Archiwum bloga

niedziela, 31 lipca 2016

Rozdział 19 Dom, mój dom..Polska (: (31.07.2016r)





Perspektywa Lili




Byłam w Polsce, jak na złości było strasznie zimno wiec włożyłam płaszcz, zaczeła się oglodac za swoją torba i gdzie ją będę mogła odebrac. Jakiś chłopak walnął mnie swoją walizką a ja upadłam na ziemie. Trzymając się głowę.
   -Przepraszam… *zaczeł *Lili,Lili Scruut * powiedział do mnie a ja spojrzałam  na nie znajomego chłopaka. Chłopiec o piwnych oczach, brazowych włosach w białej koszuli i czy ja go z  nie kojarze czasem.








-Chyba za mocno oberwałam *powiedziałam, chłopak podał mi dłoń i  pomogł mi wstac. Po czym nadal. się uśmiechał *Skad wiesz jak mam na imie?

 -Nie żartuj że mnie nie poznajesz:? *
Spojrzałam na niego z rezygnacja.

-Przepraszam chyba nie


-No to pech Ken, Kentin Block
*powiedział idac ze mną po bagaż.

-Mój boże ale się zmieniłeś

-a ty?, jesteś 100 razy ladniejsza niż ostatnio.

-Przesadzasz *powiedziała uśmiechając się do niego *Lecisz gdzies?

-A wiesz właśnie byłem w Brazyli przenosze się tam z rodzicami chca mnie wysłac do jakieś szkoły jakiś ,,Slodki Amoris ‘’ czy coś tam

-Serio?, ja też tam chodze od kiedy….

-Oj *powiedział wiedizal o co mi chodzi. *Strasznie mi przykro z powodu twoich rodziców, byłem w wojsku kiedy to się stało.

 -No i widze ze pomogło Ci to wojsko * całkiem przystojny był.

-Ohm dzięki videl, może spotkamy się?

 -Jasne,wiesz przyjechałam odwiedzic rodziców na cmentarzu. Zobaczyc jak w domu, wiec znasz mój adres?, wpadnij jutro?*powiedziałam a on ściągnął mi z tasimy moją torbe.

-Spoko wpadne jutro co?, jak sobie ogarniesz wszystko

-Dziękuje*zarumieniłam się po czym się z nim pożegnałam. Zaczełam iśc w stornę taxi. Byliśmy w Pyżowicach, ja dom miałam w Katowicach a to kawałem z tąd. Usiadłam do taxi i powiedziałam gdzie dokładnie chce jechac wtedy zadzwonił mój tel. Odebrałam wiedząc kto dzwoni.

 -Lili jesteś w Polsce? 

-Tak ciociu, zostawiłam Ci wiadomości.

 -Właśnie widze, na lodówce, na szafce nocnej, w Tel wiadomośc ese, no i sekretarka. Dzięki ale wolała bym żebyś przedyskutowała to ze mna

-Przepraszam nastepnym razem to zorbię

 -Dobrze mam nadzieje, kiedy wracasz?

-Planuje 29 sierpnia a co?

-Oh, kochanie ile mam czekac *powiedział jakiś męski głos potem usłyszałam śmiech ciotki *Nie teraz Tom nie teraz *powiedziała do mnie i do niego zaśmiałam się

-Dobrze się składa masz dom dla siebie i Toma.

 -Lili!!!*powiedziała ale ja rozłoczyłam się. Ciotka miałam faceta w domu, hmy w końcu jakiś koleś dla niej. Może im się uda? Zaśmiałam się jeszcze bardziej na co kierowca spojrzał na mnie dziwnie. Boże ciotka uprawiajaca sex w domu. Ni to nie da się wyobrazic.  Kiedy dojechałam kupiłam sobie coś w biedronce do jedzenia i picia i weszłam do swojego domu. Nic się w nim nie zmieniło. No i dobrze pomyślałam. Stwierdziłam że kiedy skończe studia wróce tutaj by znów zamieszkac zbyt mocno kochałam ten dom. Po obiedzie poszłam na cmentarz, wymieniłam róże i kupiłam nowe znicze. Nikt nie dbał o ich grub przez co kwiaty zwiedły na amen, mimo że miesiąc temu je wymieniałam. Kupiłam tym razem jeden bukiet do doniczki zrobionej pod kolor pomnika. Róże sztuczną ale piękną które położyłam po jednej i drugiej stornie gdzie spoczywały ciała rodziców. Z tyłu były przyczepy dzieki którym nic je nie zrzuci. I bukiet róż  w koszyku pięknie wyglądały. Uważałam że rodzice zasłużyli na to by mieć tak piękne kwiaty na grobie. Porozmawiałam z nimi żaliłam się że byłam tak beszczelna by zakochac się w buntowniku. Powiedziałam im również jakie przedmioty wybrałam i na jakie studia się prowadze. Zawsze powtarzali mi że szkoła i nauka jest na pierwszym miejscu jednak w gimnazjum nie uczyłam się dobrze. Potem miałam pół roczną przerwe po ich wypadku. No i wróciłam z wielki czadem w Styczniu krocząc do Słodkiego Amorisa i zdajac egzaminy poprawkowe na same celujące, jednak z połowy miałam 4 a z innych 5. Nie zależało mi na dobrych ocenach. Jednak i tak dali mi pasek na koniec widzac ile potrafie i co mam w głowie. Czyli przekraczający poziom poza zakres. No ale co mogłam zrobic jak wystarczyło mi cos przeczytac i zapamiętałam to?. A z matmy rozumiałam wszystko dzięku umysłowi Ojca. Który od najmłodszych moich lat trenował u mnie sztuke myślenia. Jeśli znajdziesz 3 dostaniesz smoczek. No ale co Miałam zrobic?. Mama chciała bym zakochała się w muzyce dlatego chodziłam na balet i na prywatne lekcje uczenia się grac na perkusji i gitarze. No i taniec i spiew stał się dla mnie czymś normalnym. No do czasu kiedy nudziło mnie to że nic się nie dzieje nowego tylko stare rzeczy. Że nie ucza mnie czegoś mądrego tylko same głupoty. Zagrałam wiec na fortepianie utwór kogoś znanego mimo ze nie znałam wcale nut. Zobaczyłam jak to robi pani od muzyki. Która z zachwytem zaczeła piszczec.

-BOŻE TE DZIECKO BĘDZIE KIMŚ!! *a ja po tym wydarzeniach podziękowałam jej jeśli chodzi o nauke i poszłam sobie w śwat. W koncu gimnazjum prawda?. Nauczyłam się palic i pic jak facet. Każdy był zdziwiony tym że po wypiciu tyle alkoholu potrafiłam przejść się po linie w jedną i w drugą stronę bez spadniecia z niej. No ale jak to mówiłam geny po prostu geny. Pewnie gdyby było 2 dziecko nie miało by nic bo ja odziedziczyłam po nich wszystko. Miałam uśmiech i oczy mamy.Uszy za to i nos malutki skromniutki po tacie. Po nim miałam żyłke do matematyki i szybkiego uczenia się. Bo od najmłodszych lat mnie uczył. Nie zaczełam dobrze mówic mama a już zaczeły się pierwsze litery alfabetu i cyfry. Po mamie miałam talent do śpiewu tanca i grania na czym kol wiek. Ale to im zawdzięczam tak naprawde wszystko. Mieli do mnie anielską cierpliwości która rozumiem dopiero teraz kiedy ich już nie ma. Spojrzałam na zegarek było już pózno. Ucałowałam ich zdjęcia po czym poszłam po woli do swojego domu. Na paliłam  sobie w kominku usiadłam na bujanym fotelu i spoglądałam w ogień. Ile bym dała żeby być kimś, kim byłam takie nie dawno prawie rok temu. Nie chcialo mi się jeść złapałam książkę Igrzyska śmierci i zaczełam czytac.

Nad ranem kiedy się obudziłam w domu było ciepło mimo że komnek już dawno się wypalił. Na podłodze leżała ksiażka. Która przeczytałam. Dośc ciekawa. To opowieść o świecie Panem rządzonym przez okrutne władze, w którym co roku dwójka nastolatków od 12 do 17 roku życia, z każdego aż dwunastu dystryktów wyrusza na Głodowe Igrzyska, by stoczyć walkę na śmierć i życie. Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny, musi troszczyć się, by zapewnić byt młodszej siostrze i chorej matce, a już to zasługuje na miano prawdziwej walki o przetrwanie. Podczas jednych ,,dożynek ‘’ czyli dnia kiedy wybierają kto tym razem trafi na arene losują siostre głównej bohateri i tak o to trafia ona na arene….

Spojrzałam na zegar na ścianie 10:30, postanowiłam wiec odwiedzic wanne i nalac na siebie zimną wodę. Kiedy wziełam lodowata kompiel ubrałam się i zaczełam myślec czy zadzwonic do Agatry, jednak poddałam się z ta myślac wiedzac że albo wstała ze swoim ukochanym i znów zaczeli się kochac. A jakoś jej odgłosu podczas rozkoszy nie potrafiłam sobie wyobrazic wiec śmiejac się cicho postanowilam napic się herbatki którą wczoraj kupiłam i zjesc bułke z szynką i serem. By nie narzekac podczas spotkania z Kenem że jestem głodna. Wybrałam luzine ubranie po czym wziełam się za czytanie drugiej cześc Igrzysk śmierci. Ale nie zdożyłam dojśc do konca bo o 16 wpadł do mnie Kentin, otworzyłam mu drzwi i zaparzyłam  herbatę.

-No to opowiadaj co jeszcze robisz w Polsce? * rozpoczełam rozmowę.

 -A wiesz po mału przeprowadzam się z rodziną.

-Sprzedajecie bloki?

-Wzieliśmy pod wynajem, wiesz żeby było gdzie wrócic jakby co

-Rozumiem wiec twój tata?

 -Dostał propozycję pracy w firmię no i przyjał

-Nie zapytał cie ozdanie?

-Wiesz jest głowa rodziny, co jego to interesuje po za tym nie miałem żadnego przyjaciele oprocz ciebie

-Ehm no fakt ale mimo wszystko powinieneś mu powiedziec że no wiesz nie odpowiadala ci to zwłaszcza…

-Nie miałem tutaj nic do roboty, tak szczerze mówiąc.

-Szkoda ze nie chodzisz do tej klasy co ja

-No nie*powiedział troche smutno.

-Cały rok teraz byłem w wojsku straciłem rok, jestem w tyle

-A ja co mam powiedziec?, nadrabiałam pół roku, bo byłam w takim stanie że nie potrafiłam sobie poradzic.

 -Trzeba było dzwonic do mnie! 

-E tam *zarumieniłam się.Ken był troszke wyższy odemnie przy moich 162 on miał może 166? 168 coś takiego nie był wysoki. Kiedys chodził w okularach teraz zrobił sobie grzywkę ale drobną by nie zatopic oczy zielone, oczy nie były duże za to cudowne. Jego ubiór świadcztył o nim jak o jakimś macho. No i wiek laty 17 ale musiał nadrabiac rok szkoły wiec od wrzesnia miał iśc do 1 klasy dopiero.

-Wiesz we wrześniu będą pewnie chłopcy szukac kogoś na miejsce takiego jednego w koszykówce, sądzisz że dasz rade?

 -A sądzisz że nie dam?

-Ohm

-Ah ta wiara wemnie, spróbuje nie?, nic mi nie zaszkodzi. A u ciebie co się działo kiedy już wróciłaś od żywych?

-Hmy… Zakochałam się w buntowniku, skradł me serce a potem je rozwalił niczym starzała. Cierpiałam ale wmawiałam sobie zawsze że jest dobrze. że jest dobrze że dam rade.

 -Strasznie cie z krzywdził co? * W tym samym momencie przybliżył się do mnie i złożył pocałunek na moich ustach. W pierwszych odruchu chciałam go zablokowac, powiedziec nie. On to wyczuł jednak wtedy to ja przejełam pałeczke objełam go za twarz i musnełam w usta. Jego usta jednak nie przyniosły ukojenia. Były czmyś takim beznadziejnym że nagle sama przerwałam.

-Tak, ale mija właśnie drugi miesiąc od niby rozstania wiesz *uśmiechnęłam się blado. Zaczełam mówic by nie gadac o pocałunku.* nie chce go znac, no i raczej nigdy go nie poznasz to on wyjechał i już nie wróci.

 -Rozumiem, mimo wszystko

-Nie masz czym się przejmowac *uśmiechnełam się do niego *Może idziemy do kina?, dawno nie byłam. * No i tak zaczeła się moja zabawa męskimi uczuciami. Pierwszą ofiarą stał się zakochany we mnie biedny Kentin. Ja go nie kochałam za to on mógł zrobic dla mnie wszystko. Stałam sie damską wersją Kastiela. Zabawka na chwilę.



 -Jasne możemy iśc. *wyszliśmy z domu i poszlismydo centrum hadlowego w Katowicach nie było tak zle.
Siedzieliśmy w kinie i dobrze się bawiliśmy nie zwracając uwagi na to że za kilka tygodni zacznie się szkoła. Film był świetny, spedziliśmy praktycznie ten ostatni miesiąc razem spotykaliśmy się codziennie.






 
Może to był chory układ zwarzywszy na to że on się z dnia na dzień we mnie zakochał. W końcu ośmieliłam się moją zabawkę wykorzystac. Całowaliśmy się już na wejściu do domu. Owinełam sobie go sobie wokół palca. Byliśmy tak blisko mojej sypialni. Moze to z nim zrobię to?. Po raz pierwszy.

-Lili.. * dyszał do mojego ucha * Lili, Lili Scruut kocham Cię * wyszeptał mi do ucha. Po czym złożył hamskiego i nachalnego buziaka na moich ustach. Próbowałam go chwycic mocniej by przestał. Ale on tak mocno mnie trzymał i całował że wpadliśmy z wielkim chukiem na ściane. Oddychał nie miarowo wiedziałam że zaraz wpakuję się z nim do łóżka. Udało mi się, uciekłam od niego.

-ken czekaj * powiedziałam widząc jak patrzy na mnie namietnie. * Ja ja,muszę wracac do Brazyli przepraszam * powiedziałam lecąc po torbę i uciekając od niego. Wypychając go na dwór.

-Lil kochanie ja nic nie rozumiem

-Wytułacze Ci obiecuje czesc * powiedziałam a on znów złożył pocałunek na moich ustach.  Lecąc samolotem zastanawiałam się nad swoim podejściem. Podejście Kastiela zabawka na chwile. Nie zakocham się nie skrzywdzę siebie będę szczęśliwa i będę miała to czego chce. Faceta, i to każdego. Uśmiechnełam się na samą myśl.

Kiedy wróciłam sama do domu byłam w szoku. W mojej łazience dokładnie, w mojej wisiały męskie bokserki, i stanik ciotki. Bałam się wejść do jej pokoju ale usłyszałam po chwili glos..


-AAAAA TAK TAK MOCNIEJ!!! *weszłam do swojego pokoju przerażona po czym założyłam na uszy słuchawki i puściłam na głos muzyki. Pisałam do dziewczyn i chłopaków na fb że już jestem i czy gdzieś w nocy idziemy. Jednak ani Iris ani Rosa nie dały znac Az do wieczora. Kiedy to postanowiłam już przebrana w pizame zejsci na dół do kuchni i zoribc sobie coś na kolacje. Do kuchni wpadł nagi meżczyzna.

 -OMG!! *krzkynełam * Nałóż coś bo Ci widac!!

-CO?, jak ?! *powiedział szukając poduszki i zakrywając nim swojego członka a pokazując tyłek.

-Jeszcze tył * powiedziałam patrzac na niego podszedł bliżej i wyciągnął dłoń puszczając swój goły tyłek. Mój bozeoni kochali się calutki dzień, albo ja nie słuchałam kiedy on wyszed.

-Jestem Tom *powiedziałam podajec mi dlóń.

 -Lili, Agata to moja ciocia *powiedziałam patrzac na niego * mam nadzieje że używacie jakieś antykoncepcji?, tabletki wkładki, gumki?*zaczełam wymieniac

 -Ma ci pokazac je czy jak?

 -Nie, boże, nie bądz taki dowcipny.* zakryłam dłońmi twarz ten koleś nie był normalny. Przyszła ciotka

 -Ahm Lil *powiedziała przytulając mnie na przywitanie *Kiedy przyjechałaś? *zapytała a jej ukochany Tom znikł z pokoju idąc na góre do jej pokoju.

 - Fajnego ma członka a dupe?, ino klepac* Powiedziałam spoglodajac jak wychodzi *Przyjechałam tak miedzy AAAA TAK TAK MOCNIEJ !!! , a czesc jestem Tom *powiedziałam popijac herbater

-Ahm, jest boski prawda?>, spotykam się z nim dośc długo no i…

-I te twoje wyjazdy były?

-Miedzy innymi przez niego

 -Spokojnie, przecież zakładam nałuzniki i puszczam muzykę na full i nic nie słyszę.

-Ahm żebys wiedziała jak on dobiera mi się…

 -Ah ta o stop!*powiedziałam do niej a ona z szeroki uśmiechem na twarzy wzięła z zamrażalki lody i truskawki na połce.

-Dzisiaj powtórzył to 6 razy rozumiesz!! *powiedziała chichodzac samam do siebie. *A i pamiętaj jeśli i ty będziesz chciała uprawiac sex w tym domu błagam Cię gumki są na szafce. Mam zawsze zapas możesz je zabierac jak tylko będziesz potrzebowac. 

 - Dobrze, może za niedługo będe miała szanse. * Powiedziałam to specjalnie jednak ona nie zwróciłam żadnej uwagi.

 -Oj kochanie nie czekaj do ślubu bo najlepsze partie Ci zwieją!!! * A jednak słyszała

-Mamao!!, to znaczy ciociu!! ,powinas zakazac mi tak się zakochywawac i wprowadzac do twojego domu facetów.

-Wiesz sama straciłam dziewictwo wieku 16 lat. I wiesz co jest najlepsze z Tomem? *uśmiechnęła się do mnie. *potem oboje poszliśmy na studia i nie myśleliśmy o no wiesz

-Agato!! *zawołał a ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej

-Już idę !!

-Teraz to powinnas czekac na pierścionek zaręczynowy *powiedziała kiedy ktoś zadzwonił dzwonkiem do domu a ona uciekła na góre, pomachałam jak zdesperowana 40 latka. Kto to jest cholera dorosły. Otworzyłam drzwi ujrzałam wiekszą grupkę przyjaciół. W tej samej chwili usłyszałam głos na gorze.

-TOM!!!M, TAK TAK DOBRZE ROBISZ!! *Iris Rosalia i Kim były zakłopotane za to Lysander, Leo i Melani byli podnieceni.

-Jeju jak tam bardzo chcecie to zapraszam na góre na darmowe porno!! *powiedziałam zamykając drzwi za nimi * Tylko dzisiaj Ciocia Agata i Tom *powiedziałam ubierając buty

-Zjemy pizze na miescie? *zapytała Iris.

-A może chcesz gumke Lysiu? i ty Leo mam zapas, ciotka mi oświadczyła że jeśli chce się jebacy to lepiej bym się zabezpieczała. Odkryłam w moim pokoju że mam pojemniczek pełen tego dziadostwa *Iris i Rosa prychnęły ze śmiechu tamci dalej słuchali. A dziewczyny mnie do siebie przytuliły.

-Chodz, nie bedziesz tego słuchac *powiedziała Iris zabirajac mi torbe.

-Oni dzisiaj to powtórzyli 6 razy rozumiecie to? *powiedziałam zbierając klucze i zamykajac ich od środka

-Niezle są *powiedizal Leo zerkając na Rose.

 -A ja byłam na ciebie wściekła jednak udalo Ci się tym darmowym porno *zaśmiała się spoglodajac na mnie.




niedziela, 24 lipca 2016

Rozdział 18 Czasem są chwile, w których trzeba śmiechem zakryć łzy... (24.08.2016r)

ROZDZIAŁ 18



Perspektywa Lysandra


Lili nie zamierzała długo rozpatrzac po czymś z Kastielem. Śmiała się, chodziła spotykac się z nami. No i co weekend imprezowała. Zaczeła robic co jej się podoba w tym dobrym jak i złym znaczeniu. Cieżko było ją od piątku do poniedziałku trzymac w porządku  dziennym to znaczy trzeźwą. Wolała iśc pic i bawi się z jakimiś typami. Przez którego nie raz już oberwaliśmy z Leo. Nie przejmowała się tym faktem,  nagle z spokojnej dziewczyny stała się kimś..?Nie potrafie nawet
 opisac co się z nią dzieję. Tej nocy kiedy oberwałem w oko spała u mnie, siedziałem przed jej lóżku z miednicą i recznikiem czekając na coś w rodzaju zwrotu. . Spoglodałem na nią znudzony tym wszystkim. Czemu ten skurwiel tak musiał jej sie spodobac. Dlaczego sie w nim zakochała?. Gdyby nie on była by normalna. Chociaż, jaka by była gdyby nie była zakochana w nim?. Dawał jej dobre i złe strony że tak sie wyraże nigdy nie powiem również czy lepiej było jak ją łudził czy teraz jak jest załamana a udaje że jest super. Ockneła się spojrzała na mnie a potem na miednice i ręcznik..





 -A niedlugo zacznie się szkoła sądze że  zaczniesz…* zaczełem

- Zacznę od nowa?, wiesz co to jest żałosne, pozwoliłam mojemu biednemu sercu się zakochac i w kim ? W największym buntowniku w szkole. Jak mogłam być tak głupia.

-Głupia to jesteś teraz

-Dlaczego?

 -Opijasz smutek po nim, powinnaś życ bawic się a nie pic.

-Trudno jakoś przeżyje.

-Jeszcze 2 miesiące wstecz miałaś złamane żebra.

-No i co w związku z nimi? *zapytała po czym zaczeła wymiotowac, spoglądałem na nią, Nie byłem wkurwiony na nią tylko na niego. Zostawił ją sama. Powiedział że zakochal się wielce w innej, jej nigdy nie dawał szanse mimo że mocno się w nim zakochała. Powiedział jej ,,Bzykam inna a ty sobie radz ‘’ tak sobie radzi że  pochłania alkohol nie litrami tylko całymi wiadrami. Miałem nadzieje że się opamięta za miesiąc szkoła i masa nauki.



Perspektywa Lili.


Popołudniu wróciłam do domu, pustego zimnego domu. Ciotka Agata miała wrócic nastepnego dnia wiec wypadało by wytrzeźwieć Zamknełam drzwi na zamki. Po czym poszłam na góre się wykompac. Siedziałam dośc długo w wannie. Zauważyłam że Rosa do mnie dzwoniła. Po godzinie jednak musiała zrezygnowac z wanny bo ktoś trzaskał po moich drzwiach. Wyszłam z wanny założyłam ręcznik po czym zbiegłam na doł. Otworzyłam drzwi i ujrzałem wkurzona Viole, Rozalie i Iris.

 -Co jest? * zapytałam spoglodając to na ruda dziewczynę to na białowłosa., to na fioletowe kreciołki Violi.To ona całowała się z Kastielem kiedy go pierwszy raz zobaczyłam.

`-Nie łaska odebrac telefon 50 połaczeń ani jedeno!

 -Kompałam się! * wybuchłam, te sprawdzanie czy pije ciągle mnie irytuje.

 -Przez godzine? *zapytała Iris wchodząc do mieszkania. Zamknełam drzwi na klucz po czym w końcu odpwiedziałam

-Tak przecież widzicie że jestem golutka w samym reczniku ..? * obie spojrzały raz jeszcze na mnie

-No to ubieraj piżame, robimy sobie After party *powiedziała Violetta wyciągając za pleców jakąś gre .Poszłam posłusznie na góre ubrałam się, a kiedy byłam na dole zobaczyłam gotowy stól. Piciem, oreżada cola itp., i jedzenie popcorn, frydki, chrupki, ciastczka, paluszki.

-Sądzicie że w 4 zjemy to? * powiedziałam siadając wygodnie na kanapie

 -Alez oczywiście. * odpowiedziała Iris uśmiechajac sie i rzucając chipsy w moją stronę.

 -Najpierw właczamy film* Odpowiedziała groźnie Viola

 -A co zamierzamy oglodac? * zapytałam o chyba tylko ja nie wiedziałam co to za maraton. Rosa rzuciła
we mnie jakimś pudełkiem. Przyjrzałam mu się. *O nie!, Jaja sobie ze mnie robisz?!, od miesiąca jestem wolna, moje serce krwawi a ty taki film chcesz oglodac

 -Oczywiście chce Ci pokazac ze prawdziwa miłosci istnieje * odpowiedziała zaczerwioniona moja ruda przyjaciółka.

 -Tak w filmie, w  którym główny ukochany umiera fakt miłości że ja pierdole * Iris spojrzała na mnie spodł łba, no dobra przesadziłam.

 -Poświece się dla niej!! * Odszczekała ruda

-A nie pomyślałaś że gdyby ruszyła dupe ta cała Rose to on też był żył?,no i byłby happy end.  Mogła go przeciez trzymac za ręke leżac obok niego na drzwich! . Ale nie ona musiała zajac całe drzwi mierzące 2 metry na pół. Ale co tam *dziewczyny spojrzały na mnie po czym zaczeły się chichrac. Zaczełysmy wspólnie oglodac film Titanic. Film trwajacy 4 godziny. Przecież umrę szybciej...

Prawda była bolesna Jake jak i Rosa zakochali sie w sobie z  WZAJEMNOŚCIA . On był w statnie zrobic dla niej wszystko. Wszystko. Po płakałam się, szybko otarłam łzy żeby dziewczyny tego nie widziały. Jednak spojrzałam na nie ukratkiem a one co?. Wszystkie spały. Przykryłam je kocami podłożyłam poduszki a sama położyłam się na podłodze no i zasnełam.

Nastepnego dnia kiedy pożegnałam przyjaciółki, ubrałam się w dres i chodziłam po mieszkaniu. Ciocia zostawiła mi numer Tel w razie czego a ja miałam calutki miesiąc zostac sama bez opieki. Postanowiłam że ostatni miesiąc wakacji spędze w domu rodzinnym. W którym tak dawno mnie nie było. Otworzyłam szafe zabrałam swoje rzeczy. Sprawdziłam ile mam oszczędności dzięki chojności cioci. Która co miesiąc wrzucała na moje konto 1000$. Czyli na nasze około 4500 zł. Z taką kwotą mogłam bez problemu leciec do domu i jeszcze życ!. I to nie na slodyczach.. Ucieszyłam się z takiej możliwości. Zadzwoniłam wiec do niej nie odebrała dlatego zostawiłam wiadomości.
 ,,Cioci, jade na miesiąc do Polski ‘’ Powiedziałam po czym się rozłączyłam. Zadzwoniłam po taxi. Chciałam jechac do domu czy to jakiś grzech?. Chciałam zamknąc drzwi domu kiedy ujrzała w nich Lysandera. Wpuściłam go do domu staneliśmy naprzeciwko siebie.


-Hej?

-No czesc sprawdzam czy żyjesz *powiedział wpatrując się w mój bagaż

-On ci kazał ..?*powiedziałam podajac torbe kolesiowi od Taxi. Jego milczenie znaczyło dla mnie tak.

 -Wiesz co?, powiedz mu że nie msi się tak starac, bo nic mi nie jest. Niech sobie nie żartuje. Niech zajmie się Su, Drebra, Melani tą laską z która ostatnio spał?, co mnie to ? Prawda *powiedziałam schodząc ze schodów i zlatując prawie z nich. Na szczeście Lys złapal mnie w pore. Wylodowałam w jego ramionach nie dobrze. *Nie dobrze nie dobrze, jeszcze wlatuje w ramiona jego kumpla.

-Spokojnie to nic nie znaczy.

-A pomyślałeś Lys gdybym Cie pocałowała?, gdyby ktos nas zobaczył

-Nie zrobiła byś tego po pierwsze Iris po drugie Kastiel

-Sadzis że….

-Nie jestes w stanie kogoś zniszczyc. *powiedział spoglodajac na mnie

-A może jestem?, a teraz wybacz ale wyjeżdżam

-Do kąd? *powiedział właściwie do moich pleców.

 -Do miejsca w którym powinnam być od dawna *nic już nie powiedział a ja wsiadłam do taxi i zarządłam by zawiózł mnie na lotniku. Tutaj w Brazyli można było czuc się jak pełnoletni, policji kompletnie nie widziałam, w parku byli narkomani i pijacy. Do klubów jedynie nie wpuszczali dzieci do 14 roku życia reszta bez problemu. A ja?, a ja miałam złamane serce i pleciłam bzdury. Nie pożegnalam się z przyjaciółmi, ale mam nadzieje że mi wybaczą. Przecież wiedzą ile dla mnie znaczy bycie tutaj prawda/?. Że moje serce które się zrosło udalo się komuś zeszyc a tym kimś był Kastiel to on mnie uratowal a potem ukatrupił raz jeszcze. Nigdy mu tego nie wybacze. Zresztą i tak się już nigdy nie spotkamy nigdy. Podziekowałam pieknie panu że mnie zawiózł zapłaciłam po czym weszłam na lotnisko. Rozejrzałam się, za kilka lat prawdopodobnie Kastiel będzie pilotem i będzie on prowadził mój samolot do Polski. Jak już nie latają ze swoimi mistrzami. Zmartwiłam się tą myślał. Przecież jak mnie zobaczy prawdopodobnie mnie ukatrupi. Co z tego ze w samolocie będzie 99 innych ofiar prawda?. Jeśli chodzi o mnie, o jego zabawkę?. Boże ja byłam jego zabawka?, a gadam o nim jakbyśmy byli dobrze ze sobą 40 lat i znali się na zabuj. Kupiłam szybko bilet i przeszłam na strefe dla tych którzy zaraz wylecą. Czekałam aż wskazówki zegara pokaża 14. Była 13 dopiero… Więc zaczełam się zastanawiac nad moimi przyjaciółmi. Pierwszy Lysander chłopak o białych włosach kolorowych oczach, spokojny. Jest bardziej opanowany niż reszta tutaj chłopców. Jego styl ubierania Wiktoriański. Kto by pomyślał że na kogoś takiego trafię?. Jest w związku z Iris. Ma brata Leo który jest z Rosalią. Gra na gitarze i fortepianie, komponuje muzykę razem z Kastielem często bardzo często gubi wszystko. Iris dziewczyna która niewie czego chce od życia. Dziewczyna która boi się o swoją przyszłości. Zabawna super przyjaciółka. O rudych włosach…..

-Lot do Polski na lotnisko w Pyrzowicach proszeni są o wstawienie się przed bramką numer 4.…. *powiedziała kobieta która mnie tak jakby obudziła musiałam iśc. W końcu do domu pomyślałam szcześliwa.




Perspektywa Lysandra


Kiedy wstałem zamierzałem iśc do Lili.. Obiecałem to Kastielowi. Że przypilnuje ją kiedy powiedziała mu żegnaj. Zdradził ją ale z tego co widziałem go na Skape żałował każdego dnia. Nie wyglądał już jak on. Oczy podkreżone, może aż tyle miał nauki?, próbowałem sobie to wytłumaczyc. Jednak to ja jako jedyny stałem w jego obronie i starałem się przekonywac żeby nie rzucał szkoły swoich marzeń bo własnie teraz była możliwości że to oni wybierą z pośród tysięcy ochotników tylko 250 osób które po szkole średniej i napisaniu wszystkich sum (przynajmniej 10 przedmiotów )w Lipcu na przynajmniej 300 punktów czyli około 600 % dostaniu się na studia i dołuczaniu się do zawodu. A to było jego marzenie ciągle mu to tłumaczyłem. Dodatkowo wkurzałem go tym że mowiłem że Lili znalazła sobie innego gościa nie przejmuje się związkiem z nim.  Znienawidził ją mimo wszystko.  Jak na niego to dziwne ale… I wtedy zobaczyłem taxi koło domu Lili. Podbiegłem do schodów i już miałem dzwonic do drzwi kiedy one się otworzyły.

-Hej? *zapytała nie co zdziwiona, wczoraj nie imprezowała siedziała z dziewczynami, a my przychodziliśmy do niej sprawdzac ją jak byłam pół przytomna przez alkohol.

-No czesc sprawdzam czy żyjesz *powiedziałem patrzac na nią.

-On ci kazał.>? *Powiedziała dajac kolesiowi swoją torbę podróżna. Nagle zrozumiałem dlaczego on  tak sie przejał jej losem po tym jak sie nią zabawil.  Nie była ani rozpieszczona jak Su, nie była kimś kto uwielbiał być w centrum uwagi jak Amber. Nie przemoczała się jak Melani. Nie widziała problemu w bluzie koloru fioletu i zielonych spodniach za co z pewnościa zabiła by ją Rosa. Nie była wpatrzona w ksiązki jak nie raz Iris. Nie była wredna arogacka jak Debra. Była kimś delikatnym , kimś kto wiele w życiu przeszedł i próbuje się pozbierac. Dlatego wydała się ideałem dla niego.

-Wiesz co?, powiedz mu że nie musi się starac, bo nic mi nie jest. Niech sobie nie żartuje. Niech zajmie się Su, Drebra, Melani tą laską z która ostatnio spal?, co mnie to ? Prawda *Powiedziała to dośc pewna siebie po czym mineła mnie schodząc ze schodów poślizgnęła się a ja biegnac złapałem ja w locie. No i jeszcze jej oczy kolroru teraz gorzkiej czekolady. Duże wielkie piekne oczy, wpatrujące się we mnie. *Nie dobrze nie dobrze, jeszcze wlatuje w ramiona jego kumpla.

-Spokojnie to nic nie znaczy.

-A pomyślałeś Lys gdybym Cie pocałowała?, gdyby ktos nas zobaczył *co ona gada?

-Nie zrobiła byś tego po pierwsze Iris po drugie Kastiel

-Sadzis że….

-Nie jestes w stanie kogoś zniszczyc. *powidziałałem jednak modląc się by przyznała migrację.

-A może jestem?, a teraz wybacz ale wyjeżdżam

-Do kąd? *powiedziałem kiedy już była zwrócona do mnie plecami.

-Do miejsca wktorym powinnam być od dawna *Nie powiedziałem już nic. Nie miałem pojecia co to za miejsce. Zadzwoniłem do dziewczyn po czym sam zamówiłem Taxi. Iris mieszkała nieco daleko od domu Lili jakieś 7 km dalej. W samochodzie myślałem co teraz. Pojechała sama czy da sobie rade kiedy nie będzie

nikogo z nas? Iris już na mnie czekała  musnąłem jej usta na przywitanie, odwzajemniła  je. Jej usta mógbym całowac ciągle słowo daje są zajebiste. Po czym tradycyjnie się do siebie przytuliliśmy. Nie co zdziwiona po czym mnie do siebie przytuliła.

*Kastiel do mnie się odezwał * odpowiedziała

-I co?

-Nie odebrałam, czy ty Lysiu utrzymujesz z tym zdrajcą kontakt?

 -Tak, ale wierze mu że to był tylko… * zaczełem wiedziałem że to tylko pogorszy mi relacje z Iris.

 -Jeden numerek tak? *powiedziała głośnie wkurzona Iris, *Kochanie, Lili była dla niego zabawką nic nie znacząca rozumiesz? 

 -Jestem nadal w przekonaniu że to nie prawda, wiele dla niego znaczyła

-Ah tak?, i co z tego?, przyleciałał ją przeprosic walczyc o nia?

-Nie

 -Coś robi by mu wybaczyła..?

-Nie

 -No właśnie wiec ja nie chce mieć nic wspolnego z kimś kto ją zranił. *powiedziała kończac nasza kłótnie spojrzałem na nia i położyłem dłonie na jej twarz.

-Kocie, on chce wracac tutaj, rozmawiałem z nim potrzymuje go w kewsti że Lili  ma innego nie przejęła się ich dziwną reakcja. . Nie powiedziałem że cierpi bo by przyjechał. Kazałem mu siedziec i uczyc się.

 -i co?, posłuchał cie? * zapytała jakby zachipnotyzowana.

 -Tak, ale dzień w dzień chce wiedziec co z nia.

 -Wiec jak zadzwoni na skaype albo na Tel mam powiedziec że jest z innym?, że jest szcześliwa? * zapytała

 -Tak * odpowiedziałem nie co zawiedzony. Chciałbym by buntownik jednak wrócił nie ze wzgledu na Lili ze wzgledu na drużynę i zespół.

 -Ale to tego buntownika zrujnuje  * odpowiedziala nagle. Mimo że nie cierpiała go za Lil martwiła się o niego.

-nie mów że ci na nim zależy? *powiedziałem otwierając drzwi do domu i wpuszczając ją do środka. *o to chodzi, kiedy zrozumie że ona go też traktowala jak zabawke odpuści.

-Chcesz żeby oboje cierpieli? * powiedziała nagle.

-A jest jakies inne wyjście?, jak prosisz ją o zapomnienie pije , jak jego prosisz by się uczył nie śpi po całych nocach myśląc z kim jest i dlaczego za nim nie tęskni.

 -Wiec oni nigdy nie będąc ze soba>? * powiedziała nagle.

-rozumiem że mi pomozesz * zapytałem a ona kiwneła głową aż w końcu sie odezwała.

 -pomogę, jeśli stwierdzi że chce wracac kiedyś tam nie pozwolimy mu zbliżać się do blondynki.

-Zgoda *powiedziała tulac się do mnie. Nasz plan był okrutny jednak wiedzieliśmy co dzieje się z tą dwójka
gdy są za blisko siebie.




sobota, 9 lipca 2016

Rozdział 17 Skoro i tak skończę w piekle, to mogę po drodze zaszaleć (09.07.2016)




Perspektywa Kastiela



Dwa tygodnie wcześniej 

Kochałem się właśnie z nowo poznaną dziewczyna. Bardzo mądrą utalentowaną dziewczyną. Chociaż nie pamiętam jak miała na imię. Miałem ją rozpracowac kiedy nagle zdałem sobie z czegoś sprawe....

-Co już? * zapytała piękna brunetka patrząc z nie zaciekawą miną.

-Nie… nie * powiedziałem wracając do niej i całując ją w usta. Całowaliśmy się chwilie kiedy znów oderwałem się od niej.







-Może ja rozpocze? * schyliła się w dół. Kiedy nie spodziewanie podniosłem się. Klekła a ja
 przygarnąłem ją do siebie. Pocałowałem ją raz jeszcze.  Pocałunek wcale nie był ani lepszy ani gorszy od poprzedniego. Nigdy nie przejmowałem się tym że nie czułem nic do zabawki. Nie to nie możliwe pomyślałem znów zachładnie całując piękn brunetkę Zoey tak miała na imię teraz pamietam. Poznaliśmy się na imprezie. Kiedy szalałem z udanego egzaminu. Pierwszego jeszcze czekało mnie... Ale nie nie o tym myśle. Ona nie jest tą która chce całowac w tej chwili w usta.



-Nie to nie możliwe * powiedziałem to samo co wcześniej w myślach...  I w tej samej chwili Lili wtargnęła do moją świadomości.

* Wspomnienie  *

-Witam * uśmiechnąłem się do niej szeroko, ona w tym czasie naciskała już pedał gazu. Samochodem do mycia podłóg na hali.

-No hej! * powiedziała spoglądając na to jak to działa.

-Może pomoc.>? * zaoferowałem wiedząc że nie będzie jej chciała.

-Nie dzięki pomóż starszej koleżance, chyba w jęzku jest najgorsza * powiedziała to a ja usmiechnełem się jeszcze bardziej.

-Ha!, zazdrosna * spojrzała na mnie jak na imbecyla słowo daje niezła z niej sztuka.

-Ależ nie, szkoda mi tej dziewczyny * weschneła zapalając silnik, wyłączyłem go od razu przybliżając się do niej, jeśli teraz by się obróciła pocałowali byśmy się.

-Dlaczego Ci jej szkoda?

-Trafic na takiego kobieciaża jak ty, masakra * powiedziała śmiejąc się.

-Może jestem kobieciarzem ale chociaż mam kogoś!, nie to co ty stara Panna

-Może jestem starą panną ale ja przynajmniej nie ranie tych wszystkich biednych kobiet. * powiedziała to a ja się wkurzyłem wyłączyłem jej silnik po czym wyciągnąłem ją siła z tej maszyny do czyszczenia parkietu.


-Puszczaj gnoju! , boli! Puszczaj! * powiedziała, nie mal krzyczała a ja jednak nie chciałem jej puści. Położyłem ją na przód maszyny.













-Słuchaj, jestem kobieciarzem bo tak mi pasuję odwal się odemnie, raz na zawsze. Nigdy nie zakocham się w  tobie!, nie próbuj swoich sztuczek. Nie jesteś tą z którą chce być.

-Nie jestem w tobie zakochana! to raz, ,a dwa  nie robię nic byś się we mnie zakochał.Czyżby było coś nie tak z twoją świadomościa?.  

-Mam nadzieje * powiedziałem to puszczając ją, ona ruszyła w pościg za mnie, chwyciła mnie za ramie bym się obrócił.

-odwal się , jesteś... jestes po prostu!!!.... *Szukała słów na wyrażenie jaki jestem.

-No kim jestem * Obróciłem sie w jej stronę spojrzałem na jej duże ciemne oczy.

-Frajerem Su to fajna dziewczyna a ty ja tracisz z dnia na dzień.....




Perspektywa Lili   (Obecnie gdzieś w Brazyli )


Obudziałam się cała spocona. Ogarnełam włosy do tyłu. Spojrzałam na zegarek 10. Kurwa spałam tylko godzine. Z  plaży pojechaliśmy do klubu uciekliśmy po 7, potem jeszcze Rosa zapraszała nas do siebie na kawe i na otrzeźwienie. A po 9 była w domu. Ale jak mogłam mieć taki koszmar jaki cudem. Masakra chwyciłam się za głowe. Otworzyłam laptopa. Dzisiaj mieliśmy spac w namiotach. Sprawdziłam poczty na email nic nie było, nikt się nie interesowal tym jak skończyła Videl Scruut. Żadnej wiadomości usiadlam na parapecie. Wtedy mój Tel zaczał dzwonic.

-Halo?

-No hej kocie, jak tam boli głowa? * ufff to tylko Rosa

-Nie, jest nawet spoko, a co u ciebie?, jak reszta?>?

-A dobrze dobrze, o 12 wpadniemy do ciebie by zabrac cie na biwak. ok.?

-Jasne

-Mam coś wziąści specjalnego?

-MA COŚ WZIAŚCI!!! *Krzykneła do reszty.

-Flaszke *powiedział ktoś a ja zaczełam się śmiac.

-No dobra wezme to do 12.

-No pa buziaczki *powiedziała rozłączając się..Spojrzałam na zegarek 10:10 jak szybko mija czas. Poleciałam do łazienki razem z ubraniem i kosmetykami. Musiałam jakos się prezentowac. Wziełam długą relaksująca się kompiel. Po cudownej relaksującej kompieli zjadłam coś i ubrałam się w końcu w kostium dwu częściowy i sukienke. Spojrzałam na lustro.Uśmiechbnełam się do swojego odbicia wyglądałam jakby to powiedziec bosko. Wtedy zadzwonił dzwonek. Spojrzałam na zegarek prawie 12. Otworzyłam drzwi uśmiechając się, zrzędła mi mina kiedy zobaczyłam Nataniela i Lysadra. Spojrzałam pytająco na Lysa.

-Co wy tu robicie? *czy nie tak zapytałam w śnie

-Jak to co witaj księżniczko zabieramy Cie na plaże

-On też jedze? *zapytałam wskazując na Natnaiela.

-Tak, jade, przeszkadza to wszystko wiedzącej lili,…?

-Tak i to bardzo *powiedziałam zakładając dłoń na dłoń.

-Boisz się że Kastiel się dowie, że kochasz mnie? *zaśmiał się.

-Lys siedze z przodu *powiedziałam zabierając torbe i zamykając drzwi od domu. Tak własnie zaczoł się mój koszmar. Napisałam w ściekłości ese do Rosy ,, Przysłałaś do mnie Natnaiela? ‘’ Ale nie odpisała jechaliśmy w spokoju, okazło się ze reszta już siedzi sobie na plaży Kiedy weszła w towarzystwie dócxh kolesi spojrzeli na mnie wszyscy. Byłe tutaj również Su która od razu podeszła do mnie wściekła.

-Najpierw Kastiel a teraz co zabawiasz się z innymi ? *powiedziała, a ja pomyślałam o nie teraz ktoś oberwie.

-ZAMKNIJ SIĘ SUKO!! *Powiedziałam już w stanie nerwicy, najpierw zły sen, kac a teraz ta żmija.  *Będę przyjeżdżać z kim chce~!, to mój problem nie twój a ty może byś nie wtykała mordy tak gdzie nie trzeba!, wiesz mówią że lepiej mieć wielka dupe niż gębe ale u ciebie to się nie sprawdza bo i to i to masz szerokie *wydarłam się, ona pobiegła płakac a do mnie podbiegła Rosa.

-Czy ja tez oberwe? *powiedziała całując mnie w policzek.

-Masz 5 sekund by mi wytłumaczyc dlaczego on po mnie przyjechał.

-Zgoda *powiedziała ciągnac mnie na swój koc *Nat stwierdził że pojedzie po ciebie dlatego ja powiedziałam że Lys może jechac pomoc bo masz cieżkie torby. A chodziło o to by Cie pilnowal. Rozmawiał wczoraj zx Kassem i obiecał mu że…

-Poczekaj, rozmawiał wczoraj z Kastielem?*zapytałam, upadłam na piasek do niego zadzwonił, skontaktował się z nim a ze mną. To za duży ból. Zabrałam flaszke wyjełam ją otwarłam i zaczełam pic z gwinta siedząc na piasku. Rosa próbowała mnie powstrzymywac. *Tylko spróbuj! *powiedziałam pijac dalej. W końcu usiadłam na piasku nie zwracając uwagi na nikogo, czy on kiedyś wyleci z mojej głowy..? . Zauważyłam biało włosego zmierzającego w moja strone *Zamierzałeś mi powiedziec że Kastiel chce wiedziec co u mnie? * powiedziałam wkurzona. Nawet na plaży był w swoim całkowitym ubraniu. Czy jemu przy 35 stopniach nie jest gorąco?

-Nie, mogę usiąści? * powiedział wkazując piasek obok mnie.

-Jeśli chcesz * powiedziałam to mimo zażenowania. Usiadł obok mnie.

-Myśle że źle się zachowałem nie mówiąc Ci o tym. A Rosalia jak zawsze za dużo powiedziała.

-Tak bardzo głupio

-Ale chodzi o wiele spraw które mogą być dla ciebie straszne * spojrzałam po raz pierwszy na niego miną nie co ekscytacji i gniewu.

-Mów, mam brata który mi pomoze * Kiwnełam na połowe już flaszki.

-ok., chodzi o to miedzy innymi że Kastiel już nie wróci.

-Nawet do szkoły..?

-Nie, zamierza zostac tam na zawsze * powiedział patrząc na moja relakcje, byłam spokojna.

-Coś jeszcze?

-Tak, kastiel się…. Ma dziewczynę * Spojrzał znów na mnie Kastiel się... ta przerwa świadczyła tylko o jednym pieprzył się...

-Cudownie. * Powiedziałam pijąc alkohol na złagodzenie bólu.

-Przespał się z nią. * Powiedział jeszcze raz jakbym nie rozumiałam

-Masz wiecej cudownych wiadomości?

-Widze nie rusza Cię to * powiedział patrzac na mnie. Ja w tej chwili napiłam się łyka cudownego alkoholu.

-Wiesz co musze zadzownic gdzies. Pogadamy później * powiedziałam po czym wstałam i oddaliłam się od brzegu i od niego. Wyciagnełam tel. Zadzwoniłam do kogoś, do jedynej osoby od której chciałam to wszystko usłyszec.




Ooh... Oooh...

Ujrzałam rzeczy, których nigdy nie znałam,
Dostrzegłam barwę w moim życiu.
I tak piękny widok,
Gdzie byliśmy przez ten cały czas?

Czy nie chcesz być tu, gdzie jesteś? (Kiedy ja jestem teraz z tobą)
Czy nie chcesz czuć, że nie ma gdzie spaść? (Ja spadam)




-Czesc * powiedział wiedząc że to ja jestem po drugiej stronie.

-Czesc * powiedziałam zimnym tonem.

-Powiedz mi tylko jedno... 

-Tak, przespałem się z nią. * powiedział zrezygnowany. Przyznał sie.

-Nie, o to mi chodziło..... <Puaza> ...Zakochałeś się? 

-Sądze że tak * powiedział nie pewnym tonem

-To miedzy innymi dlatego nie wrócisz?

-Tak. * wiedziałam że odpowiada szczerze.

-Cudownie * wydusiłam z siebie

-Lili, ale ja ja nie chciałem Cie zranic. Wiem, wiem że jestem gnojkiem że ranie, ale Ciebie nie chciałem zranic. Naprawde zależy mi na Tobie.

-Ale zakochałeś się a nasza przyjaźń nigdy by nie przetrwała ze względu na to co do Ciebie czuję.

-Przepraszam że….

-Że nie odzajemniasz tego?, że zraniłeś, że nie  dowiedziałam się tego od Ciebie?

-Tak, bo wiedziałem.... *Nie pozwoliłam mu do konczyc wiedziałam że za chwile nasza rozmowa przetoczy się w potok słów których oboje nie chcemy powiedziec.

-Że mi nie wybaczysz * Dlatego to powiedziałam *Masz rację Kastiel ja Cię chyba Kocham, a ty nigdy nie poczujesz tego do mnie. Mam nadzieję że ona będzie miała więcej szczęścia odemnie. Żegnaj * powiedziałam po czym rozłączyłam się.







Czy nie widzisz, że czekam?
Tuż pod drzwiami,
Nie ma nic do powiedzenia,
Nic, co nie zostało już wypowiedziane.

Patrząc jak mój świat roztrzaskuje się w kawałeczki
I rozsypuje po podłodze,
Szukam w środku
Szukam życia po tobie
Czy jesteś niepokonany?

Koło mnie leży walizka,
Wszystko, co teraz mam, zdaje się takie silne.

Czy nie chcesz być tu, gdzie jesteś? (Kiedy ja jestem teraz z tobą)
Czy nie chcesz czuć, że nie ma gdzie spaść? (Ja spadam)



https://www.youtube.com/watch?v=9t5aQRoCIpU



Wiatr wiał moje włosy we wszystkie strony ja jednak wiedziałam że robię dobrze. Uwolnienie się z tego chorego uczucia to było to czego potrzebowałam. Od dzisiaj jestem twarda nie ma tamtej słabej Lili. Usiadłam na piasku, spoglądałam w morze. Butelka wódki się skonczyła. Ale nie przejmowałam się tym faktem, jutro przynajmniej będę mieć mniejszego kaca. Usłyszałam kroki, no tak Lysiu próbuje się jakoś uratowac. Nagle poczułam coś na moich ramionach. Spojrzałam w góre.


spojrzałam na niego a potem napiłam się wódki nie zwracając na niego uwagi usiadł obok mnie, i przyniósł dwa piwa podał mi jedno napiłam się jak i on.





-Próbujesz odkupic swoje winy? *zapytałam zabierając mu moją wódkę.

-Ah… *powiedział tylko

-spokojnie, nie zamierzam płakac * uśmiechnęłam się do niego blado. * Nigdy nie należał do mnie, to tylko moja chora wyobraźnia. * zaśmiał się ja również.

-Wiedziałem że mądra z Ciebie dziewczyna.

-No wiadomo * zaśmialiśmy się znów razem. * Po za tym mam na głowie po prowadzenie dryuny do zwycięstwa czyż nie?*powiedziałam spoglodajac w niebo i morze *mam nadzieje że mi pomozesz Panie Kapitanie ? , chodz się zabawic * powiedziałam wstając i ruszając do innych.Podeszłam do jedynego wolnego kolesia Alexa wyciągnęła go do tańca wszyscy zrobili to samo.

-Wkurzona?

-Czy ja wiem * powiedziałam

-Uuuu *powiedział w odwiedzi krecąc mną

-ok. teraz rozumiem *uśmeichnełam się do niego Taczyliśmty kilka kawałków spoglodajac na siebie i pytając o ubrani szpilki i takie tam. Fajny koles pomyślałam.

-Oj gdybyś nie był gejem

-To co brałabyś się za mnie* zaśmiał się w odpowiedzi.

-Wiesz co wpadnij do mnie jutro, pomożesz mi z wywalenie moich rzeczy co/>/

-Jasne niew ma problemu oczywiście jak wstane *uśmiechnął się do mnie

-No tak wypiłam prawie cała flaszke, a nadal. Chce

-Masz straszny łeb

-Chyba mocno *zaśmiałam się poszliśmy po piwo i usieliśmy nie daleko ogniska dalej rozmawiając o ciuchach i o przyszłości.