Archiwum bloga

niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 3 Potraktuj mnie jako trudną zagadkę (31.01.2016)


Musze sobie poradzic muszę poradzic, poradzę sobie. Weszłam znów do szkoły. Tym razem zapukałam do pokoju gospodarza.

-Proszę *usłyszałam weszam od razu. *O to ty, przepraszam za tanto przed chwilą w tej szkole nie zdarzają się takie rzeczy oj nie. *uśmiechnał się przepraszająco *Jestem Nataniel główny gospodarz, masz papierki? *podałam mu bez słowa, poszedł do swojego biurka poprawił je wypisał coś do komputera po czym dał mi dwie kartki i kluczyk. *To numer twoje szafki to plan lekcji, o teraz za 20 minut zacznie się swoja matka.Spotkamy się jesteśmy w tej samej klasie. Mamy lekcjie w 210 sali. Zaprowadzic Cie?

-Nie dziękuje *powiedziałam po czym wziełam swoją teczkę i zniknęłam mu z oczu. 201 gdzie jest ta sala?. Zaczełam się rozglodac po korytarzu.


-Słowo daje zaginiona na korytarzu *Odwróciłam się tym razem podbiegła tancznym krokiem do mnie jasnowłosa dziewczyna. Śliczna jasnowłosa.

http://data.whicdn.com/images/50747931/rosa_by_marianvlg-d5n6c17_large.png

 -E….? *powiedziałam nie wiedząc co powiedziec, jestem w tej szkole około 30minut i już nie wiem co mówic i robic.

-Oj mogli Cię przysłac od razu do mnie, cholera musze pogadac o tym z Natanielowi *uśmiechnęła się *Jestem Rosalia * Wyciągneła do mnie dłoń. Spojrzałam na nią.

 -Lili, Lili Scruut * powiedziałam pewniej podając jej swoją dłoń. Ucisnełyśmy je.

-Gdzie cie przydzielił? *pokazał jej mój plan *O chodzimy razem dla klasy. Więc zaczniemy od matmy w tym półroczu.*Uśmiechnełam się do niej, byłam jej wdzieczna za to że jest gadułą, odrazu znaleziliśmy wspólny jezyk i zaczęłyśmy rozmawiac. Jednak kiedy weszłam do klasy zobaczyłam że siedzi z jakąs rudą dziewczyna. Zawiodłam się myślałam że razem będziemy siedziec.Przedstawiłam się matematyce. No i reszcie klasy jak oni mnie. Zapamiętałam prawie cała klase : Iris, Violetta, Armin, Alex, Su, Kastiel który spojrzał na mnie.


 właściwie gapił się ciągle na mnie. Nie ładnie, tak pomyślałam.  Liv, Charlotte, Amber, Rosalia, Lysander,Peggy, Klementyna, Nataniel, Melani… I tyle co zapamiętałam ich.

-Masz wolne miejscu obok Kastiela *powoli zmierzałam do ostatniej wolnej  ławki od okna gdzie siedział ten rudy chłopak. Usiadłam od storny wyjścia. Zerknełam na niego. Był przystojnym chłopakiem, wysokim co dostrzegłam kiedy odchodził z Su. Białowłosa spojrzała  na mnie wiec przestałam się patrzyc na mojego towarzysza i spojrzałam na ławke środkowo przedostatnią Rosalia coś malowała


-Taka wesoła to ja nie jestem *zagadnęłam do niej, ona spojrzała mnie i się uśmiechnęła.Po czym otworzyłam zeszyt i spoglądałam tylko w niego. Książka już dawno była otworzona ale wolałam patrzec na zadanie na tablicy. Kastiel ciągle się na mnie patrzył. Jednak próbowałam nie zwarcac na to uwagi. Nie dało się gapienie się na kogoś przez cała lekcjie nie jest w porządku.

-Dlaczego się na mnie ciągle gapisz? *powiedziała cicho nie patrząc na niego tylko rozwiązując zadanie.

-Próbuje Cie rozgryźć

 -Rozgryźć, a co ja takiego zrobiłam ?

-Jesteś taka spokojna, taka cicha*Po raz pierwszy spojrzałam na niego mierzyliśmy się wzrokiem. Otworzyły się drzwi pani wyszła na momet. Wtedy Su wyszła ze swojej ławki i poszła do ławki Iris jak sądze. Pochyliła się wystawiajac tyłek.

-Su masz to zadnie? *powiedziała Rosa wołając ją.


Kastiel się już nie gapił na mnie tylko na nią. Ja cicho zachichrałam po czym zaczełam robic zadanie.

 -Wiec..? *powiedział nagle rudowłosy.

-Potraktuj mnie jak trudną zagadkę… *powiedziałam po czym wróciłam do swojego zadania. Jednak zauważyłam kontem oka że  Rosalia jak i  siedzący w ławce przednami takim jasnowłosy kolesie. Gapili sie na nas w końcu białowłosa  położyła  kawałek karteczki urwanej z zeszytu na książce Zerknełam na nią zaciekawiona tym.

,,Myślałaś nad jakimś kołkiem?, może siatkówka’’

Spojrzałam na kartkę a potem na nią, skąd ona cholera to wie!.Po chwili wróciła nauczycielka.A Su patrząc na Kastiela wróciła do swojej ławki..

-Masz ty Worgule jakieś talenty? *powiedział nagle Kastiel

-A co prowadzisz śledztwo w tej sprawie czy jak?

-Tak tylko pytam a i fajny portfel! *pomachal mi moim portfelem. Spojrzałam na mój portfel.

-Jak i kiedy go zdobyłes?

 -Byłaś zbyt zajęta tym co robi gospodarz z Melani by zauważyc że sobie go wziełem.

-Oddaj mi go! *powiedziałam nie co głośniej

-Ostatnia ławka ciszej! *upomniała nas pani.

-ddawaj mi portfel ty nie rozumiesz, jest tam coś dla mnie bardzo ważnego!!!!!

-Kasa

-Możesz sobie wziąśc. Oddaj portfel *powiedziałam również głośniej.

-Ostatnia ławka ostatni raz ostrzegam bo zostaniecie po lekcjach *Nie obchodzilo mnie to,  że nauczycielka była na nas wkurzona. Tam w portfelu było zdjecie moich rodziców. Moich rodziców dzieki czemu czułam się bezpieczniej.

-Ty jebany skuerwielu! *powiedziałam kopiąc go w noge.

 -Lili!,  do pani dyrektor natychmiast!!!, * Kastiel zaczał się śmiac. * Kastiel za nią już *wstaliśmy zostawiliśmy swoje rzeczy po czym wyszliśmy raze do Pani dyrektor.

 -Dzień dobry Pani ta dwójka nie potrafiła się zając lekcja.

-Dobrze, o Kastiel dawno Cie nie było.

-Teskniła Pani* uśmiechnał się do niej słodko, super, wychodz na to że nie jest dobrym chłopcem.

 -Co się stało..?

-Zabrał mi portfel.

-Czy to prawda?

-Nie, zgubiła go i zamierzałem jej oddac. *powiedzial oddajac mi go.

-Za kare zostajecie dłużej po lekcjach i myjecie hale! Na błysk teraz na lekcjie *powiedziała a my spojrzeliśmy na siebie po czym wyszliśmy. Zerknełam do portfela.Nie było pieniędzy, ale nie było również zdjęcia rodziców.

-Ktoś nie mówił Cie że nie ładnie jest wyzywac kogoś właściwie cudownego mnie! *powiedział uśmiechajac się i machając zdjęciem moich rodzicow.



-Oddaj mi zdjęcie błagam * W oczach staneły mi łzy. *Wes sobie kase, nawet mogę isc i wyjac pieniadzę nie są mi potrzebne ale to tak błagam!!! *powiedziałam łamiącym się głosem. On tylko się zaśmiał

-Wziołem to co już chciałem a o to kara, pamiętaj nie nazywaj mnie w życiu już JEBANYM SKUERIWLEM, Bo zrobię coś znacznie gorszego *Zobaczyłam  jak targa zdjecie, czułam jak każda cząstka mnie to przeżywa. Rozpłakałam się i upadłam na kolana zbierając każda malutką cześci zdjęcia. On tylko spojrzał na mnie *Ale jesteś żałosna * powiedział to i sobie poszedł a ja na dobre zaczełam płakac. Zbierając kawałki zdjęcia i starając się niczego nie stracic. Siedziałam tak na podłodze, spoglodajac na każde szczątki osobno. Płakałam tak do przerwy. Ktoś mnie przygarnął do siebie.

-Lili?! Co się stalo? *powiedziała przytulając mnie, ja jednak głośniej płakałam wiedziałam ze teraz widzą mnie wszyscy w rekach trzymałam szczątki zdjęcia i portfel nic nie wartościowy rupiec…Spojrzała na to co mam na rekach. *Kto to zrobil..?

-Ten te… *powiedziałam łkając *Kastiel, powiedział ze to za to co powiedziałam o nim. Ale on nie rozumie. Nie wiem co mu zrobiłam, dlaczego mnie tak nienawidzi. *powiedziałam patrzac na jasnowłosa dziewczynę.* Jestem sierota *powiedziałam o ona mi nie przerywała była pierwszą osobą której to mówie *Straciłam oboje rodziców poł roku temu. To to zdjecie było jedyną rzecza jaka miałam po nich. Nie było w dobrym stanie, bo nie raz już je przytulałam do siebie płakałam na nie. A teraz?, zobacz co mi zostało po nich?, dzięki temu zdjęciu nadal. Żyłam. *wstałam po czym pokazałam jej szczątki zdjęcia.    
http://pic.i-imgs.com/img/wp-content/uploads/1991/09/252462ffb3afc1c67514084163ec47be.jpg

-Chodz, mamy teraz przerwe pójdziemy na bazar tam na pewno jest fotograf zobaczy co da się z tym zrobic. *ożywiłam się od razu.

-Na…pra…wde?

-Ależ oczywiście a ja sobie z nim pogadam *wyszłyśmy ze szkoły ja nadal płakałam przez co robiłam wielka sensacje na cała szkołe.Wychodząc zobaczyłam czerwonowłosego w towarzyskiego tego kolesia co sie na lekcji na mnie patrzył.   Spusciłam głowe by moje długie kręcone wlosy w koncu się przydały i zasłoniły twarz. Szliśmy w kierunku bazaru. Rosa pokazała mi gdzie warto pracowac, gdzie pracuje jej chłopak Leo. Gdzie jest drogo i inne rzeczy. Ja jednak nadal. Trzymałam szczątki zdjęcia. Kiedy weszłyśmy do pania fotografa, trafiłyśmy na jego przerwe jednak przyjał nas.

-Dzień Dobry, chcielibyśmy się zapytac o to zdjecie *Powiedziala Rosa spoglodajac na pana.

-Nie da rady otworzyc zdjęcia które jest potargane.

-A nawet jeśli zakleje każdą dziure?

-Też nie, wybacz mi nie da rady *zaczełam głosno plakac znów. Nic już nie moglo mnie uspokoic. Zdjęcie dzieki którego się trzymało zostało rozwalone na zawsze.




Perspektywa Kastiela


-Masz wolne miejscu obok Kastiela *powoli zmierzała do mojej ławki. Siedziałem w ostatniej od strony okna. Widziałem że Su nie jest tym zadowolona jednak udałem że nie zwracam na nią żadnej uwagi. Usiadła a ja zerkałem na nią. Była nieco tajemniczą dziewczyną. Jak na pierwszy rzut oka, Malo mówiła .

-Taka wesoła to ja nie jestem *zagadnęła nagle do Roslai. Po czym otworzyła zeszyt i spoglądała tylko w niego zapisując to co jest na tablicy, ja jednak ciagle się na nią patrzyłem. Po ciagłym gapieniu się chyba ją wkurzyłem. Szepneła nie patrząc na mnie.

-Dlaczego się na mnie ciągle gapisz?

 -Próbuje Cie rozgryźć 

 -Rozgryźć ?, a co ja takiego zrobiłam ?

-Jesteś taka spokojna, taka cicha* Poraz pierwszy spojrzała na mnie mierzyliśmy się wzrokiem. Otworzyły się drzwi pani profesor wyszła. Wtedy Su wyszła ze swojej ławki i poszła do ławki Iris. Pochyliła się wystawiajac tyłek. Ładny tyłek miała było z co pechnac w nią...

-Su masz to zadnie? *powiedziała Rosa wołając ją.Usłyszałem że się zaśmiała wiec opamiętałem się.

. -Wiec..? *powiedziałem do niej…

-Potraktuj mnie jak trudną zagadkę… *powiedziała po czym wróciła do swojego zadania. Spojrzałem na zeszyt zadanie miałem już zrobione byłem dobry z matmy. Nagle podorzyła do niej karteczka.

,,Myślałaś nad jakimś kołkiem?, może siatkówka’’

Spojrzałem na nią, ona i siatkówka?, ledwo 160 ma w kapeluszu. A Su spoglądając na mnie wróciła do swojej ławki..

-Masz ty Worgule jakieś talenty? *wypaliłem nagle, gryząc się za język, a po co ja mam to wiedziec?

-A co prowadzisz śledztwo w tej sprawie czy jak?

-Tak tylko pytam a i fajny portfel! *pomachałem jej, jej portfelem. Spojrzała na swój portfel.

-Jak i kiedy go zdobyłes?

-Byłaś zbyt zajęta tym co robi gospodarz z melani by zauważyc że sobie go wziełem.

-Oddaj mi go! *powiedziała nie co głośniej

-Ostatnia ławka ciszej! *upomniała nas pani.

-ddawaj mi portfel ty nie rozumiesz, jest tam coś dla mnie bardzo waażnwgo

-Kasa..? *po tym co miałam w portfelu domyśliłem się że o to chodzi. Kasiasta jest.

-Możesz sobie wziąśc. Oddaj portfel *powiedziała również głośniej. Cholera te zdjecie?, kogoś tam. Uśmiechnełem się .

-Ostatnia ławka ostatni raz ostrzegam bo zostaniecie po lekcjach *.Kiedy nie widziała schowałem stare rozdarte już zdjęcie. Nic innego tam ciekawego nie było. A kase sobie wziełem.

-Ty jebany skuerwielu! *powiedziała kopiąc mnie w noge.Zabolało, skubana wiedziała gdzie zaboli. Pożałujesz tego pomyslałem

-Lili do pani dyrektor natychmiast!!*Zaczełem sie śmiac. * -Kastiel za nią już *wstaliśmy zostawiliśmy swoje rzeczy po czym wyszliśmy razem do Pani dyrektor.

-Dzien dobry Pani ta dwójka nie potrafiła się zając lekcja.

-Dobrze, o Kastiel dawno Cie nie było.

-Teskniła Pani* uśmiechnałem się do niej słodko, przecież przynajmniej raz na 2 dni byłem w jej gabinecie.

-Co się stało..?

-Zabrał mi portfel.

-Czy to prawda?

-Nie, zgubiła go i zamierzałem jej oddac. *powiedziałem oddajac jej portfel.

-Za kare zostajecie dłużej po lekcjach i myjecie hale! Na błysk teraz na lekcjie *powiedziała a my spojrzeliśmy na siebie po czym wyszliśmy. Zaczeła grzebac w portfelu.

-Ktoś nie mówił Cie że nie ładnie jest wyzywac kogoś właściwie cudownego mnie! *powiedziałem uśmiechajac się i machając zdjęciem.

-Oddaj mi zdjęcie błagam * W oczach saneły jej łzy, jednak taka litości na mnie nie działa. *Wes sobie kase, nawet mogę isc i wyjac pieniadze nie są mi potrzebne ale to tak błaagam! *powiedziałam łamiącym się głosem. Zaśmiałem się strasznie jej zależało na tym zdjęciu kogoś tam zakochanego i tańczącego.

-Wziołem to co już chciałem a o to kara, pamiętaj nie nazywaj mnie w życiu już JEBANYM SKUERIWLEM, Bo zrobię coś znacznie gorszego *Zaczełem targac na malutkie kawałki zdjecie. Ona podeszła do mnie bliżej rozpłakała się i upadła na kolana zbierając każda malutką cześci zdjęcia. Kiedy spojrzała na mnie z szerokim już uśmiechm i zadowolony z siebie powiedziałem. *Ale jesteś żałosna * Po czym sobie poszedłem zostawiając ją na ziemi. Wróciłem po plecak była przerwa zobaczyłem jak Rosa pakuje jej rzeczy do segregatora i wybiegła z klasy.

-Czemu nie wróciłeś z nowa? *zapytał mnie Lysander

-A wiesz dostała karę za to jak mnie nazwała a teraz teraz zbiera szczątki *powiedziałem uśmiechając się do niego. Wyszliśmy z sali i podorzaliśmyw stornę wyjścia. Musieliśmy jednak przejści obok Lili i Rosali.
…(…) Jestem sierota *powiedziała a mnie zatknalo. *Straciłam oboje rodziców poł roku temu. To... to zdjecie było jedyną rzecza jaka miałam po nich. Nie było w dobrym stanie, bo nie raz już je przytulałam do siebie płakałam na nie. A teraz?, zobacz co mi zostało po nich?, dzięki temu zdjęciu nadal. Żyłam. *Wstała po czym pokazała jej szczątki zdjęcia. My w tym czasie przeszliśmy i poszliśmy na dziedziniec. Wyszła trzymana w tali przez Rosalie ja paliłem spoglodajac na nia.

  -Ależ oczywiście a ja sobie z nim pogadam * Spojrzałem jak blondynka znika w towarzystwie Rosali. Wypuściłem dym.

-Ale zrobiłeś!, słyszałeś jest sierota straciła obu rodziców.

-A co mnie to interesuje?, zasłużyła sobie więc ..? *Poiwedziałem wypuszczając dym. Podbiegła do nas Su rozpromieniona.

-Słyszeliście?!, Nowa płakała!!, chyba ten dzień nie był jej najlepszym *zaśmiała się zerkając to na mnie to na Lysa…..



Niespodzianka!!!

W najbliżasz Niedzielę 07.02.2016 r będzię kolejny rozdział :D

niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział 2 Największą sztuką jest uśmiechać się zawsze i wszędzie...


ROZDZIAŁ 2

PIK PIK PIK PIK PIK….usłyszałam budzik, wygrzebałam się z koudry, po świętach jest tydzień wolnego. Do czerwca mam szkołe. Dzisiaj miałam ją rozpocząc. Rozejrzałam się po pokoju, istniał w nim niezły burder. Po czym wstałam i w piżamie powlotłam się na parapet usiadłam na nim spoglądając na ulicę. Piękna i spokojna ulica. Po lewej miałam park a za nim było liceum ,,Słodki Amoris ‘’ po drugiej stronie galeria, centrum handlowe, butiki itp.. Czyli coś nie dla mnie. Podrapałam się po głowie i zaczełam zastanawiac się jak mam się ubrac. W końcu wybrałam niebieską koszulkę z długim rękawkiem i jasne jenasy. Na to ciepły czarny płaszcz i długie niczym trapery buty. Zeszłam na dół. Rozejrzałam się. Zobaczyłam ciotkę w kuchni robiąca naleśniki . Usiadłam na swoim dotychczasowym miejscu i spojrzałam na nie naleśniki w kształcie serca?

-Podobają Ci się?, to tak na dobry początek *powiedziała coś podrzucając mi. Była to karta kredytowa. Dla mnie..?, zdziwłam się. *Tak Lili dla Ciebie zdecydowałam się Ci ją założyc. Jesteś kobietą, masz swoje potrzeby i zachcianki przecież mnie wiecznie nie będziesz prosić o kase a tak co miesiąc na karcie pojawiac się bedzię 1000$ myśle że jak na razie starczy Ci tyle. *uśmiechnęła się nakładając sobie dzemu na swój naleśnik. Nałożyłam również na swój. Po czym pomałowałam się i wyszłam. Dostałam od niej tyle kartke że prawie cały segregator zajmowały. Jakieś zgłoszenie, zgody na samodzielny powrót. Numeryn Tel itp.. Nie interesowało mnie ale jedna jedyna rzecz się przydała. Mapa. Widziałam innych uczniów zmierzających o do tej cukierkowej szkoły. Już z daleka wiedziałam że to będzie ta szkoła. Calutka na różowo pomalowana,  jaki i brama wejściowa. Rozejrzałam się po czym weszłam na dziedziniec, był doś duży. A dużo uczniów na nim przebywało także to było dziwne. Zobaczyłam jakaś dziewczynę biegnącą w moim kierunku…

-Sukratees, w skrucie Su, nowa prawda? *nie miałam śmiałości się odezwac. Nic niepowiedziałam ona za to nadawała…. *Ja szukam psa widziałaś go może? *Pokiwałam głowo pokazując że nie. Ona uśmiechnęła się i pobiegła w nieznanym mi kierunku. Ta szkoła jest dziwna, uczniowie biegają za psami?, coś tu nie gra. Zaczełam oddychac szybciej i wpuszczac i wypuszczac powietrze. Cholera pomyślałam, a jeśli mi też karzą psa szukac?, nie to nie możliwe nie możliwe. Zobaczyłam drzwi wejściowe, rozejrzałam się czy ktoś jeszcze nie widzi psa. Zmierzałam do tych drzwi aż usłyszałam coś…

-Psss….. *Rozejrzałam się jednak nic nie widziałam *Na górze *Spojrzałam tam, zobaczyłam siedzącego na drzewie kolesia.  Niebieskie włosy, długa grzywka. Styl ubierania luzacki. On spoglądał na mnie ja na niego. Nie ta szkoła coraz mniej mi się podoba. Zdecydownie, wole by Agata zapisała mnie do normalnego liceum a nie dla bogaczy. Wchodząc do szkoły i zostawiając tego kolesia na drzewie weszłam do szkoły. No i co?, w środku też była różowa. Zobaczyłam dwóch chłopaków którzy się bili, a reszta na nich patrzyła. Bali się widac to było, więc podbiegłam w ostatniej chwili kiedy rudy chłopak chciał uderzyc pięścia blondyna.

-PRZESTAŃCIE!!!* KRZYKNEŁAM Chwytajac za pięści rudego chłopca.

On spojrzał na mnie tak zmieszany jak blondyn. Ja puściłam jego dłoń i chwyciłam się za usta. Mój boże usłyszałam swój głos. Swój głos. Rudy zmieszany cała tą sytuacją opuścił ręce, zebrał tą co szukała nie tak dawno psa i wyszedł ze szkoły. Blondyn szybko się poprawił i uśmiechnał się do mnie. Ta szkoła jest dziwna.

-Dzień dobry jestem Nataniel nowa tak? *uśmiechnał się jeszcze szerzej. Ludzie którzy patrzyli jak oni obaj się biją teraz gdzieś znikli
*Rozumiem że masz coś dla mnie?

-Coś dla ciebie?, szukam pokoju Pani dyrektor *cieżko mi było słyszec swój glos, zapomniany przez pół roku. Wyciągnełam dłoń do niego *Lili Scruutt *powiedziałam *Gdzie znajdę Panią dyrektor.?

-Prosto i ostatnie drzwi od lewej strony

-Dzięki
*przesłał mi jeden ze swoich niby  uroczych uśmiechów a ja sobie poszłam. Ta szkoła jest dziwna, dziwna bardzo dziwna. Chłopcy się bili a nikt nie chciał im przeszkodzic. Jakaś laska szuka psa?, biegającego po szkole?, co jeszcze zobaczę w tej różowej szkole. W końcu znalazłam pokój Pani dyrektor zapukałam i weszłam.

-Dzień dobry

-Dzień dobry Lili Scruut
*uśmiechnęłam się blado.

-Miło że się zjawiłaś, masz wszystkie papiery?

-Tak
*wyjełam z segregatora swoje papierki i jej dałam. Zaczeła je przeglodac.

-Hmy wybitna w dziedzinie sportu, grałaś w drużynie siatkarskiej i korzykarskiej?, jedno i drugie ze sobą łączyłas?

-Tak


 -Do tego tańczysz, komponujesz i spiewasz. O i grasz. Masz jakieś swoje..?



-Kompozycje?,
tak  * powiedziałam nie co głośniej nie bojąc się już swojego głosu.

-Znkomicie Agata mi opowiadała o tobie,  uznałam że przyda nam się w szkole ktoś tak utalentowany. W szkole mamy drużyny i kółka. Zastanawiam co Cię bardziej interesuje kosz siatkówka. Bo kapitanem obu drużyn są inne dziewczyny i nie wiem do kogo Cie zawołac…. *powiedziala uśmiechając się *Wiem że musisz się przyzwyczaic nowa szkoła i w ogóle ale jednak mam nadzieje że znajdziesz dla siebie jakieś zajecie, korki, drużyne, śpiew czy co kol wiek. No a teraz idz w stronę wyjścia szkoły po prawej stornie są drzwi do gospodarza. Nataniela proszę Cie daj mu te papiery, reszte ja zabieram. On przydzieli Ci szafkę i klase. No i Witam  szkole ,,Słodki Amoris’’ * Wyszłam z jej gabinetu, wokół było masę ludzi pewnie mieli przerwe, cholera że tez musiałam wpaść na przerwie do tej szkoły. Zapukałam do drzwi pierwszych od prawej strony. Jak otworzyłam drzwi zobaczyłam na stole w pozycji rozkraczonej brunetkę a przed nią od góry tego całego gospodarza chyba?. chciałam zamknąć drzwi ale znów pojawił się ten rudziele.

-No nie w końcu wziałeś się za dziewczynę!!!, Melani naucz tego palanta jak się to robi *powiedział śmiejąc się, ja za to zmierzyłam go wzrokiem i trzasnełam drzwiami po czym wyszłam całkowicie z budynku. Nie ta szkoła jest nie normalna, nie normalna.Nie normalna kreciła głowa zmierzając już całkowicie do wyjścia. Ale powstrzymałam się usiadłam na murku i próbowałam się uspokic ,,MAM NA IMIE LILI . MOI RODZICE ZGINELI. PRZEZ 6 MIESIĘCY NIE POTRAFIŁAM NIC POWIEDZIEC. NIC NIEMÓWIŁAM DZISIAJ MOJE PIERWSZE SŁOWO TO ,,PRZESTNCIE’’ TERAZ PRZYŁAPAŁAM GŁOWNEGO GOSPODARZA NA’’

-Masz tak zawsze? *nie wiem nawet kiedy stał i opierał się o murek ten rudzielec.Spojrzał na mnie a ja na niego , przybliżyłam się i znów otworzyłam usta

-……………* ale nic nie powiedziałam zamnelam je i wychyliłam się bardziej do przodu dotego chłopak..

-Jesteś nie mową czy zatkała Cie ta scena w pokoju gospodarzy*powiedział nie spoglodajac nawet na mnie.


-Jeśli Cie zatkalo to nie, Natusiowi nie zdarza się to zawsze. Jestem Kastiel, powiedz mi tylko jedno nie mowo, dlaczego powstrzymałaś mnie od uderzenie jego?

-Uznałam że tak powinno być.

-O no proszę masz ładny głos nie nowa. Czy ty nie byłaś na sylwestrze?, pytałem o zapalniczkę. Spojrzałaś na mnie jak…


-Na kryminalistę


-Dokładnie. * powiedział spoglodajac na mnie.

-Kastiel nareszcie Cie znalazłam, załatwiłam to idziemy? *powiedziała ta laske od psa.

-Znalazłaś psa? *zapytałam a ona uśmiechnęła się ale raczej nie do mnie tyko do tego czerwowłosego. Jak mu było..?

-Tak idziemy, Nara niemowo *Wyciągnał fajkę i zaczał palic. Poszedł sobie razem z nia. Nie patrzyłam za nimi, zastanawiałam się tylko czy ten cały ,,gospodarz ‘’ zakończył swoją misje. Wstałam poprawiłam włosy i ruszyłam w kierunku szkoły..




poniedziałek, 11 stycznia 2016

UWAGA!!!



Kochani
Postanowiłam że przez swoją  węne twórczą będe 

wystawiac nowe rozdziały  co 2 tygodnie w niedzielę. 


Dobranoc do zobaczenia w niedzielę!! :*




niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział 1 W życiu nie ma GAME OVER, jest tylko NEXT LEVEL

Cześc kochani witam w nowym roku!!!
No to zaczynamy :D


Perspektywa Lili

           Spojrzałam przez okno samololotu. No pięknie pomyślałam minęło pół roku od pogrzebu rodziców. Dzisiaj sylwester. A po nim miałam pojawic się w nowej szkole. Otworzyłam swój pamiętnik po czym zaczełam w nim pisac. Po stracie rodziców aż do teraz nie odzywałam się nie miałam nic do powiedzenia. Była godzina 20, jednak ciocia nie zabrała mnie do domu tylko na sale bankietową. Włożyłam czarną sukienkę i upiełam włosy w kok. Ciocia włożyła piękną sukienkę i pofalowała włosy. W ręce trzymałam książkę ,, Akademia wampirów ‘’ oraz pamiętnik i długopis.

-Oddaj mi te książki *powiedziała podchodząc do mnie. Kilka razy zawróciłam w jedną i drugą strone. Wiec sobie poszła zostawiając mnie samą. Rozejrzałam się po sali. Zobaczyłam na scenie rudego chłopaka. A obok niego białowłosego. Bruneta i chłopca o niebieskiech zabójczych włosach. Rudy młodzieniec śpiewał.

Och, zapisane w gwiazdach
Miliony mil stąd
Wiadomość dla ogółu
Ooooch
Pory roku przychodzą i odchodzą
Ale ja się nigdy nie zmienię
I jestem na swojej drodze

Dalej...
Tak
Teraz słuchacie
Mówią, że nie słyszeli niczego takiego ostatnio
Dlatego grają moją piosenkę na tylu różnych płytach
Bo dostałem więcej batów niż dyscyplinowane dziecko
Kiedy mnie widzą, wszyscy: "bum! bum!"
Człowieku, jestem jak młody pistolet, całkowicie czarny Barrack
Płakałem, łzy płynęły nad zmasowanym atakiem
Tylko wykonuję uderzenia jakbym pracował z rakietą i pałką
Spójrz na mój kapelusz i płaszcz
Tak chole***e wściekły

Taki szczery
Przywracam grawitację
Zaadoptowany przez większość, chcę odzyskać moją rodzinę
Ludzie ciężko pracują tylko po to, aby ich wypłata była opodatkowana
Widzisz, jestem tylko pisarzem z getta jak Malory Blackman
Gdzie do diabła jest cały rozsądek, chol**a
Kiedyś byłem dzieciakiem, którym nikt się nie przejmował
Dlatego musisz krzyczeć, aż cię wysłuchają

Rudy młodzieniec i śliczną dziewczyna o Fioletowych włosach 
Uśmiechnełam się delikatnie słuchając tych słów. Podobało mi się to że jest konkretny w swoich słowach. Po skonczeniu piosenki podbiegła do niego jakaś dziewczyna o fioletowych włosach. Kiedy reszta klaskała on zeskoczył i pocałował ją w usta.Ludzie zaczeli klaskac a ja się uśmiechałam. Po czym zaszyłam się w cichym koncie otworzyłam pamiętnik i zaczełam.



,,Witaj pamiętniczku ‘’

Mineło pół roku od śmierci rodziców.
Kim jestem?, właściwie to nie wiem. Straciłam wszystko, a ciocia zakazałam mi kontaktów z moimi znajomymi, wiedząc kim naprawde oni są…. Nie wiem co mam do ciebie napisac bo szczerze mówiąc mi się nie chce pisac, a ni mówic. Spoglodam przez okno, przecież lece ! Nigdy nie latałam, wiec nie znałam tego uczucia. Czuję się wolna całkowicie wolna. Mimo tego że jakoś przeżyłam za pomocą mojej cioci pół roku. Dziś zabrała mnie znów do swojego domu. Tam miałam zostac do pełnoletniości. Czyli tam 21 lat. W Polsce 18. To jest najgorsze. Miałam iśc do najlepszego liceum bo ona sobie tak to wymyśliła. ……
Przeczytałam po czym napisałam ciąg dalszy....

Nazywam się Lily (Liliana ) Scruut, pół roku temu straciłam rodziców w wypadu samochodowym. Jestem sama na świecie. Wyglod drobna  blondynka o ciemnych wielkich oczach. Kiedyś wredna, arogacka nie bezpieczna teraz….

Przerwałam na moment moje pisanie. Spoglodając znów na tego chłopaka. Stałam się bardzo uczuciowa przez co dzien w dzień ciocia słyszała mój krzyk w nocy nawołujący rodziców by nie jechali. Stałam się słabiutka. Niewiem czy kiedykolwiek jeszcze dam radę zmierzyc się ze swoim przeznaczeniem. Mój niby kolega, przyjaciel a nawet ktoś bardzo bliski nie próbował się ze mną skontaktowac, przez co stałam się inna osoba. Spokojną, zmieszana i bojąca się wyjśc na świeże powietrze…Tak więc….

Zamknełam pamiętnik.Poczułam nagle potrzebe wyjścia na dwór i oddechu świeżego powietrza. Nie wiem nawet kiedy zjawił się obok mnie ten rudzielec.

-Masz może…? * powiedział jednak ja odwróciłam się i zmroziłam go swoim wzrokiem. *Dobra dobra nie ważne *powiedział zapalając fajkę. Ja wróciłam do gapienia się na niebo. On jednak się nie poddawał. *Nowa prawda? *spojrzałam znów na niego, nic nie odpowiedziałam w tej samej chwili wyszli Inni . Rozpoczeło się obliczanie.

-10,9,8,7,6,5.. *Znalazła mnie ciocia, przytulała uśmiechając się do mnie. Rudzielca już nie zauważyłam.

-4,3,2,1 NOWY ROK!!! *Zaczeliśmy składac sobie życzenia. Tuląc się do cioci zobaczyłam go jeszcze raz.





***********************************

-Lili..? . *Jechałyśmy taxi .Kiwnełam głową, nie byłam jeszcze gotowa coś powiedziec. Kiedy już piechotą doszłyśmy do jej domu, otworzyłam drzwi i zaczełam się rozglodac po domu. Wszędzie w nim było moich zdjęci, rodziców. Wziełam do reki jedno :
 zaczełam się przyglodac sobie. Wypad na sanki z mikołajem jedno z piękniejszych wspomnień. Prawie upuściłam to zdjęcie kiedy zobaczyłam rodziców....
 Tańczyli ktoś z nienacka zrobił im zdjęcie. Odwróciłam się i spojrzałam na ciocie Agate otworzyłam już usta by coś powiedziec już nawet słychac było , przez pół roku żyłam dzieki temu zdjęciowi, nie wyglodalo najlepiej jednak ciocia zrobiła wszystko by było całe i elegackie w ramce. Chciałam jej to powiedziec otworzyłam usta*……..*ale natychmiast je zamknęłam i pobiegłam przytulic ciocię.




-Lili bardzo mocno Cię kocham wiesz *powiedziała przybliżając się do mnie *Chyba to ukazywałam z tego co widzę ale mam każde twoje zdjecie jak widzisz *wskazała na półke ze zdjęciami :



-Widziałam twoje małe zloty i wzbijanie się na sam szczyt. Opowiedziałam dyrektorce liceum że grasz w siatkówkę, że śpiewasz, tańczysz. Że komponujesz muzykę własną, grasz na gitarze i perkucji wszystko powiedziałam. Przepraszam, ale myśle że w tej szkole się w koncu odnajdziesz. *Wziełam do ręki zdjęcie moje mamy i taty i swoje. Moja mama jak i tata byli byli blondynami. Tata jak dłużej nie opcinał włosów miał loki tak jak ja i ciotka dlatego je ciągle prostowałam. Obok naszego wspólnego zdjęcia zobaczyłam swoje. 16 letnia Lili dziewczyna która się doigrała tego że próbowała życ po swojemu, według swoich zasad. Już lepiej by było gdybym to ja zażyła narkotyków i umarła niż rodzice. Czemu o tym nie pomyślałam.?