałem. Zniżyłem się nie co i przytuliłem ja do siebie bardziej. Czekałem aż się uspoki. Była w podobnej sytuacji?, ale o co chodzi?, jakiej sytuacji?.  Co jej zrobili?, Ona pewnie domyśliła się o co mi, wiec odchyliła się zabrała z trawy swój plecak i ruszyła przed siebie. Jakby to przytulenie nigdy sie nie wydarzyło.



-Ci ci… spokojnie, jestem tutaj nic Ci nie grozi *powiedział do mnie, poczułam się przy tym chłopaku nie tak jak zawsze, tylko jak jak właściwie bardzo bezpiecznie.


-Wyrywałam się im, udało mi się wtedy kiedy on już rozerwał ze mnie ubranie. Biegłam ile sił w nogach a oni za mną. Dopadli mnie, za ucieczkę  zostałam tak pobita że nikt ani policja ani rodzice nie wiedzieli jakim cudem żyję.Kiedy znów udało mi się uciec biegłam w stornę domu z nadzieją że ktoś mi pomoże. Dom był zamkniety modliłam się żeby byli jednak w środku wiec pukałam dzwoniłam, oni mnie dorwali  ale już nie chcieli wykorzystac, chcieli pobic. Pobili mnie aż do utraty przytomności. Nie wiem co sie ze mną działo bo natepna rzecza jaka pamiętam to lekarza mówiącego mi że musze leżec jeszcze bo prawie wszystkie żebra mam połamane. Na szczęscie nic mi nie zrobili oprócz pobicia. Ciaza u mnie dla rodziców była bym jak gwoździ do trumny….


-Dlatego tak nie znosisz ludzi mojego pokroju.? *zapytał nagle, miał racje jego pokroju zbuntowanych.

-Nienawidze buntowników *powiedziałam spoglodajac w jego oczy, Zdjoł swoją kurtkę i mi ją dał. Nakładając na mnier

-Dzisiaj nic Ci nie zrobil tak? *zapytał opiekuńczo.

-nie nic auc! *powiedziała kiedy dotknel nagle mojego podrudka. . Objał mnie za ramie tak bardziej przyjacielsko. I szliśmy po mału w stronę mojego domu. Nie odzywaliśmy się do siebie. Pprawde mówiąc obraziłam go zdziwiłam się jednak że chciał mnie zaprowadzic do domu. Kiedy byliśmy na miejscu, Sprawdziłam czy jest samochód Agaty, gdy byłam pewna że jest otworzyłam swoje drzwi od domu.

-Dobranoc Kastiel *wyszeptałam

-Dobranoc *powiedział po czym po prostu zszedł sobie ze schodów i zaczoł iśc w kierunku butików.

-Czekaj *wyszeptałam idąc za nim

-Dziękuje, za to w parku, nie wiesz ile to dla mnie znaczyło. *uśmiechnęłam się do niego delikatnie, naprawde nie miał pojecia ile dla mnie to znaczyło.

-Zapamietaj tylko jedno Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry...
` -Postaram się. Dobranoc Kass *powiedziałam wchodząc do swojego domu i zamykając go na klucz. Rozebrałam buty i kurtkę po czym poszłam na góre zapaliłam światło. Usiadłam na łóżku spoglodajas w okno. Trwało to dosłownie kilka minut p oczym wziełam ciepła pizame i poszłam się umyc gasząc światło… Poszłam do wanny wlałam sobie wode i położyłam się w niej starając się nie myslec o niczym….
Nastpenego dnia obudziłam się w południe. Dzisiaj chłopaki mieli mieć mecz więc my mieliśmy luz w szkole. W końcu ostatni mecz tego sezonu grali u nas. Ubrałam się w wygodną spodnie i koszulke nałożyłam na to delikatna kurtke po czym wyszłam z domu. Kiedy byłam już w szkole. Pierwszą osobą  jaka mnie dopadła był Nataniel.. Dotknełam się podbródka widząc że idzie do mnie. Czy chce mi jeszcze raz dokopac. Martwiłam się tym.On jeden uśmiechnał się do mnie po czym stanoł w miejscu licząc ze ja zrobię to samo.

-Czesc Lili *zaczał nie śmiało

-No hej *powiedziałam zerkając na jakaś pomoc

-Chciałem Cię przperosic za to co dzialo się wczoraj

-Co działo się wczoraj?, ale to był przypadek przeciez

-Tak sadzisz?, to dlaczego się mnie boisz?

-Bo bo , nie nie boje się

-Lili  proszę cie

-Dobrze wybaczam ale… *W tej samej chwili zobaczyłam jak na dziedziniec Kastiel na przywitanie łaskoczę Su a ona wybrywa mu się z objęc. Spojrzałam że oczy Nata również są tam zwrócone.  Czy oni byli razem tej nocy?. Wróciłam wzrokiem do Nata.


-Ty się go boisz? *zmierzyłam wrokiem rudzielca *Boże on Ci rozkazał mnie przepraszac?! *powiedziałam wkurzona, litośc Kastiela była chwilowa. Ja on... ja ...boże ale jestem durna przeciez to buntownik on nie należy do dobrych. *Nie wierze, jak możesz się poddac i pozwalac sobie na coś takiego!

-I kto to mówi! *Walnełam Nata w policzek!

-Jak śmiesz* powiedziałam do niego po czym odeszłam, od początku  wiedziałam że się nie polubimy *Nie nawidzisz mnie od początku przez to że przyłapałam Ciebie i Melani na numerku w pokoju tak?. Wiesz daruj sobie przeprosiny skoro nie są szczere no i spadaj *powiedziałam zostawiając go samego. Trzymał się za bolący go policzek. A ja poraz pierwszy się nie rozpłakałam. Poszlam na hale zając miejsca. Zobaczyłam Rozalie i Iris przy wejściu.

-No w koncu! *powiedziała Iris uśmiechając się do mnie. A ja złapałam sie za bolącą dłoń.

-Co się stało..?

-Właśnie chłopak oberwał odemnie mlaskacza

-co?!! * powiedziały równocześnie śmiejąc sie Rosa i Iris.

-Nie ważne. Iris czemu jesteś taka happy?!


-Tak ja i Lysader podoba mi się ten chłopak wczoraj mi powiedział że ja mu się podobam i powiedział że po czemu pojdziemy na Radkę!!! *wydarła się przy tym ostatnim a ja ją przytuliłam do siebie.

-JESTEM SZCZEŚLIWA!! *Powiedziałam szczerze do niej. A rosa się do nas przytuliła. W końcu czas było wchodzic na mecz zajęłyśmy dobre miejsca. Mecz jeszcze się nie zaczał wiec opowiedziałam im to co wydarzyło mi się i jak Nat przepraszał mnie rano.

-Myy… Od Kiedy Kastiel stał się tak troskliwy?

-sądze że jest jeden powod… *powiedziała Rosa uśmiechając sie

-Masz rację, pewnie kombinuje jak mnie ukrac i jeszcze bardziej skrzywdzic. *Powiedziałam pewnie a Rosa chwyciła się za głowe dłonia. Iris zaśmiała się.

-Ja tam uważam to samo co Rosa

-Przecież on od początku chce mnie zniszczyc i teraz robi to samo.

-Ja tam stwierdzam że nie. zauważasz prostej sprawy kochanie 

-prostej sprawy?

-Tak a wiesz jakiej? * Zapytał przelotnie Iris.

-nie ale raczej nie chce wiedziec.

-A ic sądze że naszemu buntownikowi spodobała się Lill

-Co ? że jak?

-mówiłam że stwierdzi że jaja sobie z niej robisz? * powiedziała Iris do Rosali.


-Tak dokładnie kochanie, podobasz mu się dlatego zaczał cię bronic, rozkazał by Nat Cię przeprosił. A tam w parku zrobił wszystko by tamci nie zrobili mu krzywdy

-Ale to byli jego koledzy! * musiałam sie bronic. * Wiadomo ja lecę na niego ale nie on na mnie!


-AAA!! * pisły obydwie


-Powiedziałam to na glos?, powiedziałam to na głos

-przyłapana zaklepana! * powiedziala Rosa pocierajac dłonią moje włosy. 


-Uspokisz się Videl?, on leci na ciebie!!


Perspektywa Kastiel

Spojrzałem na swoją druynę. Gramy w tym roku po raz ostatni zajmujemy w tabeli 2 miesjce jeśli dzisiaj wygramy będziemy piersi. Będziemy mistrzami.

-Słuchajcie!! *powiedziałam patrzac na Nataniela, który nie dawno oberwał od Lili, musiała się skapnąć że oberwał odemnie. * Mamy dzisiaj ostatni mecz w tym roku szkolnym. Nastepne zaczną się dokładnie za kilka miesięcy w październiku, zajmujemy w tabeli 2 miejsce jeślicz dzisiaj wygramy będziemy mistrzami w tym roku?, chcecie czy poddajemy się? *powiedziałem patrzac na nich.

-Oczywiście *zaczał lys…

-Że nie *odpowiediał za niego Alex

-Skopiemy im tyłek * powiedziałArmin uśmiechając się

-Mlaskacza takiego jak ja zarobiłem przez Videl.

-Może dostałeś w słusznej sprawie? *zaczełem *ma optarty cały podbródek przez ciebie.

-A skąd wiesz? * zapytał Armin

-STOP!! *powiedział Lys *W tej chwili przez calutki mecz jesteśmy jednościa wiec jeśli jeden i drugi mysli z was żeby dac sobie w morde to dopiero po meczu *spojrzałem na niego

-Masz racje wiec Słodkie koty!!

-Graja razem!!! *wydarli się wszyscy nawet rezerwowi.

-GRAJĄ RAZEM!!! *Było jeszcze głośniej. Wybiegliśmy z przebieralni przed nami tańczyły dziewczyny z 2b śliczne i duzo starsze od nas ale to nic były warte oglądania.

-dzisiaj za

-Nie słysze co? *wydarł się Kastiel a ja nie opuształem wzroku od ślicznych dziewczyn.

-prosze Iris na kolacje *powiedział Lys patrzac gdzieś i machając do widowni. Kiedy tylko ja tam spojrzałem dziewczyny  wstały i walnęły transparent

,,WYJDZIESZ ZA NAS KASTIEL I LYSANDER’’

Zaczełem się śmiac pokazując mu to on też był z tego faktu zadowolony. Jednak kiedy one się dary

-KOCHAM CIE KASTIEL



-KOCHAM CIE LYSANDER!!!! * ja spoglądałem na chyba jednyna dziewczynę  w tym liceum która nie krzyczała tylko siedziała sobie spokojnie, bładząc wzorkiem po całym boisku. Nad czymś sie sastanawiała, ja jednak byłem pewny że z dnia na dzien zakochuję sie we mnie przez co mam te wladzę. Siedziała  w towarzystwie Rosali od której dostałem opieprz za swoje zachowanie. I od Iris dziewczyny prawdopodobnie Lysandra. Jej mina na nic nie wkazywała. To była moja sceniczna ukochana. Chciało mi się uśmiechac kiedy tak patrzyłem na nią. Spokojna nie wiedząca co ze soba zrobic dziewczyna. Po chwili jednak wróciłem do rozgrzewki. No i do krzyków.


-KOCHAM CIE KASTIEL!!!

piątek, 4 marca 2016

Rozdział 8 Piękne jest to, co podoba się całkiem bezinteresownie (04.03.2016)

Wyjątkowo nowy rozdział zostaje dodany dzisiaj zamiast 05.03.2016r. Ale mam nadzieje że mimo tego nie bedzię jakiś skarg co? 

Pozdrawiam Gwiazdkamalina :D


-Nowa

-Ah tak? *zaśmiał się rozmawiając i zmierzając w stornę dziediznca dowiedziłam się że przyjechał razem z bratem uczyc się w liceum. Rodzice zostali w małej wsi o której nie potrafiłam sobie przypomniec nazwy. Oprócz gry w kosza gry na fortepianie kompozycji i śpiewaniu jest też dobrym słuchaczem. Czułam że przed nim mogę się otworzyc wiec walnełam prosto z mostu.

-Dlaczego styl wiktoriański.>?>

-Dlaczego?, uważam że styl wiktoriański pasuję do tego jaką muzykę komponuje wiesz. Po za tym mój brat jest stylistą.

-A więc musisz chodzic w tym co według niego jest modne?

-Otóż to *zaśmiał się spoglodajac na mnie

-A ty?, co planujesz dalej?

-Z moim ubraniem? *zapytałam wiedząc o co pyta. Podszedł do nas Armin uśmiechając się delikatnie do mnie.


No i wracając do gry, siadając obok mnie.

-O grasz w Lola *powiedziałam a on odsunął grę od siebie i spojrzał na mnie.

-Co?!, wiesz co to Lol? *Kiwnełam głową nie co zmieszana, czy powiedziałam coś dziwnego? *Lys z kąd ona się wzięła!, chyba powinienem zmienic dziewczyne.

-Radzę nie iśc tam *powiedziałam a on zrobił Stop. * No co? *zapytałam patrząc to na jednego to na drugiego *W Polsce kolegowałam się z kilkoma którzy to grali. Potem straciliśmy kontakt, konto mam ale jednak dawno nie grałam. Może chcecie kiedyś wpaści i zagrac ze mna? *spytałam ale żaden nie odpowiedział na to pytanie tylko spoglądał na idącego na dziedziniec nie w naszą strone calutkie szczęscie Kastiela.



-O nasz kapitan Idzie na numerek *zaśmiał się Armin mówiąc to

-Albo jest po numerku panowie *powiedziałam rozbawionym tonem *Sama widziałam jak lecieli na góre, przecież nie na lekcjie. No chya…

-Zaczynam cię coraz bardziej Lubiec wiesz? *powiedział czarnowłosy chłopak.

-No i ja też *powiedział białowłosy. *Sądziłem że ty i on..?

-Nie, co ty *zaśmiałam się *Nie wiem dlaczego bierzesz mnie za taki łatwy cel nigdy nie podobali mi się buntownicy, więc on nie ma szans. *Spojrzał na mnie uśmiechając się jeszcze szerzej.

-Chodzmy na lekcjie co?

-Jasen Arnim chodz pograsz po lekcji w Lol *uśmeichnał się do mnie. Wstaliśmy i poszliśmy w kierunku szkoły. Dzwonek jak się okazało był 10 minut temu i zanim byliśmy na górze na geografi. Otworzyłam drzwi i za mną weszli obaj chłopcy. Wszyscy zrobili na mnie zdzwiną mine. No tak weszła nowa z dwoma kolesiami. Spojrzałam na Amber była zadowolona tym przebiegiem sprawy. Idąc do swojej ławki dostałam od Iris liścik usiadłam przy Rosali i słuchałam tego co ma do powiedzenia nauczyciel geografi. Odwinełam karteczke i zaczełam czytac.

,,TRENINNG DZISIAJ ZARAZ PO LEKCJACH!, ZNWOU Z CHŁOPCAMI, ALE TY CHYBA NIE BĘDZIE CI PRZESZKADZAC CO? ‘’

Kiwnełam do niej głową.

-Lili Scruut co masz do powiedzenia o Afryce?

-A co Pan chce konkretnego wiedziec?

-Wszystko co wiesz *uczniowie byli zdziwieni tym że mu odszczekałam

-A więc drugi pod względem wielkości kontynent na Ziemi. Zajmuje około 30 mln km², czyli ponad 18 % ogólnej powierzchni lądowej świata. Przechodzi przez niego południk 0°, obydwa zwrotniki i równik. Afryka ma najwyższy na świecie przyrost naturalny.
Najniższą średnią długość życia (47 lat). Afryka jest najbiedniejszym kontynentem, dotkniętym wieloma plagami – takimi jak malaria oraz AIDS – a także miejscem, gdzie większa część ludności cierpi z powodu niedożywienia lub nawet głodu. W kilku krajach Afryki wciąż trwają wojny domowe i innego rodzaju konflikty zbrojne.

-Skąd tyle wiesz? * zapytała nie co wkurzona

-Lubiałam Geografię w gimnazjum

-Dobrze powiedz całej klasie,  co to?, gdzie znajduje się Tarcza Kasai i co wiesz o Surowcach mineralnych?

- Tarcza Kasai Znajduje się w pomiędzy Syneklizą Konga a Syneklizą Okawango na pograniczu Demokratycznej Republiki Konga i Zambii. Na terenie tarczy Kasai znajduje się Wyżyna Katanga. A surowce mineralne znajdują się a Afryce przez co ten kontynent jest bardzo bogaty w zasoby naturalne. Których wielkość właściwie nie została oszacowana,. W starym podłożu Afryki znajduje się wiele cennych surowców metalicznych, m.in. rudy żelaza, niklu, miedzi, manganu, antymonu, chromu, uranu oraz bogate złoża złota, srebra, platyny i diamentów Pokłady żelaza pochodzą z gleb czerwonych, stąd są stale odtwarzane w obecnych warunkach. W młodszych skałach występuje węgiel kamienny, ropa naftowa, gaz ziemny, uran i inne surowce pochodzenia osadowego.

-Dostajesz 6 za to że wiesz więcej niż cała reszta, a nie myślałaś o tym żeby iśc na olipiade?. Wiesz że u nas jest coś takiego jak Sumy?. A sumy to wszystkie przedmioty jakich się uczysz. Musisz zdac ten egzamin albo oblac. Masz wybór. Ale żeby iśc na nasze studia musisz nie mieć zdanych 3 przedmiotów z prawie 10. Dużo odchodzi a w 2 klasie wybieracie jakie przedmioty chcecie na egzaminie.

-Bez…. *zaczeła Iris.

-Nie myślałam o tym, byłam gimnazjum poległam na ostatnim etapie.

-A co miałaś?

-Afrykę nie byłam zbytnio przygotowana.

-Dziwne *powiedział spoglodajac na mnie *A wszystko inne umiałaś?

-Tak

-Proszę Pana jej zaproponowała pani od Matmy olimpiade ale ona tego nie chce !* powiedział Kastiel a reszta klasy przyznała mu rację.

-A ktoś pytał cię o zdanie! *powiedziałam patrzac na niego , bezczelny

-UUUUU!!! *znowu ktoś zawył

-Proszę mi tu nie wyc!, wiem że połowa to zespoł siatkówki i kosza ale to nie boisko!! *powiedział profesor.

-Lili zastanów się nad tym, nie trzeba jej wygrac wystarczy że dostaniesz się do 2 etapu i napiszesz powyżej 50% to nic takiego a jak dostaniesz pytania dotyczące kontynentu to dla ciebie będzie bułka z masłem *powiedział spoglodajac na mnie. Kiedy zadzwonił dzwonek ucieszyłam się Alenie do konca, teraz będzie próba na hali teatralnej. Szkłam z dziewczynami z drużyny

-Oj Lil zgudzi się na olipiade!, jak się zgodzisz nie będziesz miała żadnego egzaminu do zdania w 3 klasie. *spojrzałam na nią

-Ona prawde mówi, pomysl! Jesteś Polka, a władasz naszym Angielskim jakby to był twój polski!. Wiec możesz również iśc spróbowac iśc na olipiade. Matme nie wspomne chciała Ci dac 6 ale nie było to by sprawiedliwe wobec Melani i Nataniela którzy kuli poł roku. Geografie kontynety masz w jednym paluszku zdziwiłaś profesora tym że nie udalo ci się wygrac!, co jeszcze jakie masz talenty!

-Nie mam talentu, po prostu przeczytam coś raz i zapamiętuje tyle.

-Wiec co to dla ciebie poczytac kilka książek z geografi?, skoro przeczytasz i zapamiętasz każda date?

-Problem jest taki że ja że ja nie wiem co chce robic w życiu!, jesteśmy w 1 klasie skąd ja mam wiedziec czy pojde na studia czy do pracy

-Pojdziesz na strudia razem z nami *powiedziała Iris.

-Myslisz że pozwolimy takiemu talentowi isc do roboty?

-A jak, a jak będę chciała wrócic do Polski to co?, za rok będę pełnoletnie mam już 17 lat, w Polsce jestem pełnoletnie po ukończeniu 18.

-Sądze że tam też jest coś, przez co trzeba przejęci by isc na studia. Wiec i tu u tu musisz się uczyc. *Powiedziała pewna siebie Rosalia.Weszłyśmty na hale.

-My Ci pomożemy *powiedziała pewna siebie Melani.

-Dlaczego ty nie pojdziesz na olipiade.? *zapytałam jej siedząc w przebieralni

-A wygram z Toba..?*powiedziała, a ja spojrzałam na nią. Spojrzałam na dziewczyny, mieliśmy teraz grac w tą sztukę razem z Kastielem. Weszliśmy na sale. Była tam pani od Angielskiego i jeszcze jedna pani prawdopodobnie druga od aglika z inna grupa ludzie. Chyba z 1b.

-No to zaczynamy ustawic się. Pierwsza piosenka do cwiczenia. *Na scene weszłam ja i Kastiel spojrzeliśmy na siebie oboje nie chcieliśmy śpiewac On złapał mnie w tali nie co oddalając się ja również śpiewałam od niechcenia on zrobił to samo.

-STOP!!!!!! *wydarła się nauczycielka *Iris, Viola tak To ma wyglodac!?, *podeszła do nas spojrzała na nas. *Widze że nie nawidziecie ale tylko wy pasujecie mi do tej piosenki!. Kiedy śpiewasz, weś moja dloń, Kastiel lekko się nawet ukłoń i pokaż gestem dłoni że jej ją dajesz!, a ty dziewczyno podajesz mu swoja dłoń, możesz nawet weschnąc. Przybliżasz się delikatnie do niego. Patrzycie sobie w oczy. A Kiedy są słowa Zatrzymaj wzrok na mnie. Obejmij go za szyje schyl się i zrobcie piękny obrót. Wy jesteście w sobie zakochani zrozucie to. Na scenie jesteście w sobie wpatrzeni jak w obrazek po za sceną możecie się niewidziec. Zrozumiano !!! *pokiwaliśmy oboje głowami, zaczęliśmy tanczyc i śpiewac jeszcze raz. *STOP!!!!!, Nie koniec na dzisiaj, widze ze nic nie będzie z tego przedstawienia do poki dwojka naszych głównych bohaterów się nie nawidzi!, ja nie wiem został miesiąc! Właściwie 30 dni bo dzisiaj jest 22 kwietnia już a przedstawienie 20 maja. Ludzie 30 dni a ja nie widzę żeby to wyszło. *Wyszliśmy z sali Kastiel chwycił mnie za dłoń.

-Nie potrafisz grac co?!* Powiedział Kastiel trzymajac ciągle mnie za dłoń.

-Nie pomagasz mi w tym* powiedziałam prawde, po mału zaczynał mi się podobac. To mój problem o którym nie powinien jednak wiedziec.

-Ty mi też, jak można się zakochac w takiej Juli?! * powiedział a ja ruszyłam z miejsca. Jednak odwróciłam się by wbic mu gwóźdz

-A jak Romeo, jak kompletnie nic nie czuje?! * powiedziałam już odwracajac się.

-Czuje czuje, problem że ty tego nie widzisz?

-Musze kupic sobie okulary *powiedziałam znów mierzyliśmy się wzrokiem, wiedziałam że nie nadaje się na Julie jak on na Romeo.

-Lili  Kastiel chodzcie na Hale chce treningu!! *powiedziała krzyczac podbiegłam do niej a czerwono włosy za mna. Weszliśmy na hale do przebieralni a potem poszliśmy na trening.

-Zrozumcie że mam trudny okres, musimy wybrac z chłopcami jak z nimi wygramy laleczki to wygramy w ostatnim meczu *powiedziała Iris. Z drugiej strony sali usłyszeliśmy.

-SŁODKIE KOTY!!!

-Grają razem!!! *poczym pobiegli po drugiej stronie i xzaczeli trening.

-Iris czy ty rozstałaś się z Arminem? *zapytałam się bojąc prawdy.

-Tak *powiedziała spokojnie.

-To może najpierw Lili i Nina?

-Proponuje by grała Rosa, Melani, Lili Nina i Kim *powiedziała a my odetneliśmy z ulgą.

-Będziemy się wymieniac ok.? *powiedziałam do niej. Weszłysmy po rozgrzewcze na boisko

-Chłopki mają jutro mecz, dlatego Iirs zgodziła się z nimi trenowac dzisiaj.

-Jutro?

-Tak a co?

-Dobrze dobrze. *powiedziałam wpatrując się w Kastiela

-Jeszcze nie wymślił randki

-Otóż to *ucieszyłyśmy się obie , jutro mecz to tym bardziej nie będzie czasu kiedy niby iśc na tą jego randkę. Zobaczyłam że widownia się zapełnia. Nawet nauczycielka od przedstawienia się pojawiła co dla mnie było dziwne. Stanełem na środku boiska. Sedzia również. Czekaliśmy na kapitana czyli na nigo Kastiela.

-Witaj ukochana Julio

-Witaj Romeo *powiedziałam uśmiechając się blado..



Perspektywa Kastiela



Porozgrzewce zobaczyłem że tłum moich wielbicielek pojawił się Nan hali. Uśmiechnełem się do kilku dziewczyn. Miedzy nimi była tam Su. Coraz bardziej mnie wkurzała. Nie wspomne już o videl ta to dopiero potrafiła wkurzyc. Ale postanowiłem się tym nie przejmowac, jutro ostatni mecz jeśli wygramy będziemy zwyciescami a w tym namłodcza grupą. Spojrzałem na chłopaków. Armin nie był zbyt zadowolony na boisku spotkal się z eks dziewczyną. Nataniel musiał zagrac przeciw swojej dziewczynie. Lydander spoglądał na mnie wiedział czego od niego oczekuje. No i jeszcze Alex świetny gracz nie zamienił bym go na nikogo innego. Podniosłem głowe w góre i krzyknąłem.

-SŁODKIE KOTY!!

-GRAJĄ RAZEM !!!! *odkzykneła drużyna ja i na trybunach inne osoby. Spojrzałem na sedzie stał już na środku z nią. Dziewczyną która nie dało się łatwo rozgryśi.

-Witaj ukochana Julio

-Witaj Roemo * powiedziała swoim tajemniczym głosem. Rozpoczeliśmy gre tym razem dziewczyny dopadły piłkę. Videl podała do Rosy która była na przodzie, Rosa podała Melani, która po rozejrzeniu się trafiła. Było 2 :0. Kiedy rzuciliśmy piłke od razu zmierzaliśmy na ich kosz, Videl zrobiła niezy unik i zabrała nie wiadomo kiedy piłke zdziwionemu Arminowi. Pobiegłem do nie i zrobiłem praktycznie to samo objalem ją w tali i szepłem jej do ucha.

-Witaj na mojej scenie *po czym zebrałem jej piłke i wrzuciłem do kosza za 3 Punty.
Była druga połowa ludzie nie ochodzili zbyt podobał im się nasz mecz. Uśmiechałem się w każdej możliwej sytuacji do Vid. Ona odwzajemniała to tylko grymasem i wciekłościa. Raz pokazała mi Jaksie rzuca za 3 Punty, potem prawie trafiając za kolejne dwa. Jednak nie miały szansy. Chodz grały jak lwice dlatego pewnie nazwały się Słodkie lwice. Przez nasze koty. Kiedy wszyscy biegli by nam pogratulowac ja szukałem jej wzrokiem. Nie mogłem jej znelesci.

-Kastiel jesteś boski!! *usłyszałem od jakieś dziewczyny z 1 b., Pobiegłem do Rosy która rozmawiała z lysandrem.

-Gdzie jest wasz Kapitan?, nawet mi nie pogratulowała.

-Poszła już do domu. *powiedziała spoglodajac na swoje kolano

-Wszystko w porządku?

-Tak, popchnął ją i Nataniel i upadłan ślizgając i myjąc podłoge przy okazji *powiedział Alex przepraszającym tonem.

-To raczej nic Lili przetarła brode jechała prawie pół boiska kiedy Nataniel podłożył jej noge.

-Przeprosił ją chociaż *zapytał Lys jakby wiedział że też chce wiedziec.

-Niewiem, zaraz po meczu zniknęła. *Postanowiłem poszukac tego szczura, niby była wredna, cicha i nie lubiłem jej ale wiedziałem że tak nie wolno się zachowywac wobec kobiet. Był w szatni przebierał się.

-O kastiel świetny mecz nie sądzisz?

-Świetny, przeprosiłeś chociaż Li za to co jej zrobiłeś?

-Li?

-Skrot od Lili

-Nie nie przeprosiłem upadła przeciez , nie podkładałem jej nogi.

-To nie znaczylo że nie powinieneś jej przeprosic. Optarła przez ciebie sobie brode.

-Nie udawaj że nagle Cie interesuje *powiedziałó wychodząc z szatni. Przeprałem się szybko zebrałem rzeczy i pobiegłem za gnojkiem. Podłożyłem mu nogi i teraz on sam przewrócił się.

-No i co miło Ci tak leżezc z dartą buzika? *usiadłem sobie na nim przechylając się by widziec jego twarz, *Radze Ci jutro przeprosic tą kobiete ! , a jak nie dzien w dzien będziesz leżec na ziemi albo na boisku z roztartą brodą rozumiemy się? *Powiedziałem gniewnie a on przytaknął *Świetnie, a teraz powiedz mi czy ja widziałeś?

-Żartujesz?, teraz mam ją przepraszac?

-Nie pytam z ciekawości jutro mas ją przeprosic! *powiedziałem wkurzony



Perspektywa Lili.



Po treningu wykompałam się po czym miała odbyc się moja kara. Myślałam że chociaż skoczę do domu, ale Iris powiedziała że mamy trening tym razem z kolesiami. Kiedy weszłam na hale sportową była na niej jakaś śliczna blondyneczka i Kastiel. Przyglodałam się tej sytuacji bardzo zaintrygowana. Czy umówi się z nią na randkę?.

-Lili?, chodz pokaże Ci zabawkę na wieczór * powiedział woźny/ sprzątacz a ja uśmiechnęłam się do niego.

-Jasne * powiedziałam nie zwracając już uwagi na tych dwoje. Może tym razem jest to wielka miłośc? W tej samej chwili!!


Perspektywa Kastiela


Na hale przyszła śliczna blondynka o imieniu Alla, uśmiechała się do mnie aż w końcu zaczeła jak to drapieżna kocica walkę o mnie.

-więc skąd jesteś? * zapytałem uśmiechając się do niej uwodzicielsko * wiesz, podobasz mi się śliczna jesteś.

-Dziękuję ty mi też * przybliżyła się do mnie wtedy zobaczyłem że Lili wchodz na hale rozglądając się za czymś.

-wiesz zastanawiam się co taka slicznotka robi sama tak pozno * powiedziałem to a ona podeszła bliżej uśmiechając się do mnie jeszcze bardziej.

-Mogła bym zapytac ciebie Kastiel o to samo * owinęła ręce wokół mojej szyj a ja ją dzwigłem zaczęliśmy się całowac.


Z pocałunku mogłem tylko wyniknąc tyle ze nieziemsko całuje. Niestety przerwał nam woźny.

-Jak posprzątacie weźmiecie się za siebie, teraz jak na razie proszę o sprzątanie. Kastiel idziesz pomoc Pani Lili a Pani za mną. Jak na razie nie możecie być ze soba.

-No to pa sliczna do pozniej

-No papa !!! * pisła zachwycona pocałunkiem. Musiał to być jakaś z 3 klasy, na pewno takimi też się bawię. Podszedłem do lili zakładała właśnie pasy kiedy pojawiłem się obok niej.

-Witam * uśmiechnąłem się do niej szeroko, ona w tym czasie naciskała już pedał gazu.

-No hej! * powiedziała spoglądając jak to działa.

-Może pomoc

-Nie dzięki pomoc starszej koleżance * powiedziała to a ja usmiechnełem się jeszcze bardziej.

-Ha!, zazdrosna * spojrzała na mnie jak na imbecyla słowo daje niezła z niej sztuka.

-Ależ nie, szkoda mi tej dziewczyny * weschneła zapalając silnik, wyłączyłem go od razu przybliżając się do niej, jeśli teraz by się obróciła pocałowali byśmy się.

-Dlaczego Ci jej szkoda?

-Trafic na takiego kobieciaża jak ty, masakra * powiedziała śmiejąc się.

-Może jestem kobieciarzem ale chociaż mam kogoś!, nie to co ty stara Panna

-Może jestem starą panną ale ja przynajmniej nie ranie tych wszystkich biednych kobiet. * powiedziała to a ja się wkurzyłem wyłączyłem jej silnik po czym wyciągnąłem ją siła z tej maszyny do czyszczenia parkietu.

-Puszczaj gnoju! , boli! Puszczaj! * powiedziała, nie mal krzyczała a ja jednak nie chciałem jej puści. Położyłem ją na przód maszyny.




-Słuchaj, jestem kobieciarzem bo tak mi pasuję odwal się odemnie, raz na zawsze. Nigdy nie zakocham siew tobie!, nie próbuj swoich sztuczek. Nie jesteś tą z którą chce być.

-Nie jestem w tobie zakochana, nie robię nic byś się we mnie zakochał. Z twoją głową nie jest chyba w porządku. 

-Mam nadzieje * powiedziałem to puszczając ją, ona ruszyła w pościg za mnie, chwyciła mnie za ramie bym się obrócił.

-odwal się , jesteś jestes po prostu!!! 

-No kim jestem * powiedziałem patrząc w jej duże ciemne oczy.

-Frajerem Su to fajna dziewczyna a ty ja tracisz z dnia na dzień * powiedziała to po czym mnie po prostu olała…